ISLANDIA

Całoroczne wakacje w krainie elfów i wiedźm. O jakim kraju mowa?

Joanna Tomczak, 24.07.2019

Magiczne małe miasteczka rozsiane są w pasie wzdłuż wybrzeży Islandii

fot.: shutterstock

Magiczne małe miasteczka rozsiane są w pasie wzdłuż wybrzeży Islandii
Namacalna obecność mitycznego świata elfów i wiedźm na Islandii może zaczarować każdego – nie tylko najmłodszych poszukiwaczy przygód.

Wyspa jest spokojna i spowita ciemnością. W drodze do Reykjavíku trzymiesięczny Henryk zasypia przytulony. Pozostali ciekawi nowej scenerii przyklejają czoła do szyby autokaru. Trudno oprzeć się myśli, że wśród mrocznych pól lawy ukrywają się magiczne stwory – zamienione w skały przez blask słoneczny trolle czy elfy, które dla Islandczyków są elementem codzienności. My też jesteśmy wyczuleni na magię. Bo czy to może być przypadek, że zegar nagle zatrzymuje się i zaczyna odmierzać minuty we własnym, nieprzewidywalnym rytmie? Przygoda zaczyna się, zanim zdążymy cokolwiek zobaczyć.

NA TEMAT:

Żywy organizm

Następnego dnia budzimy się w mroku, chociaż zegar wskazuje dziewiątą. Nieprzyzwyczajeni do braku słońca powoli pakujemy się do srebrnego dżipa (małe auta w rowie to tutaj częsty widok). Wyruszamy prosto do tajemniczego centrum wyspy. Po jedenastej słońce nareszcie wschodzi, możemy więc podziwiać Zatokę Faxa oraz rysują- ce się na horyzoncie ośnieżone szczyty. Dziś mocniej wieje, zaczyna też padać. Mijamy masywy górskie i czarne pola lawy. Krajobraz zmienia się szybko, tak jakby wyspa była żywym organizmem. Wrażenie nie jest bezpodstawne – w końcu Islandia to najmłodszy obszar Europy i jeden z najmłodszych lądów na ziemi. Położona na ryfcie oceanicznym doświadcza bliskich spotkań z wrzącą magmą. Stąd bierze się jej aktywność wulkaniczna. Nasz najmłodszy syn domaga się karmienia, robimy więc krótki przystanek. Trzyletni Gustaw wraz z tatą decydują się na spacer po czarnej jak węgiel ziemi. Po kilku minutach marszu zmuszeni są zawrócić, bo drogę przecina im głęboka szczelina. Typowy widok dla tego regionu wyspy. Coraz mocniej wieje i wydaje nam się, że wyspa nie tylko żyje, ale i ma humory: ściana deszczu i wiatr ograniczają widoczność. Zupełnie tym niezniechęceni ruszamy dalej – tym razem w kierunku historii.

Wyspa przeciwieństw

Jedziemy do Parku Narodowego Þingvellir położonego na styku dwóch płyt tektonicznych: euroazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Skaliste pustkowie jest sercem wyspy, ujawnia źródło jej wulkanicznej natury. Zwane inaczej Równiną Zgromadzenia, jest również miejscem powstania najstarszego na świecie parlamentu – Althingu. Ponad tysiąc lat temu mieszkańcy wyspy spotkali się tu po raz pierwszy, żeby przez dwa tygodnie debatować na wolnym powietrzu i ustanawiać prawo. Pierwsi osadnicy – celtyccy mnisi i norwescy wikingowie – pojawili się tu niewiele wcześniej.

Snujemy fantazje na temat pogody podczas pierwszego Althingu, kiedy wyznaczono m.in. najcięższą z kar, czyli wygnanie. A na wyspie niełatwo się schować: zielona plama parku narodowego na mapie ma się nijak do pustyni, którą widzimy za oknami. Jest tu nawet takie powiedzenie: „Jeśli zgubiłeś się w islandzkim lesie, to po prostu wstań”. W drodze przez Þingvellir Henryk zasypia, a Gustaw nie podziela naszej ekscytacji nowymi krajobrazami. Chociaż zaciekawia go parująca ziemia w okolicy gejzeru Geysir, po wyjściu z samochodu zaczyna się złościć i popłakiwać. Nic dziwnego, ostry wiatr wieje nam prosto w twarz. Ostatni fragment trasy w geotermalnym parku pokonuje na moich rękach, wtulony. Nagle wybucha gejzer Strokkur. Mały oniemieje, by po chwili głośno zachichotać. Ocenia, że akcja była warta zachodu. Podobnych ekscytujących momentów nie brakuje.

Islandia podoba się dzieciom – krajobrazy, dźwięki i opowieści nieustannie przykuwają ich uwagę. Również magiczna aura jest naszym sprzymierzeńcem. Kiedy docieramy do Gullfossu, największego wodospadu na Islandii, mamy dosłownie kilka minut, żeby podziwiać ogromne masy wody i kłęby pary. Ściemnia się błyskawicznie, ale widok jest olśniewający. Gustaw ogląda wodospad na rękach taty i śmiejąc się z walki z pogodą, biegną razem do samochodu. Zasypiając na tylnym siedzeniu, myśli już o kolejnych przygodach. – A kiedy zobaczymy elfy? – pyta. Odpowiadamy, że musimy poczekać na ich zaproszenie. – To kiedy w końcu nas zaproszą? – docieka, zasypiając.

Zwiedza świat z małą córeczką. Ma kilka wskazówek dla rodziców:

***

Cały tekst Joanny Tomczak przeczytasz w dodatku "Podróży" - "Skandynawia".

Podróże polecają: SKANDYNAWIA

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.