Galeria zdjęć:
Pamukkale, Turcja
4. Pamukkale
Znów w góry. Celem: Bawełniany Zamek, jak tłumaczy się nazwę Pamukkale. W czasach rzymskich mieściło się tu popularne sanatorium Hierapolis. Postanawiamy odpocząć po trudach dość długiej już trasy. W słońcu niczym schody do muzułmańskiego raju lśnią wapienne tarasy z hiperturkusową wodą. W tym momencie jestem w stanie zrozumieć hordy turystów, które tu przyjeżdżają. Widok białego niczym proszek do prania czegoś na środku niczego hipnotyzuje. Kiedy na to spojrzeć z daleka, można odnieść wrażenie, że ktoś przytachał lodowiec na pustynię. Tuż obok amfiteatr, rzymski rzecz jasna. Z 200 roku p.n.e. Ładny, na 20 tysięcy ludzi. No i to, na co długo czekaliśmy: Baseny Kleopatry. Legenda głosi, że tu pielęgnowała swoje piękno najsłynniejsza władczyni Egiptu. Nie możemy więc nie skorzystać z okazji i też ładujemy się do niewielkiego akwenu o nieregularnych kształtach. Ale rozkoszuję się tylko do czasu – przydzwoniłem kolanem w zatopiony tu fragment starożytnej – jak się łudzę – kolumny. Z powierzchni jej nie widać, a woda jest dość mętna. Kolano lekko krwawi, wizytę w antycznym SPA muszę więc uznać za zakończoną.
Podczas kolacji dosiada się do nas Mohamed, młody człowiek pracujący w jednym z okolicznych hoteli. Jest miło, dopóki nie pytamy go o Kurdów. Mohamed marszczy czoło, wydyma usta. Po dłuższej chwili wypala: „Oni powinni się cieszyć, że ich tak długo utrzymujemy. To ludzie bez wykształcenia, bez kwalifikacji. Poza tym jacy Kurdowie? Po prostu – prości tureccy górale, z którymi mamy trochę kłopotów”. Mohamed jest zły, milknie. Po czym wychodzi. I tak mamy szczęście, że nie poruszyliśmy tematu ojca narodu – Atatürka. Gdybyśmy – nie daj Allachu! – podważyli jego wielkość, w najlepszym wypadku moglibyśmy dostać w twarz, w gorszym – skończyłoby się w sądzie. I w żadnym razie nie jest to żart, takie sprawy rzeczywiście trafiają na wokandę i są z powagą rozpatrywane. Tak czy inaczej, niestety nie zjemy z Mohamedem kolejnego posiłku.