Pomorze Zachodnie

Pojezierze Drawskie: noclegu w tych miejscach nie zapomnisz. Każde kryje ciekawą historię

Agnieszka Rodowicz, 13.07.2016

Republika Wyobraźni (Pojezierze Drawskie)

fot.: Agnieszka Rodowicz

Republika Wyobraźni (Pojezierze Drawskie)
Na Pojezierze Drawskie turystów przyciąga głównie przyroda – dzikie lasy, zielone łąki i relaks nad jeziorem. Ale warto też wybrać się na wycieczkę wokół jeziora Drawsko i odnaleźć naprawdę wyjątkowe miejsca z klimatem. W niektórych z nich można zostać na dłużej!

Posiadłość Karpno

Karpno 3

Krążąc po okolicznych lasach, natrafiam raz po raz na brukowane drogi. Prowadziły dawniej do pruskich majątków, dziś w większości nieistniejących. Takim miejscem jest Posiadłość Karpno. – Po dawnym dworze zostały tylko schodki – mówi Nadia Belkessam, menedżerka pensjonatu i ośrodka jazdy konnej. Czego nie dokonała wojna, dokończył działający w Karpnie PGR. Z dawnych zabudowań ocalał tylko budynek gospodarczy, w którym mieszczą się dziś pokoje gościnne. Stajnia jest w wyremontowanej oborze. Mieszkają w niej głównie angloaraby, konie rasy śląskiej oraz pony. Na łąkach pasą się te uratowane przed rzeźnią. Zwane są grubasami. Nic już nie muszą i są szczęśliwe. Zadowoleni są też przyjeżdżający do Karpna amatorzy jazdy konnej. Mają tu świetne tereny na długie galopy i profesjonalnych instruktorów. A na talerzu znakomite wędliny, pasztety i pieczenie. Bo Karpno jest też ponad 200-hektarowym gospodarstwem, z łąkami, lasami, własną hodowlą krów i drobiu.

Poranna nauka jazdy w Karpnie

Poranna nauka jazdy w Karpnie

NA TEMAT:

Pensjonat "Lecą Żurawie"

Czarnkowie 49

Pyszne domowe jedzenie podawane jest także w siedlisku Lecą Żurawie. Niełatwo tu trafić. – Czarnkowie to wieś typowo pruska – wyjaśnia Marta Świrko-Kruszewska, współwłaścicielka pensjonatu. Ziemia nadawana była w XVIII w. przez króla Fryderyka II osadnikom, którzy szukali miejsca na dom, wycinali drzewa w lesie i budowali chatę. Dlatego nie ma zwartej zabudowy, budynki otoczone są polami, ogrodem. I wciąż sporo tu pruskiego muru oraz domów zbudowanych metodą szachulcową.

Lecą Żurawie to pieczołowicie odtworzone stare siedlisko. Na obiad schodzą się właśnie goście, gawędzą z gospodarzami jak z dobrymi znajomymi. Czują się jak w domu. Nic dziwnego, bo pensjonat to głównie dom rodziny Świrków, która sprowadziła się tu z Białogardu. Wcześniej Andrzej Świrko, tata Marty, zajmował się fotografią, działał w PTTK i z żoną Bożeną dużo jeździł po okolicy. Kiedy dowiedzieli się, że jest do kupienia dom, długo się nie zastanawiali. Po paru latach wyremontowali sąsiadujący budynek gospodarczy i wzięli się do urządzania pensjonatu. Marta zaprojektowała stoły, tata je skręcał, mama malowała. Na ścianach zawisły zdjęcia okolicy autorstwa Andrzeja. Po pysznym obiedzie ruszam dalej w drogę. Zakolami i serpentynami jadę przez wąwozy, bukowe lasy wokół jezior, w których przeglądają się drzewa.

Wnętrze sali wypoczynkowej w zrewitalizowanych stajniach pałacu

Wnętrze sali wypoczynkowej w zrewitalizowanych stajniach pałacu

Hotel, bar i galeria sztuki w starym pałacu

Stare Drawsko 24

Późnym popołudniem docieram do Starego Drawska. Z dawnej słowiańskiej osady Drahim zostały tylko ruiny zamku. Oglądam je w promieniach zachodzącego słońca, a gdy na niebie wschodzi księżyc, docieram na podjazd pałacu w Siemczynie. Wygląda jak płaska, teatralna dekoracja. Dopiero rankiem budowla odzyskuje trzeci wymiar. Barokowy pałac jest zrujnowany, ale widać ślady dawnej świetności: sztukaterie, rzeźbione schody, resztki polichromii. Na ścianach zdjęcia ostatnich właścicieli. Kiedyś był to potężny majątek. Nowocześnie zarządzany nie dał się nawet kryzysowi lat 30. Ale historia i tak go dopadła, przemieliła i wypluła tylko okruchy. Tym, co ocalało, zajmuje się rodzina Andziaków. W odbudowanych stajniach, chlewniach, oborze i oficynie otworzyli hotel, bar i galerię sztuki. Porządkują park, zbierają pieniądze na remont pałacu.

Kemping na wyspie

Wyspa Błędno 1 (Lubieszewo)

Wąski przesmyk przepływam małym promem. Właściciele kempingu Inter Nos sprowadzili go aż z Katowic. Zbudowali też pontonowy pomost dla pieszych i rowerzystów. Po drugiej stronie niby nic takiego. Woda, szuwary, trochę drzew. A jednak jest jakoś inaczej. Czuję się, jakbym była za granicą. Może dlatego, że widać dużo samochodów z obcymi rejestracjami. A może z tego powodu, że jest spokojnie, nikt się nie kłóci, nie puszcza głośnej muzyki. Kempingiem jest cała wyspa. Można rozbić namiot albo zamieszkać na szczycie wzgórza w domkach holenderskich z widokiem na jezioro. Nawet przyroda wydaje mi się tu inna.

Podobnie jest w restauracji. Jedyny budynek na wyspie to jednocześnie recepcja, łazienki i elegancki lokal z tarasem. Szefem kuchni i właścicielem kempingu jest Martin Moser, Austriak. Na polskiej wyspie wylądował przez przypadek. Jego rodzice odkryli to miejsce kilkanaście lat temu podczas urlopu. Potem okazało się, że wyspa jest na sprzedaż. Nikt poza Austriakami jej nie chciał. Dziś Martin przyrządza na Lubiu szaszłyki z krewetkami, pieczone prosię z sosem kurkowym, żabie udka, ślimaki... W karcie jest też szarlotka po wiedeńsku, a nawet klasyczny austriacki deser – kaiserschmarrn – puszysty omlet z rodzynkami. Zamawiam okonia z grilla i oddaję się błogiemu lenistwu na pomoście.

Po pontonowej kładce na wyspę na Lubiu mogą przejeżdżać rowery i motory

Po pontonowej kładce na wyspę na Lubiu mogą przejeżdżać rowery i motory

Sześć surrealistycznych pokoi

Republika Wyoibraźni, Spokojna 1a (Mirosławiec)

Wraz z zachodem słońca ruszam do Mirosławca. Tam stoi dom jak z wyobraźni szalonego architekta. W pomalowanym na jaskrawe kolory budynku jest sześć pokoi i mała kawiarnia. Każde pomieszczenie urządzono inaczej, a w zasadzie przeładowano barwami, fakturami, bibelotami. Całość balansuje na granicy kiczu i przypomina realizacje Hundertwassera, austriackiego artysty znanego z łączenia form, kolorów i „niepotrzebnych” przedmiotów. I rzeczywiście, jego prace były inspiracją dla Amerykanki Solveig Sherwood i Polki Ireny Protić, które kilkanaście lat temu kupiły dom i zaprosiły do współpracy ludzi różnych umiejętności i talentów.

Zapadam się w duże łoże pod baldachimem i zasypiam otoczona tak surrealistycznym wnętrzem, że wydaje się nierealne. Podobnie jest z Pojezierzem Drawskim. Trudno uwierzyć, że tak piękne miejsce wciąż pozostaje nieodkryte.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.