Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Alaska Highway – najciekawsze przystanki na legendarnej trasie
Joanna Derengowska, 24.07.2018
„Wkraczasz teraz na słynną na całym świecie Alaska Highway” – patrzymy z synkiem na wielki napis w Dawson Creek w Kolumbii Brytyjskiej. Już sam fakt bycia tutaj sprawia, że jesteśmy podekscytowani. – Przemek, jesteś gotowy na przygodę? – pytam małego podróżnika. – Tak!
Na początek zaglądamy do punktu informacji turystycznej, by dowiedzieć się wszystkiego na temat stanu drogi, kempingów i stacji benzynowych. Uśmiechnięta kobieta podaje nam broszury i życzy bezpiecznej jazdy.
W Dawson Creek panuje radosna atmosfera, która udziela się także nam. Spotykamy innych podróżników, motocyklistów, turystów w kamperach. Zostajemy na kempingu i do późnej nocy rozmawiamy z ludźmi z różnych stron świata: Szwajcarii, Kanady, Meksyku. Trudno nam wyczuć, która godzina – na tej szerokości geograficznej latem bardzo późno się ściemnia. Białe noce wybijają nas z rytmu dobowego.
Następnego dnia wjeżdżamy na Alaska Highway. Nie spieszymy się – jedziemy przez tajgę i cieszymy się naturą. Im dłużej jesteśmy w drodze, tym mniej ludzi spotykamy. Każdy jedzie w swoim tempie, więc po pewnym czasie radosny tygiel różnych narodowości z Dawson Creek się rozmywa. Wreszcie czujemy, jakby cała droga była tylko nasza.
Skarby Północy
To wrażenie mija dwa dni później. Na drodze nagle zapanował ogromny tłok. Stoimy w niespotykanym korku, składającym się z naszego auta i… stada bizonów. Dostrzegamy też kozice, łosie oraz… – Niedźwiedzie! Mamo, zobacz, są tutaj! – woła podekscytowany Przemek. Zatrzymujemy się w bezpiecznej odległości i obserwujemy zwierzęta. Dla czterolatka to ogromne przeżycie.
Właśnie wjechaliśmy do Parku Prowincjalnego Muncho Lake. Piękno jeziora i obecność dzikich zwierząt zapiera nam dech w piersiach. Postanawiamy zostać tu na dwie noce. Opuszczamy to miejsce z ciężkim sercem.
Na szczęście zaledwie 70 km dalej odnajdujemy kolejny skarb Północy: gorące źródła w Parku Prowincjalnym Liard River. Przed wejściem na szlak prowadzący do rzeki leśniczy poucza nas, żebyśmy byli uważni: dzisiaj w parku wypoczywa także niedźwiedź. Krótka wędrówka przez las kończy się kąpielą w przejrzystej, ciepłej wodzie. To prawdziwa ulga po kilku dniach podróży. Daje nam mnóstwo energii do dalszej drogi.
Alaska Highway. Przystanek Jukon i gorączka złota
Jeszcze tego samego dnia wjeżdżamy do Jukonu. Pierwszy przystanek to miasteczko Watson Lake. Odwiedzamy muzeum zorzy polarnej, a także Sign Post Forest, czyli zbiór kilkudziesięciu tysięcy znaków drogowych i tablic rejestracyjnych z różnych części świata. Podróżnicy przemierzający Alaska Highway wciąż poszerzają tę kolekcję. Udaje się nam odnaleźć kilka tablic z Polski.
Pokonywanie Alaska Highway to wspaniała przygoda sama w sobie, ale warto też czasem zjechać z trasy. Odchodzą bowiem od niej drogi prowadzące w inne niezwykłe miejsca Ameryki Północnej. Jednym z nich jest Dawson City w Jukonie.
To miasteczko, w którym czas się zatrzymał. Właśnie tutaj pod koniec XIX w. wybuchła gorączka złota nad rzeką Klondike. Na kilka dni opuszczamy więc Alaska Highway, żeby spróbować szczęścia nad złotymi potokami.
– A wiesz, że to tutaj Sknerus McKwacz zarobił swój pierwszy milion? – zagaduję Przemka. – Naprawdę? – Tak. Może i my spróbujemy? Tego samego dnia udajemy się nad potok Bonanza, dopływ rzeki Klondike. Bierzemy ze sobą łopaty i misy do płukania złota. Dostrzegamy świetnie przygotowanych poszukiwaczy. Starsza kobieta tłumaczy nam, jak prawidłowo płukać złoto. Próbujemy swoich sił. Niestety – bezskutecznie. Zyskujemy jednak coś cenniejszego: prawdziwy zew przygody! Czujemy się jak młody Jack London, który wyjechał z Dawson City bez grama cennego kruszcu, za to z niezwykłymi wspomnieniami. Dzisiaj cały świat zna je m.in. z książki „Biały kieł”.
W końcu Alaska!
Bogatsi w doświadczenia wracamy na Alaska Highway. Kiedy w końcu docieramy do granicy z Alaską, jest nam trochę żal – kanadyjska część drogi okazała się piękniejsza, niż przypuszczaliśmy.
Czekamy w kolejce do kontroli granicznej z lekką obawą: na szczęście amerykańska strona nie rozczarowuje. W jeden dzień dojeżdżamy do końca trasy, gdzie leży miasteczko Delta Junction. To fantastyczny wstęp do zwiedzania Alaski: po drodze obserwujemy góry, lasy i jeziora. Serce bije nam szybciej na myśl o tym, jakie jeszcze skarby czekają nas dalej.
W Delta Junction spotykamy kilka osób poznanych w Dawson Creek. Siadamy razem na trawie, jemy kanapki i opowiadamy historie z drogi. Dochodzimy do wniosku, że trudno wyobrazić sobie piękniejszy sposób na dotarcie na Alaskę niż przemierzenie słynnej drogi.
Alaska Highway praktycznie
Warto wiedzieć
Na Alaska Highway często nie ma internetu. Warto zabrać ze sobą ulotki, broszury i przewodniki po trasie. Wszystkie informacje dotyczące kempingów, stanu drogi i stacji benzynowych otrzymamy w punkcie informacji turystycznej w Dawson Creek. Szczegółowe opisy turystyczne dróg Ameryki Północnej: www.themilepost.com
Kempingi
Opłaty za kempingi w Kanadzie wahają się od 10 do 35 CAD (1 CAD = ok. 2,6 zł). Na Alasce można spodziewać się cen w przedziale 10-45 USD. Jeżeli śpisz w samochodzie, najlepszym rozwiązaniem są bezpłatne parkingi, tzw. rest area. Łazienki i toalety dostępne są na kempingach. Gdy nie planujesz zostać na noc, warto porozmawiać z pracownikami – często pozwalają skorzystać z udogodnień kempingowych za darmo lub w zamian za niską opłatę. Największym kosztem podróży jest benzyna. Ceny są dużo wyższe niż w Stanach kontynentalnych.
Co zabrać
Kup gaz na niedźwiedzie. Wprawdzie starają się one trzymać z daleka od ludzi i ataki nie zdarzają się często, jednak nadal są to dzikie zwierzęta. Koniecznie zabierz aparat! Niezwykłe bogactwo flory i fauny w Kanadzie i na Alasce w każdym obudzi instynkt fotografa.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Barbados i Grenada, czyli wakacje na plaży i wycieczki na nieodkryte wyspy
- Workaway w Urugwaju. Jak działa podróżowanie za jeden talent?
- Wschodnia Kostaryka – największe perełki wybrzeża
- Rzuć wszystko i zostań opiekunem flamingów na Bahamach
- Gejzer Fly w Nevadzie. Oszałamiający widok jak z filmu science fiction!...
- USA otwiera granice. Zasady wjazdu do Stanów Zjednoczonych od 8 listopada