Galeria zdjęć:
To nie przebieranki
„U nas to się nie mówi, a rzóndzi”, tłumaczy Tadeusz Papierzyński, młody kierownik zespołu „Istebna”. Prawie każdy u nas zna i czystą polszczyznę, i gwarę. W tej ostatniej też najłatwiej porozumieć się z góralami z Czech czy ze Słowacji. Zespół „Istebna” to najprawdopodobniej najstarszy (bo jak sami mówią, może i ktoś się starszych korzeni dokopie) zespół folklorystyczny w Polsce i jeden z najprężniej działających.
Sami młodzi ludzie koncertują po całym kraju, wygrywają konkursy, byli też na zaproszenie ambasady w Chinach i Mongolii. „Nasza siła to młodość, ale i dorobek wielopokoleniowy, mamy się do kogo zwrócić w razie wątpliwości”, zaznacza Tadeusz. „I wszystko, co robimy, jest autentyczne, my się w stroje nie przebieramy, a ubieramy”. Zespół „Istebna”, tak jak i inne grupy czy to z Koniakowa, czy z Wisły, można usłyszeć na koncertach, ale gra też w karczmach, na kuligach czy na weselach. „Gajdy ze skrzypcami to tradycyjna orkiestra weselna”, słyszymy w chacie Kawuloka.
Tutaj znajdują się pamiątki po muzyku z Istebnej Janie Kawuloku, instrumenty muzyczne, które wyrabiał: trombita do ostrzegania okolicznych wiosek przed napadami zbójów, róg pasterski do odstraszania wilków, fujary, piszczałki i sowa zwana wabikiem, którym kawaler wywabiał pannę z domu. W XIX-wiecznej chacie czas się zatrzymał, znajdują się tu oryginalne, tradycyjne sprzęty. Sama chata, nieprzeniesiona do skansenu, także stoi tam, gdzie stała.