Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Zobacz Polskę z innej perspektywy. Loty balonem są prostsze, niż myślisz
Anna Olej-Kobus, 11.08.2016
Od czasu wynalezienia balonów dwieście lat temu praktycznie nic się w nich nie zmieniło. Wciąż lata się balonami na ogrzane powietrze. Oczywiście nie pali się już w środku ognisk, tylko używa palników podgrzewających powietrze, ale kosze wciąż robione są z wikliny – doskonale amortyzują wstrząsy i służą przez długie lata. Na chwilę w baloniarskim światku pojawiły się kosze ze szklanym dnem, ale nie przyjęły się. Nawet pilotom z ogromnym doświadczeniem siadała w nich psychika.
Przed startem
Pierwszą rzeczą, jaką trzeba zrobić przed lotem, to sprawdzić pogodę. Deszcz i silny wiatr uniemożliwiają latanie, stąd kapryśna polska aura bywa przekleństwem pilotów. Oto jesteśmy na zawodach w Olsztynie. Pobudka jak zwykle przed piątą, stawiamy się na odprawę i... powrót do łóżek, z porannego lotu nici. Wracam zawiedziona, ale następny poranek wynagradza mi rozczarowanie stokrotnie!
Paweł Hałas napełnia powłokę balonu gorącym powietrzem. Aby utrzymać balon w ryzach, ekipa naziemna musi mieć dobre rękawiczki! Za chwilę start!, fot. Krzysztof Kobus
Lecę z balonowym małżeństwem, Jolą i Pawłem Hałasami. Nim oderwiemy się od ziemi, trzeba znaleźć dobre miejsce do startu. Jeździmy po okolicy, czujnie się rozglądając. Wreszcie znajdujemy teren idealny, gdzie da się rozłożyć ponad 20-metrową powłokę balonu. Warczący wentylator tłoczy powietrze do środka, a nasz balon przypomina pijanego giganta – gdy chwieje się nad trawą, ledwo mogę go utrzymać! W tym momencie do akcji wkracza palnik. Zionie ogniem niczym smok. Cała sztuka polega na tym, by nie opalić kołnierza, dlatego dwie osoby muszą trzymać powłokę. Choć tkaninę wymyśliło NASA, co jakiś czas zdarza się ją stopić.
NA TEMAT:
Lecimy!
Wreszcie balon unosi się leniwie, piloci i ja wskakujemy do kosza, załoga naziemna nas puszcza i... jestem w niebie. Dosłownie. Ziemia umyka nam spod stóp z zawrotną szybkością, której w balonie zupełnie się nie czuje. Mam wrażenie, jakbyśmy płynęli nad światem. Niezwykła cisza, przerywana tylko sykiem palników. Pod nami przesuwają się lasy, umyka spłoszona sarna, jakiś rybak na jeziorze macha do nas, zapraszając na rybę po locie. Już wiem, dlaczego dla balonów ludzie tracą głowę. Poczucie absolutnej wolności, a jednocześnie pokory wobec przyrody, jest zniewalające.
Szukamy miejsca do lądowania, fot. shutterstock.com
Bo w balonie nie możesz zaplanować trasy lotu: polecisz tam, gdzie poniosą cię wiatry i prądy ciepłego powietrza. Oczywiście im bardziej doświadczony pilot, tym więcej potrafi przewidzieć. Byłaby to sielanka, gdyby nie to, że kiedyś trzeba wylądować. I tu, jak mawia klasyk, zaczynają się schody, a dokładniej przeszkody, które trzeba przewidzieć.
Lądowanie – najtrudniejsza część lotu balonem
Drzewa i słupy z liniami wysokiego napięcia, płoty przez miedzę czy bagna to nie najlepsze miejsca do lądowania. Nie dość, że trzeba balon posadzić, to jeszcze trzeba go będzie stąd zabrać. Najlepiej jeśli w miejsce lądowania może dojechać samochód – dźwiganie ponad trzystu kilo nie należy do przyjemności. Czasem pilot leci i tylko zagryza zęby: po lewej piękna łąka, po prawej puste pole, pod nim przeszkody. A skręcić nie ma jak! Przed startem trzeba więc sprawdzić, czy na danym terenie łąki są nieogrodzone i czy leśnych dróg nie grodzą szlabany, żeby samochód miał szansę dotrzeć. Wreszcie lądujemy. Pociągnięta linka uwalnia gorące powietrze z czaszy balonu, ziemia zbliża się coraz szybciej, trzeba ugiąć nogi, dłonie w środku kosza i... leżymy!
Balony nad Jeziorem Ełckim podczas zawodów, fot. Krzysztof Kobus
Nim powłoka opada na ziemię, przez chwilę ciągnie kosz za sobą. Tak się zdarza przy lotach mniejszymi balonami, podczas zawodów. „Autobusy”, jak żartobliwie mówią baloniarze o wielkich balonach komercyjnych, zwykle lądują bez takich atrakcji. Teraz trzeba szybko „wyglucić” powłokę, czyli wydusić z niej pozostałości gorącego powietrza, co przypomina zapasy z gigantyczną anakondą. Uff, balon spakowany. A gdzie jest nasz samochód? W dobie GPS i komórek znajduje nas bez problemu, ale wśród pilotów krążą opowieści o nocowaniu w polu w oczekiwaniu na ekipę naziemną. Lądowanie to też test przytomności umysłu. Bo bywa tak: balon ląduje na polu, leci wściekły gospodarz, wygraża rękoma i wtedy dobrze jest zawołać: – Szczęść Boże, gospodarzu! I od razu człowiek miejscowy jest ze swego gniewu rozbrojony. Innym razem chłop leci z wyzwiskami, więc pilot krzyczy do niego rozpromieniony: – Dzień dobry panu! Pańskie pole życie nam uratowało! Co kończy się wspólnym składaniem powłoki i zaproszeniem na śniadanie. A jeśli zniszczyło się komuś uprawy, zostawia się numer polisy, by dostał odszkodowanie z ubezpieczenia balonu.
Nad starówką w Olsztynie, shutterstock.com
Na kolejny lot trzeba poczekać cały dzień. Wszystko przez to, że gdy świeci słońce, pojawia się termika. Inaczej nagrzewa się las, inaczej łąka, a jeszcze inaczej droga. Tworzą się kominy ciepłego powietrza, które mogłyby wynieść balon na zbyt dużą wysokość. Zamiast walczyć z naturą, trzeba się do niej dostosować. Dlatego w czasie zawodów piloci żyją rytmem przedszkolaków: pobudka, zabawa, śniadanie, leżakowanie. Po południu zabawa zaczyna się od nowa.
Ile to kosztuje?
- Lot balonem w Polsce kosztuje od 600 zł za osobę, w Kapadocji ok. 150 euro. Na dłuższą metę baloniarstwo to kosztowne hobby.
- Kurs zakończony egzaminem kosztuje ok. 10 tysięcy zł.
- Nowy balon z wyposażeniem: 150–200 tysięcy, balon używany z wyposażeniem: ok. 100 tys.
- Tankowanie gazu po godzinnym locie: 200–300 zł.
- Roczne opłaty za przegląd i składki w klubie: ok. 1600 zł.
- Składka OC: od 3000 zł.
- Wpisowe na zawody 700–1200 zł.
- Do ceny lotu trzeba też doliczyć paliwo dla samochodu i koszt ekipy naziemnej.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Ujście Warty na weekend. Tu swój raj znajdują nie tylko przyrodnicy i zwierzęta
- Jak wygląda aukcja w Janowie Podlaskim? Zwiedzamy słynną stadninę
- Dlaczego choć raz w życiu warto odwiedzić Polskę? Takie rzeczy tylko u nas!
- Polska na weekend: Salonki Carskie
- Tylko Biebrza, bobry, wy i wasz kamper! Wymarzony weekend z rodziną
- Majówka, Mazury i żagle, czyli sprawdzony przepis na sukces. Gdzie wypoczywać...