Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Na co uważać przy wyborze oferty w biurze podróży?
Monika Witkowska, 31.08.2015
Pilotując wycieczki od wielu już lat, zdarza mi się trafiać na klientów rozczarowanych wyjazdem. Bo basen mniejszy niż w folderze, z pokoju zamiast morza widać budowę, a jazda po afrykańskich drogach różni się tak bardzo od europejskich autostrad... Bądźmy realistami. Biuro podróży to też firma, której celem jest sprzedanie wycieczki. Różne chwyty dozwolone – pewne informacje lepiej przemilczeć, kolorowe katalogi zawierają zdjęcia najpiękniejszych miejsc, a w programie nawet przejazd przez monotonny step przedstawiony jest niczym nadzwyczajna przygoda. Klienci też nie są bez winy – nastawiają się, marzą, ale nierzadko w oderwaniu od rzeczywistości.
Z jakim biurem?
Nagłaśniane przez media bankructwa biur spowodowały swego rodzaju obsesję, że organizatorom wyjazdów nie można wierzyć. Tymczasem większość z nich to bardzo rzetelne firmy, którym zależy na dobrej opinii, nie uprzedzajmy się więc na zapas. W internecie sprawdźmy, czy biuro istnieje legalnie i ma środki finansowe na wypadek upadku firmy. Plusem jest, jeśli biuro należy do Polskiej Izby Turystyki lub którejś z izb regionalnych, choć niektóre są niezrzeszone, a mimo to solidne.
Czy kupować kuszące cenami wycieczki oferowane poprzez Groupon, Fastdeal itp.? To trudne pytanie. Sama wysłałam rodzinę na kupione w ten sposób wczasy i było w porządku (Turcja, all inclusive, za 1200 zł), z drugiej strony jedno z upadłych parę lat temu biur większość klientów pozyskało właśnie w ten sposób.
NA TEMAT:
Za ile?
Nie sugeruj się ceną zbyt pochopnie! Sprawdź dokładnie, co zawiera. To, że jest niższa niż u konkurencji, pewnie z czegoś wynika. Pod lupę weź wyżywienie (może go nie ma?), wizy, bilety wstępu do zwiedzanych obiektów, napiwki (nie wypada ich nie dawać) i wycieczki fakultatywne (szkoda byłoby dotrzeć w ciekawe miejsce i nie poznać jego atrakcji). Dobrze jest zapytać w biurze, jakie niewymienione wydatki jeszcze nas czekają. Równocześnie bądźmy rozsądni: nie ma nic za darmo, więc za wyjątkowo niską cenę nie oczekujmy zbyt wiele. Jakość musi kosztować!
Program wycieczki
Na ogół najważniejszym kryterium wyboru danej oferty jest program, związany z trasą wycieczki lub miejscem pobytu. Przy imprezach pobytowych inny charakter mają wczasy dla singli, inny dla rodzin z małymi dziećmi. Z kolei na tak zwanych objazdówkach ważne jest to, co zobaczymy. Uważajmy jednak z intensywnością programu – wyjazd typu „10 krajów w tydzień” sprawi, że wrócimy przemęczeni, a z oglądanych głównie przez szybę autokaru miejsc nie będziemy wiele pamiętać.
Na pewno nie zaszkodzi prześledzić proponowaną przez biuro trasę na mapie – czerwona lampka powinna nam się zapalić, jeśli są na niej zbyt długie przejazdy, a my na dodatek mamy kłopoty z puchnącymi nogami. Zwróćmy uwagę na informacje o terenach wysoko położonych (nasz organizm może źle reagować na wysokość), codziennych wczesnych pobudkach i dla porównania sprawdźmy podobne oferty innych biur. Może warto zapłacić trochę więcej, ale mieć na tę samą trasę np. dzień więcej albo wręcz odwrotnie – przy zbyt leniwym programie coś jeszcze dołożyć?
***
Fot. shutterstock.com
Nie każdy termin jest dobry
To, że wyjazdy do danego miejsca organizowane są przez okrągły rok, nie oznacza, że termin nie ma znaczenia. Uwzględnijmy np. klimat – wiadomo, że kiedy u nas zima, na półkuli południowej jest lato, ale równie ważne są pory deszczowe czy pory huraganów. Przed podjęciem decyzji poczytajmy na ten temat w przewodnikach i w internecie. Unikniemy w ten sposób zawodu, że nie dojedziemy do głównego celu, bo monsunowe deszcze zniszczyły mosty, że wybierając się do Egiptu w styczniu, nie wykąpiemy się w morzu, bo woda będzie za zimna (za to jest to świetna pora na intensywne zwiedzanie), a wchodząc w marcu na Kilimandżaro nie zobaczymy góry, bo ciągle będą skrywać ją chmury (ja właśnie tak miałam).
Czasem warto dopasować czas wyjazdu do lokalnych wydarzeń – do Rio na karnawał, do Cusco w Peru na inkaskie święto Inti Raymi.
Termin wyjazdu może mieć jednak znaczny wpływ na cenę – wysoki sezon (droższy) to przeważnie wakacje (zarówno nasze, jak i lokalne) oraz okresy świąteczne. W tzw. niskich okresach na plażach czy stokach narciarskich jest luźniej, nie ma rozkrzyczanych dzieci, przy zabytkach łatwiej o puste plany do zdjęć i ogólnie jest taniej.
Przy krótkich wyjazdach (np. tygodniowych) zwróćmy uwagę na godziny wylotów. Zdarza się, że biura wpisują w ofercie „7 dni”, podczas gdy wylatujemy o 23 (do hotelu dotrzemy więc nad ranem, a następny dzień stracimy na odsypianie), wracamy o świcie, a z 7 dni robi się niecałe 5.
Hotelowy standard
Pojęcie gwiazdek jest umowne – polskie 3 gwiazdki bywają lepsze od 4 we Francji, z kolei w 5* hotelu w Turcji pewnie zastaniemy pięknie zasłane łoże, ale w łazience możemy mieć odpadające kafelki. Na pobytówkach hotel to podstawa, bo będziemy spędzać w nim sporo czasu. Jeśli marzymy o plażowaniu, dowiedzmy się, jak daleko hotel jest od morza, jak duży jest basen; przy wyjazdach na narty, jaki jest dystans do wyciągów i skibusa.
Z rezerwą podchodźmy do zdjęć pokojów – na ogół przedstawiany jest na nich najlepszy, podczas gdy my płacimy za małą klitkę. Przy wynajmowaniu wieloosobowego apartamentu postarajmy się o jego opis, żeby nie wylądować na kanapie w przechodnim salonie. Ważne jest, czy ręczniki, pościel, telewizor i lodówka są wliczone w cenę (nie jest to regułą) i jak wygląda sprawa końcowego sprzątania – czasem trzeba za nie dopłacać.
Zapytajmy też o internet i parking, bo (zwłaszcza w lepszych hotelach) mogą to być udogodnienia płatne.
***
Fot. shutterstock.com
Wyżywienie
Czasem to tylko śniadanie, czasem tzw. half board (h/b), czyli śniadanie i obiadokolacja, rzadziej full board (f/b), czyli trzy posiłki, no i korzystny przy imprezach pobytowych all inclusive (jemy, ile chcemy i kiedy chcemy). W przypadku all inclusive darmowe są też napoje (włącznie z alkoholowymi), za które przy innych systemach płacimy (gratis są tylko do śniadania).
Warto zapytać, jak wyglądają posiłki. Najlepszą formą jest tzw. bufet (szwedzki stół), najgorzej jeśli grozi nam śniadanie tzw. kontynentalne (np. Francja, Szwajcaria), pod którym w skrajnej sytuacji może kryć się jedynie rogalik z dżemem. Oczywiście zabierać ze śniadania wałówki na wynos nie wypada – powinniśmy mieć rezerwę finansową na zakupy spożywcze.
Pilot a rezydent
Zgrana ekipa to podstawa udanego wyjazdu, ale bywa różnie. Niekiedy wystarczy jedna „czarna owca”, która popsuje nam odpoczynek, a czasami wręcz odwrotnie, podróżowanie z przypadkowymi ludźmi zaowocuje wieloletnimi przyjaźniami. Grupa jest szczególnie istotna na wycieczkach objazdowych, kiedy jesteśmy skazani na siebie przez większą część dnia, a w przypadku długiego wyjazdu wcześniej czy później dochodzi do dni kryzysowych, choćby z powodu zmęczenia.
„Ogarnięcie” grupy to zadanie osoby wysłanej na wyjazd przez biuro, czyli pilota, ewentualnie rezydenta. Na objazdówkach powinien być z nami jeszcze lokalny przewodnik, którego pilot w razie potrzeby tłumaczy. Uwaga! Przewodnik i pilot to nie to samo, chyba że dana osoba ma jedne i drugie uprawnienia (rzadko, ale się zdarza) – pierwszy jest od przekazywania informacji związanych ze zwiedzaniem, drugi od spraw organizacyjnych.
Dobry pilot to dla grupy skarb, ale nawet najlepszy fachowiec nie jest w stanie dogodzić wszystkim (nie bądźmy źli, jeśli reprezentując interes większości grupy, nie skłania się akurat do naszego pomysłu). No i nie ma szans wiedzieć wszystkiego (to, że nie zna łacińskiej nazwy jakiegoś kwiatka, nie świadczy o jego niekompetencji).
***
Fot. shutterstock.com
Zanim podpiszesz umowę
Umowy mają to do siebie, że mało kto je czyta, chociaż warto to zrobić, zwracając uwagę także na zapisy drobnym drukiem. Istotnym punktem są informacje dotyczące możliwości naszego wycofania się z imprezy (im bliżej wyjazdu, tym więcej stracimy) i odwrotnie – dobrze sprawdzić, do kiedy biuro może odwołać wyjazd ze względu na problem ze skompletowaniem odpowiednio licznej grupy (zwłaszcza przy egzotycznych wyjazdach zdarza się to całkiem często). Warto też być wyczulonym na wszelkie odnośniki związane z kursami walut, podatkami, opłatami paliwowymi etc. – mamy wtedy szansę usłyszeć, iż „zgodnie z umową” trzeba dopłacić (na szczęście rzadkie to wypadki).
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Kiepski hotel, zniszczony bagaż – wszystko nie tak? Sprawdź, kiedy przysługuje...
- Wypadki chodzą po ludziach, czyli dlaczego warto ubezpieczyć się już przed...
- Znane biuro podróży zbankrutowało! Odwołuje wyjazdy
- Upadek najstarszego biura podróży na świecie! Thomas Cook zostawi tysiące...
- Neckermann Polska odwołuje loty i wstrzymuje rezerwacje
- Last minute – fakty i mity