EUROPA

Azerbejdżan: Pogranicze Europy i Azji

Grzegorz Dzięgielewski, 5.06.2013

Karawanseraj w Mieście Wewnętrznym to dziś restauracja i ekskluzywny hotel

fot.: Paweł Szczepański

Karawanseraj w Mieście Wewnętrznym to dziś restauracja i ekskluzywny hotel
Gdzie kończy się Europa, a zaczyna Azja? Gdzie duch rosyjski spotyka się ze światem islamu, a górski żywioł Kaukazu zderza się z gorączką naftową znad Morza Kaspijskiego? Gdyby ktoś zdołał wyrysować te granice, pewne jest, że wszystkie przecięłyby się w Azerbejdżanie

Tyle razy słyszałem, że zamiast zwiedzać miasto z przewodnikiem, lepiej po prostu zagubić się w labiryncie uliczek, że w końcu poszedłem się zgubić. Do centrum nie mamy daleko, z hotelu zaledwie trzy stacje metrem. Trudno też nie będzie – po zmroku orientację traci się szybciej, zwłaszcza na starówce w Baku. O jej uliczkach Ryszard Kapuściński napisał, że wyciągając ręce na boki można poczęstować się gruszką z koszyka na parapecie i jednocześnie pogłaskać dziecko śpiące w domu naprzeciwko. Bardzo nie przesadził, a że uliczki skręcają każda w inną stronę, sukces gwarantowany. Jesteśmy zgubieni. Gdy debatujemy, jak z tego urokliwego galimatiasu wyjść, ktoś rozpoznaje naszą mowę i przywołuje do siebie. Na ławce przed mała galeria  siedzą Polacy. To studenci, przyjechali na wolontariat. Wskazują nam drogę do najbliższej bramy i pokazują też na komórce filmy nakręcone podczas pobytu. Większość przedstawia ruch uliczny w Baku. – Tu jest czasem jak w Indiach – mówią, ale to znamy, zdążyliśmy zauważyć za dnia. Za to na jednym jest coś, czego nigdy nie widzieliśmy. Coś dużo starszego niż wszystkie bakijskie zabytki, niż cały Azerbejdżan. Widzimy sylwetkę człowieka, a w tle za nim płomienie sięgające wyżej od niego. Wystrzeliwują w górę prosto ze skały. Płoną tak nawet przy silnym wietrze i w deszczu. Płoną nieprzerwanie od tysięcy lat.

 

Opisana w tekście galeria to Xurcun-ART

Jej właściciel, Guseyn Masmaliyev, pomaga turystom z calego swiata w rezerwacji hoteleli, z zaproszeniami i poradami na temat podózowania w Azerbejdżanie. Robi to zupełnie za darmo, by w ten sposób promować swój kraj. Adres: Asəf Zeynallı 16/9. İçəri Şəhər, AZ 1000 Baku. Kontakt:  www.facebook.com/Xurcun lub guseyn_masmaliyev@yahoo.com
Gorąco polecamy!

Ogień

Pisał o nim już Marco Polo podróżujący Jedwabnym Szlakiem w XIII wieku, a na wiele stuleci przed nim odnaleźli go zoroastrianie. Ich religia największą czcią obdarza właśnie ogień, uznając go za najczystszą z sił. Zatem miejsce, gdzie płonął, nigdy nie gasnąc, musiało być święte, pełne boskiej mocy. Na całym Apszeronie, półwyspie wcinającym się w Morze Kaspijskie, wznoszono zoroastriańskie świątynie i ołtarze. Dziś wiemy, że cud wiecznego płomienia zawdzięczamy samozapłonowi gazu ziemnego wydostającego się z głębi ziemi. Pod jej powierzchnią od zawsze buzowało od energii. Nieco dalej na południe, koło miejscowości Gubustan, znajdują się wulkany błotne. W kilkuset szarych kopczykach cały czas bulgoce gęsta, lepka maź. Jednak najcenniejszym ze skarbów skrytych pod azerską ziemią jest ropa naftowa. To za jej sprawą całe wybrzeże usiane jest szybami naftowymi. Dzięki niej Baku stało się największym miastem Zakaukazia. W samym jego centrum wybudowano niedawno nowoczesny kompleks wieżowców, kształtem przypominających ogromne płomienie. Co prawda islam wyparł z tych terenów kult ognia, ale Azerbejdżanie są mocno przywiązani do swoich korzeni.

 

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu Podróże.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.