Rejsy

TOP 16. Najciekawsze wyspy Morza Bałtyckiego

Joanna Jarzyna, Włodzimierz Biliński, 2.08.2018

Rugia jest jedną z najciekawszych wysp Bałtyku

fot.: www.shutterstock.com

Rugia jest jedną z najciekawszych wysp Bałtyku
Czy wiedzieliście, że na Morzu Bałtyckim są setki tysięcy wysp? Spośród nich wybraliśmy 16 najciekawszych. Sprawdźcie nasz ranking bałtyckich wysp!

Bornholm, malownicza Gotlandia i jej mniejsza siostra Faro z imponującymi wapiennymi ostańcami u wybrzeży, duńska Mon ze 130-metrowej wysokości białymi klifami, estońska Saaremaa, nasz Wolin... Które z wysp Morza Bałtyckiego można uznać za najciekawsze? Nasz ranking zaczynamy od tych mniej znanych.

NA TEMAT:

1. Christianso, Dania

Zacznijmy od duńskiego Bornholmu, traktując go jednak tylko jako punkt wypadowy na położoną na wschód od niego wyspę Christianso. Stosunkowo niewielka odległość od Polski powoduje, że w małym porcie można spotkać sporo naszych jachtów, które są w stanie dopłynąć tu z Kołobrzegu czy Świnoujścia w ciągu około 12 godzin.

Powodów do odwiedzenia Christianso jest wiele: twierdza (zmieniona na więzienie), którą król Christian V kazał zbudować w 1684 r. z tworzącego wyspę granitu, stare armaty wycelowane w morze, niezapomniane krajobrazy podziwiane ze szczytu wieży, obramowane kamieniami zbiorniki słodkiej wody, kąpiele w przejrzystym, choć raczej zimnym morzu czy możliwość zjedzenia kolacji z widokiem na port.

Całe dnie można spędzić na fotografowaniu ptaków. Na przykład dostarczycieli najlepszego, delikatnego puchu do śpiworów – edredonów. Człapią one bez strachu po portowych nabrzeżach i gnieżdżą się tuż obok ścieżek. Dużo przyjemności sprawia też obserwowanie malarzy przy pracy, bowiem duńska bohema artystyczna upodobała sobie to niesamowite miejsce.

2. Tuno, Dania

Skoro już jesteśmy w Danii, to odwiedźmy położoną na wodach Kattegatu wyspę Tuno, gdzie od wielu lat organizowany jest jeden z najbardziej znanych festiwali muzycznych w tym kraju.

Rock, blues, jazz i folk. Małe promy dowożą z Jutlandii tysiące melomanów, pole namiotowe obok estrady pęka w szwach, a w pensjonatach nie da się nawet szpilki wcisnąć. W niedużej, wypełnionej do granic możliwości marinie panuje świąteczny nastrój. Port jest tak zakorkowany, że przez cztery festiwalowe dni nie da się go opuścić.

Od późnego poranka po środek nocy wyspa tonie w dźwiękach. W przerwach pomiędzy występami jest akurat tyle czasu, by coś przekąsić i wybrać się na krótki spacer. Na wyspie panuje sielska atmosfera. Sosnowe lasy i uprawne pola obrywają się stromymi klifami wprost do morza, a na wodzie pływają egzotyczne dla żeglarza z Polski ptaki – nurniki zwyczajne, przypominające wyglądem małe pingwiny. Wody Kattegatu stanowią ostoję morświnów – bardzo rzadkich w Morzu Bałtyckim ssaków spokrewnionych z delfinami.

Nurnik zwyczajny

Nurnik zwyczajny, fot. Shutterstock.com

3. Ulvon, Szwecja

Dawno temu ubogi rybak wypłynął małą łodzią na połów, ale groźne sztormy na długi czas zatrzymały go z dala od portu. Zjadł już cały prowiant przygotowany przez troskliwą małżonkę, a złowione ryby, trzymane gdzieś na dnie łódki, zepsuły się i zaczęły koszmarnie cuchnąć. Śmierć głodowa zajrzała mu w oczy, więc z obrzydzeniem spróbował sfermentowanej ryby i, o dziwo, przeżył.

Tak być może zaczyna się historia szwedzkiego przysmaku zwanego surstrommingiem. Za ojczyznę tej tradycyjnej potrawy uważa się Uloon, leżącą w jednym z najbardziej spektakularnych widokowo regionów Szwecji – na Wysokim Wybrzeżu (Hoga Kusten) w Zatoce Botnickiej.

Także sama wysepka, a dokładniej dwie (południowa i północna), jest bardzo malownicza. Już dotarcie do przystani przez wąziutki i kręty przesmyk pomiędzy skałami dostarcza mocnych wrażeń. Dalej otwiera się piękny widok na kolorową wieś położoną na tle zalesionych zboczy. Przez wyspę północną prowadzą turystyczne szlaki. Wiodą na plażę i na szczyt góry Lotsberget ze wspaniałymi panoramami Wysokiego Wybrzeża.

Starsi Szwedzi delektują się kupowanym w puszkach śledziem, ale dla turystów zjedzenie go stanowi niemal samobójczą misję. Na szczęście surstromming je się z przypominającym macę pieczywem, surową czerwoną cebulą oraz ziemniakami. I, co najważniejsze, popija dużymi ilościami czystej wódki.

4. Utklippan, Szwecja

Kilkanaście mil na południe od szwedzkiej Karlskrony, na otwartym morzu, leży Utklippan – maleńki archipelag skalistych wysepek, pomiędzy którymi zbudowano nieduży port. Dawniej służył rybakom, dziś głównie żeglarzom.

Nie ma tu prawie żadnych udogodnień. Na jednej z wysepek stoi latarnia morska, a wokół niej kilka domków stacji ornitologicznej. W sezonie można zamówić kąpiel w stojącej na świeżym powietrzu wannie, podgrzewanej od spodu ogniskiem rozpalonym z drewna wyrzuconego na brzeg przez fale.

Największą atrakcją Utklippanu są przepiękne zachody słońca widziane ze szczytu skalistego wzgórza oraz dzika przyroda. Liczące kilkadziesiąt, a czasem i więcej osobników stado fok zazwyczaj wyleguje się na niedostępnych kamieniach w oddali, ale niektóre z nich odwiedzają też wysepkę z portem. A w powietrzu i na wodzie, także obok jachtów, unosi się mnóstwo ciekawych ptaków. Uhle, alki czy szlachary to prawdziwe rarytasy.

Utklippan można odwiedzić wyłącznie jachtem, nie kursują tu promy. Może dzięki temu jest to magiczne, niezadeptane miejsce.

Utklippan

Utklippan, fot. Shutterstock.com

5. Jurmo, Finlandia

Tym razem płyniemy do Finlandii, na wysepkę Jurmo, zagubioną pośród setek jej podobnych, gdzieś na południe od Turku. Kiedy już uda się bezpiecznie zacumować do bojki w słabo osłoniętym przed wiatrem porcie (z powodu wichury powiodło mi się dopiero za drugim podejściem), będziecie mieli okazję wczuć się w atmosferę życia na skandynawskich archipelagach.

Wycieczkę warto zacząć od szczytu niewysokiego wzgórza, skąd świetnie widać małą wioskę z domkami o charakterystycznych barwach. Wąska ścieżka prowadzi do XIX-wiecznego kościółka z modelem żaglowca zawieszonego pod sufitem. Kawałek za kościołem traficie na Diabelskie Pole usiane sporymi otoczakami, z których ułożony jest także tajemniczy labirynt. Miał zapewnić przodkom wyspiarzy dobrobyt i bezpieczeństwo.

6. Kihnu, Estonia

Arcydzieło Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO – takie zaszczytne miano przypadło w 2003 r. przestrzeni kulturowej niewielkiej wyspy w Zatoce Ryskiej. Lata izolacji geograficznej oraz politycznej (przez wiele lat Kihnu należała do Imperium Rosyjskiego) spowodowały, że zachowały się tu tradycyjne obyczaje, strój, a przede wszystkim legendy i podania ludowe.

Jeśli będziecie kiedyś żeglować do Rygi, wstąpcie po drodze na Kihnu. Miejsce to może być szczególnie interesujące dla młodszych, którzy nie pamiętają okresu komunizmu w Polsce. Stare, ubogie chatki, zabytkowa drewniana cerkiew, tradycyjne sianokosy, brak pośpiechu i śpiew ptaków – jak w filmie „U Pana Boga za piecem”. Po drogach jeżdżą głównie rowery oraz znane nam także z Kamczatki motocykle z przyczepkami. O Unii Europejskiej przypominają tylko nowoczesne centrum kultury i nowe pomosty dla jachtów.

Przejdź do >>> GALERII, żeby zobaczyć pozostałe wyspy Bałtyku w naszym rankingu.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.