TUNEZJA

Tunezja aktywnie. Nurkowanie na Dżerbie

Tomasz Grzywaczewski, 17.06.2014

Nurkowanie

fot.: Rich Carey, shutterstock.com

Nurkowanie
Wyprawa do Tunezji może okazać się fascynującą przygodą. Szczególnie, jeśli szukamy nowych nurkowych wyzwań. Pierwsze podejmujemy na Dżerbie.

Nurkowanie w Tunezji

Akweny w Tunezji ciągle jeszcze omijane są przez masową turystykę, choć nie brakuje nad nimi ekskluzywnych hoteli, wycieczek all inclusive, restauracji i nocnych klubów. Do tego lot tutaj trwa tylko ok. 3 godzin, ceny są niższe niż nad polskim morzem, a w czarterowanych samolotach łatwo znaleźć miejsca za kilkaset złotych w obie strony. To wreszcie jeden z najbardziej liberalnych krajów muzułmańskich, którego mieszkańcy przyjaźnie podchodzą do przybyszów. Nie tylko w pięciogwiazdkowych apartamentach, ale na targu, w kawiarni, w labiryncie medyny. I chociaż infrastruktura nurkowa często nie dorównuje jeszcze zachodnim standardom, tutejsze nurkowiska mogą stanowić dla pasjonatów podwodnego świata doskonałe wyzwanie „poza ubitym szlakiem”.

NA TEMAT:

Dżerba

Na Dżerbie rozgrzane pustynne powietrze miesza się z delikatną bryzą znad Morza Śródziemnego. Od Wielkiego Ergu Wschodniego dzieli nas zaledwie sto kilkadziesiąt kilometrów. Słońce pali znacznie mocniej niż w położonym na północy Tunisie. Tutaj czuć już Saharę, ale morskie powietrze sprawia, że klimat na wyspie jest bardziej wilgotny niż w innych częściach kraju. Pomimo że słupek rtęci już dawno przekroczył 30 stopni, ubrania pozostawione wieczorem na balkonie, rano są wilgotne.

Punkt nurkowy znajduje się nad samą wodą. Wypożyczenie ekwipunku nie stanowi w Tunezji problemu. Większość centrów ma do dyspozycji specjalne kamizelki do nurkowania, butle, automaty, komputery, pianki, pasy balastowe i zestawy ABC: płetwy, maski i fajki. Sprzęt skompletujemy zatem w kilka chwil. Inną sprawą jest jego jakość, dlatego zawsze warto sprawdzić, co konkretnie dostaliśmy.

17 metrów p.p.m.

Na morze wychodzimy motorówką. Z pomocą divemastera nakładam sprzęt, siadam na skraju burty plecami do wody, lekko przechylam się do tyłu i sekundę później jestem już w błękitnej toni. Rozpoczynamy zejście na 17 m. Słońce zostaje za nami. Kilka metrów niżej zaczynam czuć wzrastające ciśnienie. Próbuję się „przedmuchać”. Tak określa się podstawową czynność podczas nurkowania, czyli wyrównywanie ciśnienia w uszach. Palcami zatykam nos i mocno wydmuchuję powietrze. Nic. Ból w głowie wzrasta. Zatrzymuję się, pokazując przewodnikowi, że mam problem. Absolutnie nie wolno schodzić głębiej, jeśli z uszami jest coś nie w porządku. W ten sposób można nawet rozerwać bębenki.

Ściągam maskę, wyciągam z ust automat i z całej siły wypuszczam tlen zgromadzony w płucach. Pomogło! Usuwam wodę z maski i już bez problemów docieram do dna. Wokół mnie przepływają ławice ryb, a pośród trawy morskiej i skał kryją się ukwiały, rozgwiazdy, kałamarnice i małe ośmiornice. Do kamieni przywarły czarne jeżowce. Wbrew pozorom ich kolce nie są bardzo ostre i ostrożnie można wziąć je do ręki. To moje pierwsze od dłuższego czasu nurkowanie i trochę starań kosztuje mnie złapanie odpowiedniej wyporności, by swobodnie utrzymać się na jednej głębokości. Moja koleżanka-operatorka z zapałem filmuje i fotografuje podwodny świat. To już wyższa szkoła jazdy – wszystkie czynności nurkowe wykonuje od niechcenia, skupiając się tylko na kamerze. Pogoda jest słoneczna, a morze spokojne, dlatego możemy cieszyć się świetną widocznością.

Niestety, powietrza w butlach wystarcza tylko na około godzinę. Oczywiście w zależności od tego, jakim tempem oddychamy. Warto ustabilizować oddech i wykonywać spokojne długie ruchy – zużywamy wtedy znacznie mniej tlenu. Fascynujący świat głębin pochłania mnie tak bardzo, że dopiero w ostatniej chwili spostrzegam rezerwę na moim ciśnieniomierzu. Czas się wynurzyć. Na 5 metrach robię obowiązkowy przystanek bezpieczeństwa i parę minut później jestem już na powierzchni. Pierwsze nurkowanie w Tunezji mam za sobą.

W okolicy znajdują się dwa wraki włoskich okrętów wojskowych: Aïda i Richard Ginorii. Oba zatopili alianci podczas II wojny światowej. Leżą na głębokości do 25 m, a więc w zasięgu każdego średniozaawansowanego nurka. Na osoby bardziej doświadczone i lubiące głębsze zejścia czeka jeszcze łódź rybacka Atittala, znajdująca się 40 m pod wodą.

Nie tylko nurkowanie

W przerwie od nurkowania idę na targ w Houmt Souk. Obcokrajowiec z uporządkowanego świata Zachodu zazwyczaj na suku doznaje szoku. Nie jest łatwo oswoić się z harmidrem, rozkrzyczanymi kupcami próbującymi wcisnąć swoje towary przechodniom, różnorodnością barw i zapachów. Suk to świat arabski w pigułce. Ten jest nadzwyczaj spokojny. Pozwala oswoić się z kulturą Maghrebu, ale nie przytłacza, choć nie brak tu towarów. Są stoiska z przyprawami, przede wszystkim harissą, ostrą pastą z papryczek chili i czosnku. Po zmieszaniu jej z oliwą powstaje swoisty sos będący tradycyjną tunezyjską przekąską. Na targu nie może zabraknąć również kminu rzymskiego zwanego kuminem – tutejsza kuchnia przesiąknięta jest tym niezwykle intensywnym zapachem.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.