Galeria zdjęć:
Gaziantep
Od kurdyjskich wiosek do Kapadocji, od egejskich plaż po rozedrgany Stambuł. Turcja przejechana wzdłuż i wszerz pokazuje tysiące twarzy i kolorów. Warto spędzić dziesiątki godzin w aucie, by tego doświadczyć.
1. Kilis - Gaziantep
Przejście graniczne w Kilis. Odprawa jest szybka, a celnik uśmiecha się pod wąsem i wpuszczając nas do swojego kraju, życzy dobrej podróży. Jego kolega poleca niezłą knajpę kilkadziesiąt kilometrów stąd. Ze ściany wita nas wąsata twarz twórcy nowoczesnej Turcji – Atatürka. Na tej trasie jeszcze nieraz się z nim spotkamy. Jednak dość szybko jego wizerunek opatrzy się nam na tyle, że przestaniemy te plakaty w ogóle zauważać.
Mimo że jest dość wcześnie, zamawiamy wegetariańskie kotlety kurt koftesi – danie na bazie bulguru, czyli papki z pszenicy durum. Do tego duszone bakłażany i słynna baklawa a la Gaziantep. Ta część Turcji słynie z hodowli pistacji, z których powstaje megasłodkie ciastko, nie możemy więc sobie odpuścić.
W samym Gaziantep zatrzymujemy się nieco później. Ponadmilionowe miasto nie jest piękne i chcemy się stąd jak najprędzej zwinąć. Chwali się zaś tym, że jest jednym z najstarszych nieprzerwanie zamieszkanych kompleksów miejskich na świecie. Fakt, cywilizacja śródziemnomorska jest tu obecna od kilku tysięcy lat. I w takich regionach nietrudno to dostrzec, zwiedzając chociażby starożytne ruiny czy oglądając mozaiki, których całkiem sporo zebrano w tutejszym muzeum archeologicznym. Polakom Gaziantep może się kojarzyć też z klubem sportowym Gaziantepspor, który swego czasu z Ligi Europy wyeliminowała Legia Warszawa. Na zwiedzanie stadionu jednak nie mamy już czasu – jemy obiad i ruszamy dalej. Do Kapadocji.
Trasa podróży przez Turcję