Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Marzysz o napisaniu książki podróżniczej? Zastanów się dwa razy [Felieton Moniki Witkowskiej]
Wizyta w pierwszej lepszej księgarni daje wrażenie, że książki pisze już chyba każdy (a celebryci to wręcz obowiązkowo). Jeśli ktoś nie ma lepszego pomysłu, może dowartościować się, tworząc książkę kucharską. Coraz częściej upubliczniamy też swoje życie, pisząc biografie (im bardziej pikantne szczegóły, tym większa szansa na zainteresowanie). Nie mówiąc o całej rzeszy autorów poradników o przekroju tematycznym od hodowli kotów po receptę na szczęśliwe życie. A że naród coraz więcej jeździ po świecie, to powstają też lepsze lub gorsze książki podróżnicze i cała masa przewodników.
NA TEMAT:
Marzyliście o napisaniu książki? Pomijam tych, którzy mają już jakąś twórczość pisarską na koncie. Niektórzy na pewno, nawet jeśli się do tego głośno nie przyznają. Fajnie przecież zobaczyć swoje dzieło na półce w księgarni. A jeszcze lepiej – u kogoś na półce. Przyjemnie mówić o sobie „pisarz” i jeszcze przy tym zarobić.
Zacznę więc od kasy – bo to zupełnie nie tak, jak niektórym się wydaje. Mam wśród znajomych osoby, które traktują mnie niczym krezusa. – Jeździsz rowerem? To nie stać cię na BMW? – przywitał mnie niedawno jeden z kolegów. – Pewnie jeszcze jedna książka i będziesz miała – dodał. Przy okazji dając mi do zrozumienia, że nie obraziłby się, gdybym mu jedną książkę sprezentowała.
Tu już nie wytrzymałam. Nie jestem nieżyczliwa, ale postanowiłam koledze pewne sprawy naświetlić. Po pierwsze, nie mam w domu składu książek do rozdawania. W ramach umowy z wydawnictwem dostaję 10 darmowych egzemplarzy. Resztę najnormalniej w świecie kupuję. A kolega kalkulował tak – cenę z okładki książki, dajmy na to 45 zł, mnoży ileś tam razy (nakład), otrzymując zawrotną kwotę traktowaną jako mój zysk. To bzdura.
Trudny rynek książkowy
Prawda jest brutalna. Niedawno „Gazeta Wyborcza” zamieściła infografikę doskonale odzwierciedlającą rynek książkowy. Tłumaczy wyraźnie, że w przypadku wspomnianej ceny 45 zł ok. 15 zł stanowi zarobek księgarni, 13 zł to koszt druku i przygotowania redakcyjno-graficznego, 6 zł – zysk wydawcy. Zarobek hurtowni to 5,85 zł. 2,14 zł od egzemplarza wynosi podatek VAT i dopiero reszta to zysk autora. Ile? Całe 3 zł!
Widząc owe wyliczenia, mój kolega zaniemówił. Ale nadal bronił swoich racji. – 3 zł niewiele, ale jak pomnożysz to razy 100 tysięcy! Tyle że w Polsce takich nakładów, przynajmniej w literaturze podróżniczej, nie ma. Większość wydawnictw wypuszcza 2000-3000 egzemplarzy, w razie potrzeby ewentualnie uruchamiając dodruk.
Kryzys czytelnictwa
Powiedzmy sobie szczerze – Polacy coraz mniej czytają. I nie chodzi o to, że książki są drogie. Skoro stać nas na papierosy (kilkanaście złotych za paczkę) czy wieczór w pubie przy piwie, to tym bardziej na zakup książki. Tyle że nie chcemy. Nie czytamy książek, coraz rzadziej sięgamy po prasę drukowaną. Efekty już są. Wystarczy spojrzeć na sposób pisania na forach internetowych albo nawet posłuchać radia.
Oto przykład:
– No to zaczynamy nasz konkurs – mówi prowadząca audycję. Jedna osoba mówi jakiś wyraz, a druga kolejny, i tak na przemian. Przy czym ostatnia litera poprzedniego wyrazu musi być pierwszą kolejnego. Chwilę później rywalizująca para zaczyna żonglowanie wyrazami, aż w końcu chłopak rzuca: – Samochód. – Taniec – odpowiada dziewczyna. Na antenie konsternacja. Prowadząca zakłada, że dziewczyna niedosłyszała. – Był samochód – wyjaśnia. – No tak. Mówię: taniec – powtarza dziewczyna. Nie sądzę, by ona była dyslektyczką – wtedy raczej nie pchałaby się do takich konkursów.
Warto pisać książki?
Wracając do książek. To jak, po wspomnianej kalkulacji nadal chcecie je pisać? Biorąc pod uwagę nakład pracy, jaki będziecie musieli na swoją literacką twórczość poświęcić, finansowo lepiej wyjdziecie, zatrudniając się do pracy na przykład w supermarkecie. No, ale jeśli chcecie pisać dla chwały, to co innego.
Ja piszę książki, bo cieszę się, że moje przelane na papier doświadczenia komuś mogą się przydać. A tak na marginesie, to choć ileś książek na koncie mam, za pisarkę wcale się nie uważam. Pisarką jest dla mnie Konopnicka, ze współczesnych – Krall, Gretkowska, Grochola czy Tokarczuk. Ja jestem tylko podróżniczką, która po prostu lubi pisać. I czytać też.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Podróżowanie czy zaliczanie miejsc? Felieton Moniki Witkowskiej
- Jak kochać podróżniczkę? "Czasem wolałbym nie wiedzieć, co się u ciebie dzieje"
- Dlaczego Holendrzy są bogatsi, chociaż pracują dużo mniej?
- Jak smakuje tęsknota za domem? Felieton Moniki Witkowskiej
- Olga Tokarczuk z Literacką Nagrodą Nobla!
- Chciałbyś dostać pocztówkę z Iranu? Wystarczy, że zamówisz prenumeratę „Podróży”