FRANCJA

Prowansja – dla niej van Gogh zostawił Paryż. Zobacz miejsca znane z jego obrazów!

Agnieszka Jakubowska, 5.04.2016

Prowansja - Arles

fot.: www.shutterstock.com

Prowansja - Arles
Van Gogh zostawił dla niej Paryż i tutaj malował swoje największe obrazy. Była pracownią Picassa, Cézanne’a, Gauguina. W Prowansji nadal czuć ducha wielkich czasów.

Gdyby nie żółty kolor budynku, Café van Gogh przypominałaby jedną z wielu typowych kawiarni w Arles. Wiklinowe krzesła przy stolikach na zewnątrz są osłonięte wielkimi parasolami, które niezbyt dobrze pasują do reszty wystroju. Między nimi obsługa uwija się z roznoszeniem kawy. Z każdą godziną do kolejki przed kawiarnianym ogródkiem przy placu Forum dołączają klienci. Nawał pracy to dla kelnerów codzienność. Ale nie zawsze tłumy ustawiały się tu w tak prozaicznym celu jak picie kawy.

W XIX w. w kafejce częściej niż rodziny z dziećmi przebywał miejscowy półświatek, a prowincjonalni malarze pod jej dachem przeczekiwali nad kieliszkiem wódki chwilowy brak weny. Swoje gorsze i lepsze momenty przeżywał tu m.in. Vincent van Gogh. W 1888 r. przesiadywał na tarasie najpopularniejszej kawiarni w Arles.

NA TEMAT:

Kawiarnia jak z obrazka

Café van Gogh nazywała się dawniej Café du Forum. Tak jak za czasów malarza kawiarniane życie kręci się wokół niewielkiego tarasu z widokiem na plac. Nad kafejką znajdują się apartamenty, do których dostępu bronią ciężkie, drewniane okiennice. Nawet lampion wisi w podobnym miejscu co w 1888 roku, gdy van Gogh rozstawił sztalugę i namalował jeden ze swoich najsłynniejszych obrazów – „Taras kawiarni w nocy”. Przed wejściem do środka wisi plakat z jego reprodukcją. Wieczorami światło latarni rozświetla półmrok tą samą ciepłą poświatą, a po ogródku mimo wysokich cen kręci się pełno ludzi.

Prowansja - Arles, Cafe van Gogh

Fot. Shutterstock.com

Wszystko dookoła popędziło z duchem czasu. Prowincjonalne miasteczko stało się jednym z ważniejszych ośrodków postimpresjonistycznego malarstwa. W latach 50. i 70. wystawy organizował tu m.in. Pablo Picasso, a w otwartej w 2014 r. galerii sztuki współczesnej przy Fundacji im. van Gogha wiszą obrazy artystów, na których malarz wywarł szczególny wpływ.

Arles – inspiracja van Gogha

Znudzony Paryżem Vincent van Gogh przybył do Arles na początku 1888 r. Spędził tu 15 najbardziej twórczych miesięcy w życiu, malując obrazy, które po śmierci utrwaliły jego nazwisko. Co prawda rozjechały się one po galeriach sztuki i dziś nie ma tu ani jednego z 250 oryginałów, ale zachowały się miejsca, w których van Gogh bywał i które malował.

W ważniejszych zamontowano sztalugi z kopiami dzieł, dzięki którym podążający śladami mistrza turyści nie gubią się w krętych, prawie identycznych ulicach. Przeczesują miasto „uzbrojeni” w ulotki z miniaturą „Słoneczników” na okładce. Te najsłynniejsze rosły właśnie w Arles.

Także tutaj powstały dwa autoportrety malarza z obandażowanym uchem. Spod kawiarni przy maleńkim placu, który zupełnie nie oddaje wielkości tego ponad 50-tysięcznego miasta, idę w stronę szpitala. Zakrwawiony van Gogh trafił do niego z obrażeniami ucha w grudniu 1888 roku, a później leczył tu paranoję. Sztaluga: „Dziedziniec szpitala w Arles”. Współczesny wyglądałby prawie identycznie, gdyby nie stoiska z kopiami obrazów pomniejszonymi do wersji pocztówkowej. Pod arkadami szpitalnego spacerniaka wiszą damskie torby ze „Słonecznikami” i ponurą twarzą malarza. Kątem oka van Gogh zerka z koszulek, talerzy i kubków.

Trzeci ważny przystanek w Arles też ma sporo wspólnego ze sztuką. Na przykład pięknie zdobione doryckie kolumny – oryginały z czasów, gdy prowincją zarządzał Juliusz Cezar. Rzymski amfiteatr, uwieczniony najpierw przez van Gogha, potem przez Picassa, gości widzów od ponad 2000 lat. A w międzyczasie grywa w filmach (np. w „Roninie” z Robertem De Niro). Razem z romańską katedrą św. Trofima przy placu Republiki został wpisany na listę UNESCO.

Arles - rzymski amfiteatr

Fot. Shutterstock.com

W ratuszu naprzeciwko kościoła schodzę do podziemi, gdzie 100 lat przed Chrystusem zaczęło się Arles. Miasto do dziś wspiera się na solidnych rzymskich podstawach. W zimnych korytarzach, gdzie w czasie ekstremalnych upałów chłodzą się starsi ludzie, zachowały się ciosy kolumn sprzed 2000 lat.

Kamieniołom Światła

Pod koniec życia van Gogh leczył się w klinice psychiatrycznej w Saint-Rémy-de-Provence niedaleko Arles. Namalował wtedy słynną serię obrazów z górami Alpilles w tle. W grocie wydrążonej w ścianie masywu działa multimedialna galeria sztuki, którą otwarto w 2012 r. pokazem jego obrazów w formie mappingu 3D.

Salę zaaranżowano w dawnym kamieniołomie. Z zewnątrz nie robi większego wrażenia, za to spektakularny efekt przebudowy kopalni na halę projekcyjną widać w środku, kiedy światło wyławia z mroku kształty 15-metrowych ścian. Wędrujące po ekranach iluminacje rozświetlają 7000 mkw. powierzchni. Ściany falują kolorami w rytm muzyki, jakby chciały poderwać się z miejsca. Każde mocniejsze uderzenie przecinające pustą przestrzeń wywołuje ciarki. A kiedy w ramach wystawy „Wielcy renesansu” pojawia się olbrzymi „Sąd Ostateczny”, do wrażeń czysto estetycznych dołącza to samo wzruszenie, które wywołuje przyjemny, lecz dawno zapomniany widok.

Kamieniołom Światła

Fot. Agnieszka Jakubowska

Grota jest większa niż wszystkie komnaty Luwru i wcale nie miała zamiaru być laboratorium sztuki. Wydrążyli ją XI-wieczni robotnicy, żeby pozyskiwać wapień pod budowę pobliskiego zamku Château des Baux.

30 lat po zamknięciu z powodu nierentowności w 1959 r. na nowo odkrył ją Jean Cocteau i nakręcił tu swój ostatni film o tajemnicach Orfeusza. A potem Josef Svoboda świetlno-dźwiękowymi spektaklami położył kamień węgielny pod obecny Carrières de Lumières – Kamieniołom Światła.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.