SZWAJCARIA

Zurych: święta w Szwajcarii

Klara Syrewicz, 22.11.2011

Zapakowane odświętnie mydełka z alpejskiego koziego mleka

fot.: Katarzyna Cegłowska

Zapakowane odświętnie mydełka z alpejskiego koziego mleka
Nie trzeba znaleźć się na liście stu najbogatszych, by zafundować sobie przedświąteczny wypad do Zurychu. To miasto traktuje wszystkich demokratycznie i poprawia samopoczucie – nawet tym, którzy sądzili, że ich na to nie stać

Co wyróżnia miejsca, w których się dobrze żyje? Klimat? Przyjemna architektura? Ogólna zamożność mieszkańców? Zurych zdaje się mieć wszystkiego pod dostatkiem. Największe miasto Szwajcarii nie sprawia wrażenia metropolii. Wyglądem przypomina raczej bardzo zadbany mebel, z wieloma przegródkami. Jest tu stare miasto, wyrafinowane jak tutejsze czekoladki. Jest pasmo mieszczańskich domów wzdłuż rzeki Limmat i Jeziora Zuryskiego, XIX-wieczne kamienice na wzniesieniach po obu stronach rzeki, skupione wokół uniwersytetów i muzeów. Są też nowoczesne dzielnice przemysłowe, takie jak Aussersihl czy Zurich West, z pofabrycznymi gmachami przerobionymi na lofty, biura i galerie handlowe. Ze szczytu Üetliberg, najwyższej góry położonej nieopodal miasta, w bezchmurny dzień dostrzeżemy Alpy. W Zurychu, jak się ktoś uprze, za dnia może jeździć na nartach, a wieczorem już zasiąść w operze.

NA TEMAT:

Druga Lucy

Przyjeżdżamy z Kasią w pochmurne popołudnie, w przeddzień premiery nowego oświetlenia świątecznego na głównej ulicy Bahnhofstrasse. Wydarzenie zdawałoby się mało ekscytujące, lecz w z perspektywy mieszkańców miasta zapowiada się sądny dzień. Instalacja świetlna zastąpiła bowiem ukochane lampki iluminacji o nazwie Lucy, która od dziesięcioleci odpowiadała tu za tworzenie magicznej, wigilijnej atmosfery. Ulica zostanie nazajutrz zamknięta, a tłum oceniających mieszkańców ma liczyć ponad 2 tysiące osób. Wykonawcą nowego projektu jest prestiżowa firma oświetleniowa Artemide; podczas konferencji prasowej w ich sklepie na Bärengasse, można wyczuć nerwową atmosferę oczekiwania. Sznureczki z ledami w kształcie diamentów już wiszą nad ulicą, lecz jeszcze nie zabłysły. Rozglądamy się z Kasią za jakąś kulminacją tego świetlnego ciągu – np. w Stanach Zjednoczonych byłby to iskrzący się Mikołaj z ruchomymi reniferami, ryczący „ho ho ho” czy coś równie bombastycznego. Szczęśliwie, na wzór i podobieństwo miasta, w dekoracjach dominuje powściągliwość. Nie będzie może fajerwerków, ale za to będzie ładnie.

Pochwała zwyczajności

Poza sklepami z biżuterią i zegarkami nic w Zurychu nie „daje po oczach”, nie wybrzusza się nachalnie, by robić wrażenie. To nie jest miasto nastawione na oszołomienie zwiedzających. Ono uwodzi powoli. Piątkowy wieczór powiewa nudą. Jeśli człowiek nie wie, gdzie pójść, nie trafi z marszu do głośnych barów, nie natknie się na ludzkie spędy. Mieszkańców jest chyba więcej na ulicy o 7 rano, kiedy wybiegają na jogging wokół jeziora, niż w weekendowe noce. Jako jeden z pierwszych bastionów protestantyzmu w Europie, Zurych do dziś wyróżnia się swoją poprawnością. Bramy zabytkowych fortyfikacji i murów wokół miasta, których zarys można dostrzec na wzniesieniu Lindenhof, w XVII w. były zamykane ze szwajcarską punktualnością o 22.00. Kto nie dotarł na czas, ten nocował na zewnątrz. W niedzielę podczas mszy w kościele św. Piotra pastor wyczytywał nazwiska niegrzecznych mieszkańców, którzy w minionym tygodniu się spóźnili. Praca, tradycja, bezpieczeństwo, czystość i nacisk na tężyznę fizyczną – te protestanckie hasła są wciąż wyczuwalne w atmosferze tego miasta. Może brzmi to mało zachęcająco, ale w praktyce okazuje się błogosławieństwem. Metropolie takie jak Londyn czy Paryż często dają dotkliwie odczuć zwiedzającym, jak odmienny standard życia przysługuje ludziom zamożnym, a jaki całej reszcie – czyli tym, którzy zamiast taksówką będą poruszać się metrem, którzy idąc do „zwyczajnej” restauracji, będą skazani na zwyczajne jedzenie i którym przeciętny hotel przypomni o średniowiecznym sposobie pojmowania higieny. Zurych, kojarzony jako miejsce dla bogaczy i bankierów, nie jest w gruncie rzeczy droższy. Natomiast poziom tego, co dane jest przeciętnemu obywatelowi – i zarazem tego, co interesowałoby przeciętnego turystę jest najwyższy z możliwych. Wystarczy doświadczyć wygody transportu miejskiego, spojrzeć na elegancję niedrogich restauracji, na schludność hosteli, dostępność parków czy bogactwo muzeów. W mieście jest tak czysto, że wszędzie można się napić źródlanej wody z publicznych kranów, a rzeka i jezioro to wyborne miejsca na popołudniową kąpiel (tak, nawet zimą ludzie się tu kąpią).

 

Cały artykuł przeczytać można w najnowszym wydaniu magazynu Podróże.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.