Podlasie

„Macie najcenniejsze miejsce w Europie” – francuski reżyser zachwycony Puszczą Białowieską

rozmawiał: Łukasz Długowski, 20.01.2017

Żubry w Puszczy Białowieskiej

fot.: www.shutterstock.com

Żubry w Puszczy Białowieskiej
„Macie najcenniejsze miejsce w Europie” – mówi reżyser słynnego „Makrokosmosu”. W Puszczy Białowieskiej nakręcił część scen do swojego najnowszego filmu dokumentalnego „Królestwo”, który w Polsce miał premierę na DVD 18 stycznia 2017 r.

Łukasz Długowski: „Królestwo” to filmowy portret Puszczy Białowieskiej, nie mogło więc zabraknąć jej symbolu – żubrów. Jak pracowaliście nad sceną z tymi zwierzętami?

Jacques Cluzaud (reżyser, pracował m.in. przy filmach „Makrokosmos”, „Oceany” i „Królestwo”): Letnie sceny realizował Jan Walencik. Mieszka w puszczy i nakręcił o niej dwa filmy: „Saga prastarej puszczy” i „Tętno pierwotnej puszczy”. Był jednym z 11 operatorów pracujących przy filmie. Praca nad ujęciem z żubrami trwała kilka tygodni. Niełatwo podpatrzyć dzikie zwierzęta, zwłaszcza z ekipą i kamerą ważącą kilkadziesiąt kilogramów. Filmowcy obłożyli się sianem i długo czatowali. Pewnego dnia na polanę wyszło kilkanaście żubrów, matki z młodymi. W „Królestwie” znalazły się ujęcia, jak kąsane przez owady zwierzęta uciekają, odganiając się od natrętów. Zimowa scena z żubrami została nakręcona we Francji – co niezwykłe, niedaleko Lazurowego Wybrzeża. Trafiła się nam nadzwyczaj dobra pogoda. Spadło mnóstwo śniegu, co zdarza się w tych okolicach bardzo rzadko. Mogliśmy pokazać majestatyczne żubry w zimowej szacie i kłębach wydychanej przez nie pary.

Skoro część ujęć realizowaliście we Francji, to dlaczego w ogóle wybraliście Puszczę Białowieską?

J.C.: Chcieliśmy przenieść się w przeszłość. Pokazać widzom, jak wyglądała Europa tysiące lat temu, tuż po okresie wielkich zlodowaceń. Jeździliśmy z naszym doradcą naukowym Gilbertem Cochetem po lasach Francji i za każdym razem on mówił: „Nie nadaje się, tu widać ingerencję człowieka, ten był zasadzony przez ludzi”. Tak samo jest w całej Europie. Nie mieliśmy wielkiego wyboru. Białowieski Park Narodowy jako jedyny przypomina las, który kiedyś porastał cały kontynent. Nie jest w 100% dziewiczy, ale najstarszy. Był punktem odniesienia dla innych miejsc, w których kręciliśmy.

Jaka jest różnica między Puszczą Białowieską a lasami we Francji?

J.C.: Większość lasów to plantacje, na których posadzono drzewa. W prawdziwym lesie zobaczysz np. powalone pnie, których potrzebują do życia rośliny i zwierzęta. Z ludzkiego punktu widzenia są bezużyteczne, ale dla przyrody – bezcenne.

Gilbert Cochet (przyrodnik, konsultant naukowy filmu „Królestwo”): W lesie pierwotnym występują duże zwierzęta i stare drzewa, stuletnie i starsze dęby czy buki. We Francji to rzadkość. W górach jeszcze można zobaczyć takie lasy, ale na nizinach nie uchował się ani jeden.

NA TEMAT:

Jaka to różnica dla flory i fauny?

G.C.: Ogromna! W lasach pierwotnych występuje mnóstwo gatunków zwierząt i roślin. Wraz z bioróżnorodnością wzrastają szanse na przeżycie, wydłuża się łańcuch pokarmowy. Niedawne badania wykazały, że im las starszy, tym bardziej zróżnicowany. Ścinając stuletnie drzewa, znacząco ograniczamy bioróżnorodność. Jeśli pozwolisz im rosnąć 300 czy 500 lat, liczba gatunków będzie się zwiększać. Trochę jak z ludźmi: im dłużej żyją, tym stają się bogatsi w mądrość życiową, więcej rozumieją. To dlatego kiedyś tak ceniono starsze osoby. Przewodziły społecznościom, bo były skarbnicą wiedzy. Takim samym skarbem jest puszcza.

Ostatnio w Polsce toczy się dyskusja wokół planów zwiększenia wycinki drzew w puszczy. Zwolennicy uważają, że bez tego las zginie.

G.C.: To nieporozumienie. We Francji ludzie też uważają, że las potrzebuje człowieka. Ale to nieprawda. A już na pewno nie możemy wycinać go w takich miejscach jak Puszcza Białowieska.

Las przetrwa bez pomocy ludzi?

G.C.: Istniał tysiące lat przed pojawieniem się człowieka. Zostawmy go w spokoju, pozwólmy mu umierać i się odradzać. Życia lasu nie można rozpatrywać w perspektywie 50 czy 80 lat, ale setek albo i tysięcy. Przekonanie, że las nas potrzebuje, to wyraz arogancji, nie troski.

Na ile Puszcza Białowieska jest wyjątkowa?

G.C.: To unikat w skali świata. Jedyny las zbliżony do naturalnego, jaki zachował się na Niżu Europejskim. Biały kruk.

Mieliście podczas kręcenia jakieś nietypowe przygody ze zwierzętami?

J.C.: Spotkania ze zwierzętami zawsze są wyjątkowe. Każda z 400 osób, które pracowały nad filmem, opowiedziałaby ci własną, cudowną historię. Ciekawa wiąże się ze sceną z bocianem czarnym. Ekipa zauważyła, że do gniazda próbuje się dostać kuna. Chciała pewnie zjeść jaja. Trochę pomogliśmy naturze i po uzyskaniu zgody od przyrodników założyliśmy na pień kołnierz, który uniemożliwił kunie wspięcie się na drzewo. Zdjęliśmy go, gdy bocianiątka były już bezpieczne.

Bociany czarne są bardzo rzadkie. Trudno było je sfilmować?

J.C.: Wyzwanie było duże, bo żyją z dala od ludzi. Gniazda zakładają w lesie, na wysokości kilkunastu czy kilkudziesięciu metrów. Zależało nam na pokazaniu gniazda z pisklętami. Ściągnęliśmy z Francji alpinistów, którzy wspięli się na sąsiednie drzewo i zainstalowali sprzęt. Jan siedział na dole i za pomocą kabla w odpowiednich momentach uruchamiał kamerę.

Jedną z najbardziej wyjątkowych scen jest polowanie wilków na dzikie konie. Aż trudno uwierzyć, że kręciliście ją w naturalnych warunkach.

J.C.: Scena ta opowiada historię, która mogła wydarzyć się około 8000 lat temu. Byłoby wspaniale nakręcić dzikie wilki polujące na dzikie konie. Ale czegoś takiego nie da się już zobaczyć w Europie. Trzeba było wykorzystać wytrenowane zwierzęta. Tę technikę stosowaliśmy już w „Makrokosmosie”, filmie o migracji ptaków. Dzikie ptaki nie latałyby za paralotnią, jak to widzimy na ekranie. Wykorzystaliśmy osobniki, które od małego były przyzwyczajane do człowieka i maszyn. Podobnie było z wilkami. Kręciliśmy dzikie zwierzęta, ale przyzwyczajone do obecności ludzi. Nie możesz jednak po prostu powiedzieć: „No dalej, biegnij wilku, biegnij!”. Najpierw powoli go oswajasz. Po kilku dniach pozwala ci podejść bliżej, akceptuje cię w swoim otoczeniu. Nie boi się.

W waszych filmach widać, że zawsze staracie się być jak najbliżej zwierząt.

J.C.: Jeśli kręcimy ptaki, latamy za nimi z ich prędkością. Jeśli kręcimy wieloryby, pływamy pod wodą jak one. Tak samo było w „Królestwie”. Chcieliśmy poruszać się z prędkością wilków, by obraz był jak najwierniejszy. Ale jak być szybkim jak one? Rozwiązaniem okazał się specjalnie zbudowany czterokołowy elektryczny skuter. Mimo przygotowań uznaliśmy, że nie da się równocześnie nakręcić i wilków, i koni. Postanowiliśmy zrobić osobne ujęcia i połączyć je podczas montażu. Ale któregoś dnia asystent operatora powiedział, że wilki przyzwyczaiły się do nas i do koni, że może się uda nakręcić je razem. W rezultacie w filmie nie ma ani jednego ujęcia udoskonalonego w postprodukcji. Wszystko dzieje się naprawdę – do tego stopnia, że wilki, które podbiegały za blisko koni, bywały przez nie kopane, co widać na ekranie. Ale to twarde zwierzęta, zaraz wstawały i biegły dalej. Gdy skończyliśmy kręcić, wiedzieliśmy, że osiągnęliśmy coś niezwykłego. Nikt tego wcześniej nie robił.

Co widzowie mówią po obejrzeniu filmu? Jak reagują?

J.C.: Mówią raczej o tym, co poczuli, niż co pomyśleli. Nie chcemy edukować widzów. Zachęcamy, by jeszcze raz spojrzeli na świat, który teoretycznie dobrze znają – przecież tyle razy widzieliśmy go w telewizji. Pozwalamy samej naturze opowiedzieć swoją historię. To dlatego w filmie pada tak mało słów. Pokazaliśmy zwierzęta z nowej perspektywy, by widzowie na nowo się nimi zachwycili.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.