Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Węgry: tokajski szlak winny. Najsłynniejsze wina i piwnice w Tokaju
Kamila Gruszka, 27.08.2018
Ludwik XIV wychwalał go jako „wino królów”. Tokaj wytwarzany jest z owoców winorośli pochodzących z winnic na południowych stokach Gór Tokajsko-Slańskich, przez miejscowych chętniej zwanych Zemplińskimi, na północnym wschodzie Węgier. To właśnie tam, w dorzeczu Bodrogu i Cisy, dojrzewają słynne grona. Przez większą część roku pieszczą je promienie słońca, a jesienią otulają mgły. Wilgoć to niezbędny element. Tajemnicą smaku tokaja jest bowiem "szlachetna pleśń", która osadza się nie tylko na ścianach piwniczek winnych, ale też na samych owocach, zanim do końca dojrzeją. Dzięki niej jeszcze na krzaku winogrono zasusza się, pozbywając wody – pozostaje sama słodycz. Tak powstaje wino aszu. Im więcej puttonyos (25-kilogramowych wiader pełnych owoców) dodanych na przeciętną beczkę wina (136 litrów), tym wino słodsze, bardziej aromatyczne i cenne.
Już w 1630 r. miała okazję próbować go Zuzanna Lorántffy, pani na zamku Sárospatak. Do dzisiejszych czasów możemy podziwiać tam pięciokondygnacyjną Czerwoną Wieżę z renesansową loggią mieszkalną, zbudowaną specjalnie dla jej potrzeb. Zamek i miasteczko położone były na szlaku handlowym z Węgier do Polski. Ciekawe, czy ktoś kiedyś policzył, ile litrów wina przewieziono tędy do Polski... Szło go dużo. Pito je na ucztach, a panowie szlachta wykrzykiwali: „Nie ma wina nad węgrzyna!”.
Związki tokajskiego regionu winiarskiego (oficjalnie uznanego w I poł. XVIII w.) z Polską są silne. Winnice należały do króla Polski i księcia siedmiogrodzkiego Stefana Batorego, a wśród pokrytych nimi wzgórz znajdziemy też górę o nazwie Krakó, czyli... Kraków. Przed wojną właścicielami ziemi byli tu Polacy, bracia Biliccy.
Święto wina
Na szlakach winnych Tokaju nie po raz pierwszy przekonujemy się, że powiedzenie „Polak, Węgier, dwa bratanki” nadal jest aktualne. Funkcjonuje również w języku węgierskim (Lengyel, Magyar, két jó barát), a przejawy sympatii do nas, Polaków, odnajdziemy na każdym kroku. Mimo że czasem trudno nam się porozumieć. Węgrzy władają raczej niemieckim niż angielskim, a węgierski w niczym nie przypomina żadnego ze znanych nam europejskich języków. Trudno go zrozumieć także z tego powodu, że każde obce słowo Madziarzy skrupulatnie przekładają na własny język. Jeden zwrot na pewno warto zapamiętać: „Egészségedre!”, czyli „Na zdrowie!”. W drugiej połowie maja oraz na przełomie września i października wypowiemy go wiele razy. Wtedy w wielu miejscowościach regionu, wpisanego od 2002 r. na listę UNESCO, odbywają się festiwale i degustacje trunków wprost z piwniczek przypominających domki hobbitów. Znajdziemy je u podnóży wzgórz. Na zewnątrz widoczne są tylko drzwi, które prowadzą w głąb ziemi. – Prawie każda rodzina ma swoją piwnicę – tłumaczy nam Erika Hollókőiné Kender z Abaújszántó, a jej mąż częstuje nie tylko winem, ale też palinką, owocowym bimbrem własnej produkcji, i typowymi tutaj suchymi kiełbasami z dziczyzny na zakąskę.
Tokajskie wina
O innych porach roku rodzinne piwniczki są pozamykane, a wino spokojnie leżakuje. Okazji do degustacji nie zabraknie jednak w Tokaju – miasteczku, od którego przyjął nazwę cały region. Gdy tylko na horyzoncie pojawi się samotna góra Tokaj (po węgiersku Tokaji-hegy lub Kopasz-hegy) z charakterystycznym masztem telewizyjnym, ściągnijmy nogę z gazu i zacznijmy rozglądać się naokoło za napisami „bor” – wino, i „pince” – piwnica. To kolejne przydatne słowa na Węgrzech, które ułatwią nam trafienie do sklepików lokalnych winiarzy. Można w nich zakupić wino butelkowane, z profesjonalnymi etykietami lub – wcale nierzadko – zlewane na miejscu do plastikowych naczyń.
Oprócz najbardziej charakterystycznego dla Tokaju aszu, warto także zaopatrzyć się w wino szamorodni, wytwarzane z zasuszonych gron, ale bez specjalnej selekcji. Nazwę tę mieli nadać polscy kupcy, którzy pakowali na wozy świeżo zebrane winogrona, a pod Krakowem okazywało się, że wino było już gotowe („szamorodni”, czyli „samo się rodzi”).
Region winiarski Tokaju znany jest także z bardziej tradycyjnych odmian, jak na przykład wytrawny furmint czy znacznie cięższy muskat. Wszystkie odmiany to wina białe. Szczepy win czerwonych niemal doszczętnie wyniszczyła zaraza w XIX wieku.
Słynne piwnice
Podczas podróży nie można pominąć świątyni win tokajskich, czyli najstarszych w rejonie Piwnic Rakoczego z XV wieku! Największa sala ma 28 metrów długości, 10 metrów szerokości i 5 metrów wysokości. Funkcjonuje jako muzeum i miejsce degustacji win. Zapewne wiele osób przed odwiedzeniem tego miejsca powstrzyma dość drogi wstęp – ale nic straconego. Wystarczy zajrzeć w boczne uliczki, a tam znajdziemy już mniejsze, ale także klimatyczne piwniczki.
Metody uprawy winorośli staną się nam bliższe po odwiedzinach w Muzeum Tokaju mieszczącym się w dawnym budynku greckiej kompanii handlowej. To dzięki zdolnościom greckich kupców, osiedlających się tutaj po ucieczce przed Turkami, tokajskie wino zyskało popularność w całej Europie.
Poza zamkami w Sárospataku, Szerencs i Boldogkőváralji oraz nielicznymi muzeami tak naprawdę w regionie Tokaju niewiele jest typowych zabytków. Tutaj przyjeżdża się raczej, aby chłonąć atmosferę sennych miasteczek, takich jak Tarcal, Tállya i Tolcsva. By podziwiać widok równych rzędów winorośli na okolicznych wzgórzach. By nie wysiadając z samochodu, zdobywać Góry Zemplińskie, przez które poprowadzono urokliwe kręte drogi. A w międzyczasie oddawać się głównemu celowi podróży – degustacji miejscowych win. Jakże by mogło być inaczej, jeśli na Węgrzech znajduje się ponad 20 regionów winiarskich, a tym najbardziej znanym jest właśnie Tokaj?
Polub nas na Facebooku!