Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Jesienny weekend w Poznaniu. To miasto cię rozgrzeje!
Grzegorz Dzięgielewski, 16.10.2017
Robię zdjęcie wycieczce z Maroka. Zaczepili mnie i chcą grupową fotkę pod fontanną, z ratuszem, Starym Rynkiem i deszczową jesienią w tle. Rozglądam się, co by im jeszcze zmieścić w kadrze i dostrzegam wieżę, która jakoś mi tu nie pasuje. Wyrasta ponad dachy kamienic, jakby należała do starego zamczyska. Sęk w tym, że żadnego zamku tu na Starym Mieście nie pamiętam. W Poznaniu byłem dość dawno, zwiedzałem nieco, ale wtedy niczego takiego tu nie mieli. Chyba.
Pstrykam zdjęcia, oddaję aparaty i ruszam w stronę tajemniczej budowli. Z bliska okazuje się, że wiekowy jest sam jej zarys, za to gotycka czerwona cegła lśni, jakby ułożyli ją wczoraj. Wejście do zamku jest zamknięte, zaraz za nim chodzi betoniarka, wokół niej krzątają się robotnicy. Zabytek – nówka.
Podczas mojego weekendu w Poznaniu chcę odszukać więcej takich niespodzianek, czyli miejsc, które przez kilka ostatnich lat wyrosły nagle w Poznaniu albo zupełnie się zmieniły. Okazuje się, że jest ich wcale niemało.
NA TEMAT:
Pomysł na miasto
Ceglany budynek w dzielnicy Wilda wybudowano ponad sto lat temu jako elektrownię. Kilkanaście lat później został mleczarnią i serownią, a potem kolejno odlewnią artystyczną, schroniskiem dla bezdomnych i łaźnią miejską. Kiedy miał już skończyć jako niszczejący magazyn budowlany, przyszedł czas rewitalizacji. Dzisiaj to miejsce nazywa się SPOT i pełni wiele funkcji, tyle że jednocześnie. W starych murach znajdziemy wykwintną restaurację, butik, pracownię fryzjerską i SPA, a przy odrobinie szczęścia trafimy na warsztaty kulinarne. Dzięki dizajnerskiemu wystrojowi sfery te kreatywnie się uzupełniają.
Podobna rewolucja miała miejsce też bliżej centrum, gdzie stał kiedyś browar Huggerów. Piwo warzono w nim jeszcze w latach 70. XX w. Potem powoli popadał w ruinę, do czasu aż przekształcono go w centrum handlowe. Zwykle nie pałam głębokim uczuciem do tych świątyń konsumpcji, ale tutaj udało się stworzyć coś naprawdę ładnego. Stary Browar nie tylko nazwą nawiązuje do przeszłości. W architekturze i wystroju przeplatają się elementy przemysłowe i futurystyczne akcenty. A przyjść tu można nie tylko na zakupy czy coś przegryźć, ale także do parku albo na wystawę – sztuka współczesna zadomowiła się w galerii Art Stations i nierzadko wychodzi też na pasaże handlowe.
Handlowy charakter ma również zagospodarowanie budynków Starej Rzeźni na Garbarach, gdzie w weekendy rozkłada się pchli targ.
Weekend w Poznaniu historycznym szlakiem
W międzyczasie dowiedziałem się, o co chodzi z „Zamkiem Gargamela”, jak mówią o budowli poznaniacy. Oficjalnie nazywa się Zamkiem Przemysła, od księcia panującego tu pod koniec XIII w., który dążył do zjednoczenia polskich ziem. Jego wysiłki zaowocowały koronacją królewską w 1295 r., stąd inna nazwa gmachu – Zamek Królewski. Jeśli nie słyszeliście o królu polskim Przemyśle II, to zapewne dlatego, że po kilku miesiącach panowania zginął w zamachu, a misję zjednoczenia przejął książę krakowski Władysław Łokietek. Sama warownia służyła wiele lat, ale nie przetrwało z niej nic, co przypominałoby zamek. Parę lat temu pojawił się pomysł jego „odbudowy”, z tym że nie wiadomo dokładnie, jak wyglądał w czasach Przemysła, a na wizji architektów – łączącej luźno elementy różnych stylów – znawcy tematu nie zostawiają suchej nitki.
W tle Zamek Królewski w Poznaniu, fot. Shutterstock.com
Fanom historii bezpieczniej więc będzie polecić jeszcze starsze (bo pamiętające Mieszka I) i nie budzące tylu kontrowersji miejsce, czyli Ostrów Tumski. Zwiedzać go można w tradycyjny sposób, albo pójść w ślady grupy entuzjastów gier, która zabytkową wyspę postanowiła potraktować jak planszę. Wystarczy ze strony Gryturystyczne.pl ściągnąć arkusz gry „Pierwszy stopień Poznania” z mapą i wskazówkami. Zmuszają one do odnajdywania w inskrypcjach na kamienicach i pomnikach liter, które układają się w szyfr stanowiący rozwiązanie zagadki. Szukając go, niepostrzeżenie poznajemy historię miejsca, tyle że w inny sposób.
To świetny pomysł na spędzenie weekendu w Poznaniu. Takich gier wymyślono na terenie miasta znacznie więcej. Jak mówi Szymon Dąbrowski z zespołu Gra Miejska, początkowo tworzono tylko gry-wydarzenia, z którymi parę godzin po całej akcji nie dało się nic zrobić. Dlatego powstał pomysł stworzenia gier turystycznych, w które mogliby grać zarówno mieszkańcy, jak i przyjezdni. Udało się – bezpłatne scenariusze rozchodzą się błyskawicznie, dostępne są w punktach informacji miejskiej.
Kulturalny weekend w Poznaniu
Most Jordana to kolejny stary-nowy element miejskiego krajobrazu. Przeprawa w tym miejscu istniała od średniowiecza do lat 60. XX w. Jej usunięcie skazało dzielnicę Śródka na powolną degradację, dlatego zdecydowano się most odbudować. Z typową dla Wielkopolan oszczędnością, zamiast stawiać zupełnie nową konstrukcję, wykorzystano nieużywane już przęsło Mostu Rocha, które spławiono i zamontowano w nowym miejscu. Kładka przyciąga nowożeńców i fotografów ślubnych oraz spacerowiczów zmierzających nią na Śródkę – niewielką część Poznania.
Wśród zapuszczonych kamienic odnajduję kawiarnię La Ruina. Nazwą i wystrojem wnętrza nawiązuje ona zarówno do wyglądu okolicy, jak i kubańskich klimatów, które zadziwiająco dobrze tu pasują. Serwują tu świetne kawy i ciasta.
W rejonie Starego Rynku lokale „świecą” jeden przy drugim i wybór odpowiedniego może być kłopotem. Wybawia mnie z niego Michał, kolega z dawnych lat. Robi doktorat z prawa i pracuje w domu, ale często zamienia go na klimatyczne wnętrze z dobrymi przekąskami i Wi-Fi. Prowadzi mnie uliczkami Starego Miasta do Piece of Cake, kawiarni prowadzonej przez Anię i Kubę, młode małżeństwo po poznańskiej ASP. Całe to miejsce jest ich autorską kreacją. We dwoje parzą rzadkie odmiany kaw, sami pieką ciasta i pieczywo do wegeburgerów i kanapek oraz wspólnie wypełniają szalenie pozytywną atmosferą wnętrze kawiarni.
Ogródek kawiarni Piece of Cake, fot. Maciej Landsberg
W mieście nad Wartą jest mnóstwo takich mikrobiznesów: jest sklep z winylami Vinylgate, Sklep z Cytatami, Rynek Jeżycki… Wszystkie rozsiane po mieście, choć tutaj to wcale nie oznacza 'daleko od siebie'.
Tylko kilka minut spaceru dzieli tradycyjne zagłębie lokalowe (Stary Rynek) od nowego, czyli ulicy Taczaka z przyległościami. Odkrywam to z nieskrywaną radością, bo właśnie tutaj (w hostelu Poco Loco) znalazłem niedrogi i wygodny nocleg. Mam więc kilka kroków do Ministerstwa Browaru. Do wyboru jest ponad 300 piw, głównie regionalnych i mało znanych, w tym autorska marka Minister. Obok działa też sklep, gdzie nabędziemy większość gatunków piwa dostępnych w pubie.
Lokale z oryginalnym pomysłem spotyka się w Poznaniu co krok. Moim faworytem w kategorii wystrój wnętrza jest Dark Restaurant, gdzie je się w kompletnych ciemnościach. Kelnerzy zaś noszą noktowizory. Idąc tym tropem, restauracja ruszyła wspólnie z kinem studyjnym Muza z projektem „Kino w Ciemno”, gdzie widzowie aż do rozpoczęcia projekcji nie wiedzą, na jaki film się wybrali, a przed nią częstowani są przysmakami z restauracji, oczywiście po ciemku. Patrząc na miejskie afisze z zapowiedziami koncertów, wystaw i spektakli, zauważam, że weekend w Poznaniu to prawdziwa kulturalna uczta.
Centrum Kultury Zamek
Na ulicy Święty Marcin co roku 11 listopada odbywa się wielka plenerowa impreza, są występy muzyków ulicznych, spektakle i oczywiście kiermasz świętomarcińskich rogali. Kulminacyjnym punktem jest barwny korowód, któremu przewodzi sam święty na białym koniu w stroju rzymskiego legionisty. Wydarzenie organizuje Centrum Kultury Zamek, największa kulturalna instytucja Poznania mieszcząca się w Zamku Cesarskim.
Sam gmach to chyba najlepszy przykład rewitalizacji, którą ciągle tu tropię. Zbudowany przed stu laty dla Wilhelma II, ostatniego niemieckiego cesarza, w czasie okupacji szykowany był na rezydencję Adolfa Hitlera, po wojnie chciano więc go zburzyć jako wrogi obiekt. Poznaniacy oparli się jednak tej pokusie i oddali go sztuce. Przestronne sale okazały się doskonałą przestrzenią dla projekcji filmowych, koncertów czy wystaw. Organizowanie ich w zabytkowej przestrzeni stwarza unikalną okazję do oglądania prac artystów nie na sterylnie białych ścianach, a wśród marmurów i kolumnad. Wierzcie mi, sztuka współczesna w tej scenerii wygląda naprawdę kosmicznie.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Stocznia w Gdańsku. Artyści zmienili ją w przestrzeń sztuki
- Dzień św. Marcina najlepiej spędzić na ulicy... Święty Marcin. Nikt nie...
- Nurkowanie i rafting w Krakowie, czyli weekend dla aktywnych
- Lanckorona na weekend. Drewniane wille i artystyczny slow life godzinę drogi od...
- Bulwary Wiślane: nie przegap ich w Warszawie!
- EC1 Łódź: od starej elektrowni do nowoczesnego muzeum