Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Nurkowanie na wrakach na Florydzie. Co zobaczysz pod wodą
Marcin Jamkowski, 15.03.2018
Kapitanie Mrówo! Czy jesteś gotowy na wielkie wyzwanie? Na morską przygodę w sztormie, szkwale i burzy? – Szczerze mówiąc, wolę przygody w upale – powiedział mój serdeczny kumpel, gdy planowaliśmy wspólny podwodny wyjazd. Południowa Floryda to prawdziwy raj dla nurków: jest ciepło, różnorodnie, woda jest krystalicznie czysta, a słońce oświetla wiele dziesiątków metrów w dół. Nic tylko się zanurzyć!
Na początek płyniemy na niewielką rafę niedaleko Key Largo, na którą statkami wycieczkowymi udają się zazwyczaj turyści. Przywiązujemy motorówkę do boi i hop do wody! Pod powierzchnią czeka ławica kolorowych rybek i rafa – ta fantastyczna struktura, która powstaje dzięki współdziałaniu koralowców z malutkimi polipami i która potrafi rozciągać się nawet na setki kilometrów długości. Wśród korali o kształtach wielkich liści sałaty, ażurowych gałązek, grubych kolumn i wielkich kul uwijają się mureny, barakudy, strzępiele, a nawet płaszczki i nieduży rekin. Nad nimi zaś wznosi się... pomnik Jezusa Chrystusa z Otchłani!
Kilkumetrową postać z brązu z uniesionymi rękami ufundował słynny włoski nurek Egidio Cressi. Miała być formą podziękowania za stworzenie pierwszego podwodnego parku narodowego – John Pennekamp Coral Reef State Parku. Płynę w prawo, płynę w lewo, rozglądam się dookoła – poza wysepką korala wszędzie rozciąga się gładkie, piaszczyste dno. Bezrybne, bez życia. Pustynia.
NA TEMAT:
Nurkowanie na wrakach
Biolodzy morscy z Florydy rozumieli ten problem już od wczesnych lat powojennych – poza skalistymi wysepkami korale nie mają gdzie przyczepić się do dna. Nie mogą budować rafy. A jest to budowa pracochłonna i powolna – rafa rośnie w tempie około 1 cm na rok. Naukowcy pomyśleli więc o rafie sztucznej. Początkowo na dnie zatapiali wiązane w wielkie pęta opony. Rybom dawały one miejsce do rozrodu, ale koralowce nie chciały na nich rosnąć. Wtedy pod wodę zaczęto wrzucać specjalne betonowe sześciany. Te pasowały i rybom, i koralom, ale były drogie i tak paskudne, że zaczęli narzekać na nie nurkowie.
Gdy pod koniec XX w. nurkowanie stało się zajęciem bardziej popularnym, trzeba było wymyślić coś estetycznego i kojarzącego się z morzem. W sukurs przyszła marynarka wojenna USA. Zaoferowała kilka starych okrętów. Miały one stanowić atrakcję dla każdej ze stron – i dla przyrody, i dla odwiedzających ją nurków. A w dodatku, kiedy za kilkadziesiąt, a może sto lat wraki szczelnie już obrosną koralowcami, mają stworzyć podwodną barierę dla gigantycznych fal, które w czasie huraganów gnają z głębi oceanu i wdzierają się w ląd.
Jak przygotować okręt na wrak
Razem z moim kompanem postanawiamy odwiedzić kilka takich wraków. – Pamiętajcie, panowie, płyniecie na własną odpowiedzialność. Nie chojrakujcie, nie róbcie głupstw – przypomina nam wynajmujący motorówkę właściciel. I dodaje: – Pogoda ma być dobra, ale jakby rozpętała się burza, płyńcie na zachód, a dopłyniecie do jakiegoś brzegu. Good luck!
– Kapitanie Jamkoś, rzucamy cumy! – woła do mnie Jarek Braś, zwany Mrówą. Szybko odwiązujemy linkę grubości małego palca i mkniemy w stronę pierwszego wraku. „Duane” był stumetrowej długości szybkim okrętem używanym przez amerykańską straż przybrzeżną. Na dnie Atlantyku został posadowiony w 1987 r. Przywiązujemy cumę do unoszącej się nad nim bojki, zakładamy butle oraz płetwy i ruszamy na zwiedzanie.
Okręt spoczął na dnie w pozycji wyprostowanej – na stępce. Przy widoczności sięgającej 30-40 m można nacieszyć oczy jego sylwetką. Jest zgrabny i zadziorny. Wygląda, jakby za chwilę miał ruszyć na kolejny patrol. Opadając wzdłuż liny, docieramy do bocianiego gniazda, 15 m pod powierzchnią wody. Relingi i maszt zdążyły już porosnąć solidne koralowce. Sprawdzamy ciśnienie powietrza w butlach i szybko schodzimy niżej. Kręcimy się chwilę po pokładzie, mijając półmetrowego strzępiela (który nawet próbuje ugryźć mnie w płetwę), i wpływamy na mostek kapitański.
Okręt szykowany na wrak jest przed zatopieniem dokładnie czyszczony z paliwa, smarów i toksycznych chemikaliów, które mogłyby zaszkodzić środowisku. Usuwa się też z niego sprzęty potencjalnie niebezpieczne dla nurków. Dlatego mostek – za życia „Duane'a” pewnie tłoczny – teraz, po śmierci okrętu, jest niemal pusty. Wokół dawnego koła sterowego spiralnym ruchem poruszają się żółte ryby w niebieskie pasy, zbite w liczną ławicę. Z obserwacji wyrywa mnie sygnał komputera dekompresyjnego na ręku – pora wracać na powierzchnię.
Podwodne przedszkole
Na kolejny wrak wybieramy się z wycieczką z jednego z nielicznych centrów nurkowych otwartych po sezonie. Naszym celem jest jeden z największych okrętów. – Uważajcie, żeby się nie zgubić, ten wrak ma 160 m długości – mówi divemaster, czyli podwodny przewodnik, gdy płyniemy na pozycję.
„Spiegel Grove” był pływającym portem dla poduszkowców marynarki USA w latach 50. i 60. Gdy poduszkowce wyszły z mody, nie było wiadomo, co z nim zrobić. W 2002 r. udało się znaleźć mu miejsce – spoczął niedaleko Key Largo. Zatopienie okrętu nie poszło jednak gładko. Wskutek złych obliczeń zamiast opaść na dno w pozycji „na baczność”, „Spiegel Grove” ułożył się do góry dnem. Było to nieatrakcyjne dla nurków, więc za skromne 250 tys. dolarów wynajęto holowniki, które podniosły go i obróciły. W końcu ułożył się do snu na burcie.
Wrak jest wielki, ma pełno otwartych drzwi i okien, przez które łatwo wpłynąć do środka, ale jeszcze łatwiej się zgubić. Jest to jednak przepiękna wycieczka! Dookoła pływają srebrzyste, ponadmetrowe barakudy i o połowę mniejsze, czerwone lucjany. Przejścia, pokłady, klatki schodowe i inne zakamarki stały się przedszkolem dla dziesiątków stworzeń. Ktoś policzył, że wrak został skolonizowany przez 130 gatunków ryb oraz drugie tyle glonów, gąbek i korali. Najwięcej widzimy w okolicy dawnych dźwigów i żurawików do opuszczania szalup – w ich konstrukcjach chowają się ryby we wszystkich kolorach tęczy.
Przez kolejne dni odwiedzamy jeszcze kilka wraków w okolicy – od dawnych barek, które weszły na mieliznę, po stare opuszczone platformy wiertnicze. Wszystkie wyglądały jak przystało na wraki – były tylko zardzewiałymi resztkami własnej świetności. Teraz tętnią bioróżnorodnością.
Do naszej wizyty życie dopisało niezwykłe posłowie. Trzy lata po zatopieniu „Spiegel Grove'a” nad Florydę nadciągnął solidny huragan. Kiedy wiatr i fale ustały, nurkowie odwiedzili wrak. Okazało się, że okręt nie leży już na burcie. Neptun ustawił go na stępce.
Nurkowanie na wrakach praktycznie
Ile to kosztuje
Kilkanaście wraków zatopiono specjalnie, a kilka poszło pod wodę w czasie sztormów. By je zobaczyć, najlepiej polecieć do Miami (z Polski ok. 2000 zł) i poszukać baz nurkowych w samym mieście lub (lepiej) na południe od niego – np. na Key Largo. W zależności od bazy i wybranego programu nurkowania oraz od tego, jakie wraki wybierzemy i ile wypożyczymy sprzętu, koszt dwóch zanurzeń w ciągu dnia (czasem z lekkim lunchem na morzu) waha się od 50 do 100 USD. Co najmniej tyle samo wydamy na nocleg.
Nurkowe atrakcje na Florydzie
Na Florydzie warto odwiedzić jeszcze jedną atrakcję podwodną – wywierzyska w centralnej części półwyspu, gdzie nurkuje się w jaskiniach. Na Key West znajduje się Muzeum Morskie Mela Fishera. Wystawiono tu złoto hiszpańskiej armady, odnalezione na wraku „Nuestra Señora de Atocha”. www.melfisher.org
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Największe atrakcje Oslo – co warto zobaczyć
- Oktoberfest 2018. Miliony piwoszy wkrótce odwiedzą Monachium
- Feria de Malaga: Potrafisz imprezować 9 nocy z rzędu?
- Porto wygrało konkurs „Best European Destination”. Już trzeci raz!
- Majówka w Grecji. Jak Grecy obchodzą Dzień Maja?
- Festiwal światła w Pradze już w połowie października!