HONDURAS

Honduras: warto tu przyjechać

Klara Syrewicz, 21.12.2011

Pomysł na walentynki: Delfin

fot.: Mikołaj Długosz

Pomysł na walentynki: Delfin
Zastanawialiście się, gdzie istnieją miejsca jak z broszury idyllicznych wakacji, z białą plażą przy turkusowym morzu, w którym pływają ławice kolorowych ryb? Odpowiedź może być zaskakująca: w Hondurasie

Od początku XVI wieku hiszpańskie galeony wyładowane złotem, szmaragdami, rzadkim drewnem i innymi skarbami złupionymi z południowo- i środkowo-amerykańskich kolonii przedzierały się przez wody Morza Karaibskiego, by wypłynąć na szlak morski prowadzący z powrotem do Europy. To, co dziś tak tłumnie przyciąga turystów – tropikalny klimat, płytkie, lazurowe morze i wspaniała rafa koralowa – było zmorą ówczesnych żeglarzy. Łatwo było utknąć, uszkodzić statek lub natknąć się na liczne huragany, nawiedzające ten region między wrześniem a marcem. I jakby tego było mało, na ośmiu małych wysepkach należących dziś do Hondurasu i zwanych Bay Islands, czaili się niewolnicy-uciekinierzy z plantacji, zbiegli marynarze, i jak się można spodziewać – piraci. Właśnie ci osławieni, z Karaibów.

NA TEMAT:

Odmieńcy i piraci

Gdy przylatujemy na wyspę Roatan, największą spośród wspomnianych Bay Islands, nie jesteśmy zaskoczeni, że niemal każdy tutejszy hotel odnosi się do tego nieco kontrowersyjnego dziedzictwa. Mieszkamy w kompleksie bungalowów na palach, w ośrodku Henry Morgan, ochrzczonym tak na cześć jednego z najbardziej znanych korsarzy, przedstawianego tu jako rodzaj archetypu pirata, z jedną nogą i papugą na ramieniu (w rzeczywistości nie dość, że miał obie nogi, to był sługą brytyjskiej korony, w imieniu imperium rabował jednocześnie i tubylców, i statki innych europejskich monarchów. O papudze nic nie wiadomo). Ten piracki folklor jest tu wyraźnie uproszczony na potrzeby turystów. Zaś przyjemne usposobienie i zrelaksowany styl życia mieszkańców wyspy – bardziej kojarzący się z atmosferą Jamajki – jakoś nijak nie pasują do tego przestępczego dziedzictwa. Najbardziej niegodziwym aktem, jakiego dopuścili się na naszych oczach tubylcy było (nielegalne) gotowanie zupy z iguany. Iguany są tu bowiem chronione, podobnie jak wiele innych gatunków endemicznej fauny i flory, między innymi przepiękna rafa koralowa, druga co do wielkości na świecie. Względne bezpieczeństwo i spokój panujący na wyspach kontrastują jednak z burzliwym interiorem Hondurasu. Mieszkańcy interioru wciąż nieraz nazywają pejoratywnie wyspiarzy piratami, co ma nie tylko odnosić się do ich przodków, ale również do ich relatywnej zamożności w stosunku do reszty kraju. Źródłem tej zasobności jest głównie eksport owoców morza i oczywiście turystyka. Niechęć zaognia jeszcze fakt, że tutejsi mieszkańcy wyraźnie różnią się od tych mieszkających w głębi lądu, zarazem pod względem etnicznym, jak i językowym. Najczęściej używanym językiem na Roatan pozostaje angielski – spuścizna po kolonizatorach brytyjskich, których panowanie zakończyło się w 1859 r. – inną konsekwencją kolonializmu jest fakt, że na wyspach można spotkać wielu rdzennych białych i czarnoskórych mieszkańców.

 

Cały artykuł przeczytać można w najnowszym wydaniu magazynu Podróże.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.