POZNAŃ

Poznań: Okrąglak, Spot i plaża, czyli nieznane atrakcje Poznania

SPOT

fot.: Mikołaj Długosz

SPOT
Atrakcje Poznania to nie tylko starówka pełna klubów. Sposobów na wolny wieczór czy weekend jest tu mnóstwo. Można się świetnie bawić, idąc pod prąd i odnajdując swoje alternatywne nisze

Zwiedzanie Poznania - podstawy

Zrobiłem test na kilku tubylcach. Poprosiłem, żeby wskazali, gdzie dokładnie na ratuszu są słynne poznańskie koziołki i co robią. W końcu musiałem sprawdzić w internecie. Stoją nad ratuszowym zegarem i bodą się rogami, gdy wybija południe. To właśnie Poznań. Trzeba włożyć w niego trochę własnej pracy. Rzeka w Poznaniu jest i choć nazywa się Warta, poznania nie jest warta. Nawet plażowa imprezownia organizowana jest latem przez klub Post Dali nie nad wodą, ale na tyłach Akademii Muzycznej, przy torach. Jest więc nad torami most Dworcowy, most Uniwersytecki i most Teatralny – ten ostatni tylko dla pieszych, rowerów i tramwajów. W Poznaniu można więc swobodnie obyć się bez samochodu, a nawet bez wsiadania do tramwaju. A jeśli czas lub but ciśnie, można zawsze wziąć taksówkę – zamówiona przez telefon dowiezie na miejsce z 20-procentową zniżką.

NA TEMAT:

Nieznane atrakcje, alternatywne miejsca

Gdy w 2003 roku Tarasewicz ozdobił żółto-zielonymi paskami kolumny poznańskiej opery, wybuchł skandal. Jednak na dziedzińcu uczelni czy we wnętrzu Starego Browaru stały się powodem lokalnej dumy. Poznań ceni sobie bowiem skromność i brak ostentacji. Nawet w najgorszych czasach nie brakowało tu zamożnych kosmopolitów. W czasie Międzynarodowych Targów Poznańskich dewizowcy zalewali hotele i restauracje, a choć byli to biznesmeni w delegacjach, w PRL-u musieli wyglądać jak rajskie ptaki pachnące Yardleyem. Targi były jak wielki peweks w środku miasta, okno na świat i okazja do robienia interesów dla samych poznaniaków. Ostentacja nie leży jednak w ich naturze. „Pewien starszy pan z Sołacza pokazał mi album ze zdjęciami swoich kolejnych samochodów”, opowiada Piotr Korduba. „Gdy zobaczyłem kabrioleta, zapytałem, czy wzbudzał w latach pięćdziesiątych sensację. Mój rozmówca odparł, że w Poznaniu zawsze jeździł z podniesionym dachem”. Może ta skromność powoduje, że Poznań nie od razu odsłania wszystkie swoje atuty i nie stara się kreować nowych atrakcji, a i te standardowe sprzedaje jakby bez przekonania. Trzeba trochę powęszyć i wydeptać w Poznaniu swoje ścieżki. Trzeba samemu wpaść na pomysł wejścia do zamku cesarskiego albo do palmiarni. Poprosić dozorcę, żeby wpuścił na chwilę do nieczynnego Okrąglaka, zajrzeć na basen w synagodze albo wykupić bilet na targi nieruchomości czy wystawę węży, by zobaczyć od środka niesamowitą halę sportową Arena. Trzeba samemu wpaść na to, by zajrzeć nie tylko do katedry, ale i za katedrę, do odciętej trasą szybkiego ruchu dzielnicy Śródka, która ma klimat wymarłego miasteczka na ziemiach odzyskanych. Do starej rzeźni miejskiej, gdzie w wyłożonej niebieskimi kafelkami chłodni działa komis z antykami. Na cytadelę z zaniedbanym obeliskiem ku czci Armii Radzieckiej i parkiem rzeźb Magadaleny Abakanowicz. Albo do Spotu – starej elektrowni na Wildzie zamienionej w miejsce do spędzania wolnego czasu. W odrapanym budyneczku, z dala od szlaków spacerowych, młoda i modna klasa średnia pałaszuje egzotyczne obiady, doprawiając dania za pomocą elektrycznych solniczek. Rusz więc szukać swoich zakątków (po poznańsku: eków).

Poznań - europejska egzotyka

Poznań ma tysiąc lat na karku, ale pozostawał raczej obok wielkich wydarzeń. Ma też renesansowy ratusz i gotycką katedrę (mocno podrasowane po wojnie). Ma życie studenckie, przyzwoite teatry i dobrze naoliwioną gospodarkę. To samo można jednak powiedzieć o dziesiątkach innych miast na kontynencie. Sam Poznań wydaje się z tego zadowolony. Dość przypomnieć dramatyczne pytanie, które parę lat temu padło w lokalnych mediach: „Czy Poznań może być drugą Moguncją?”. Nie Berlinem, nawet nie Bilbao czy Bazyleą, ale Moguncją! Jednak w kraju tak przeoranym wojnami, czystkami i repatriacjami, ograbionym z zabytków, chaotycznym i anarchicznym, taka polska Moguncja może być przewrotnie egzotyczna. Przybysz ze zdyszanej Warszawy, zadeptanego przez turystów Krakowa, dziurawego Śląska czy przykurzonej Łodzi może zanurzyć się tu w atmosferze miasta prężnego, ale nietracącego głowy, oferującego wszystkie zalety metropolii na niewielkiej powierzchni, z rozległymi parkami i jeziorami oraz wspaniałymi rezydencjami odległymi o pół godziny jazdy samochodem. Można się skrzywić: fajne miejsce do mieszkania, ale niekoniecznie do zwiedzania. Może więc patentem na Poznań jest pojechać tam na parę dni i po prostu sobie fajnie pożyć?

 

Alternatywne atrakcje Poznania

 

Post Dali, na X i XI piętrze wieżowca z lat 70. Jedyne miejsce, z którego można objąć wzrokiem Poznań by night. Latem także Post Dali Plaża na tyłach Akademii Muzycznej, ul. św. marcin 80/82, www.postdali.pl

SPOT, fusion w dawnej elektrowni gotuje Hindus ze szwedzkim obywatelstwem. Wygodne zwłaszcza dla zmotoryzowanych, ul Dolna Wilda 87, www.spot.poznan.pl

Giełda staroci, w drugą sobotę każdego miesiąca w starej rzeźni handluje się antykami. W pozostałe weekendy jest tam bazar ze wszystkim, ul Kutrzeby, między rzeźnią a lodowiskim bogdanka

Palmiarnia, niezmiennie fascynująca podróż przez parę stref klimatycznych za półdarmo, Park Wilsona, ul Matejki 8, www.palmiarnia.poznan.pl

Zamek Cesarski, odpowiednik warszawskiego Pałacu Kultury - obcy, ale fascynujący , z bogatą historią i niesamowitymi wnętrzami, które mało kto zwiedza, Centrum Kultury Zamek, ul. św marcin 80-82, www.zamek.poznan.pl

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.