Galeria zdjęć:
Powrót do przeszłości
Kiedyś tradycyjnym smakiem trójwsi, czyli graniczących ze sobą Koniakowa, Istebnej i Jaworzynki, były także oscypki. Mało opłacalne pasterstwo odeszło prawie w zapomnienie. Na szczęście wraz z rozwojem turystyki i odradzaniem się folkloru powoli wracają też na beskidzkie łąki owce. Piotr Kohut, jeden z ostatnich tutejszych baców, wypasa owieczki na łąkach górującej nad Koniakowem Ochodzitej (jeden z najlepszych punktów widokowych w okolicy). Wyjściu na łąki na wiosnę zawsze towarzyszą specjalne obrzędy: poświęcenie owiec, msza polowa.
Choć tradycyjnych serków rzeczywiście trzeba w trójwsi poszukać, ze znalezieniem koronek, symbolu Koniakowa, problemu nikt mieć nie będzie. Dom za domem zaprasza do galerii i sklepu z koronkami. „Bo u nas prawie każda kobieta heklować umie, a zdarzają się i mężczyźni”, mówi Urszula Rybka, wnuczka Marii Gwarek, legendarnej koronczarki Koniakowa, której poświęcono izbę pamięci. „Każda uczy się od mamy, babci, cioci, heklowaniem wypełnia długie zimowe wieczory”. A dla jednej, niewielkiej nawet koronki trzeba naprawdę długi wieczór poświęcić.