Porady

Niepełnosprawni w podróży: bariery są po to, by je pokonywać

Zbigniew Graczyk / Rullaman.net, 30.08.2017

Autor tekstu na Teneryfie

fot.: Archiwum prywatne

Autor tekstu na Teneryfie
Od lat pokutuje wyobrażenie osoby niepełnosprawnej zamkniętej w czterech ścianach. Nic bardziej mylnego. Od kilku lat osobiście przełamuję ten stereotyp i jako podróżnik na wózku inwalidzkim z powodzeniem „turlam się” po świecie.

Wózek inwalidzki wcale nie musi być utrudnieniem. Mnie ułatwia życie – dzięki niemu mogę realizować swoje podróżnicze cele. Takich osób jak ja jest wiele. Według mnie nie ma znaczenia, czy ktoś odkrywa świat jako osoba w pełni sprawna, czy o kulach lub w ortopedycznych butach. Chęć zwiedzania globu jest niezależna od fizycznych ograniczeń. To w głowie pojawiają się marzenia, a następnie plany ich realizacji.

Niewątpliwie przemierzanie świata na wózku jest trudne: każdy stopień schodów czy nierówny chodnik to wielkie wyzwanie. Ale przecież bariery są po to, by je pokonywać.

Od dziecka choruję na zanik mięśni. Siedzę na wózku i jestem całkowicie unieruchomiony. Nie ruszam rękami ani nogami. Mam sprawne tylko dwa palce, za pomocą których odbieram telefon lub steruję wózkiem. Ledwo mogę korzystać z komputerowej myszki. A mimo to samodzielnie przygotowałem wszystkie swoje wyprawy, te dalekie i te bliskie. Chcę pokazać, że niepełnosprawni naprawdę nie muszą się bać wyjazdów.

NA TEMAT:

Przed wyjazdem

Głównym problemem przy podjęciu decyzji o podróży są wysokie koszty. Zaraz pojawią się głosy, że przecież nikogo z rentą inwalidzką nie stać na żadne wojaże, zwłaszcza zagraniczne. Tymczasem wszystko jest kwestią dobrej organizacji i zarządzania czasem. Wózkowicz też może podróżować po świecie. I to ekonomicznie.

Niestety oferta wczasowa skierowana do osób niepełnosprawnych jest zazwyczaj droższa. Kosztuje przede wszystkim przystosowanie hoteli do potrzeb niepełnosprawnych. Można jednak z tym sobie poradzić, organizując wyjazd samodzielnie, bez pośrednictwa biura.

Kiedy już obierzemy cel wyprawy, trzeba przemyśleć, jak tam dotrzeć. Najprościej, najszybciej i najtaniej prawie wszędzie dostaniemy się samolotem. Żeby zaoszczędzić, bilet kupuję co najmniej dwa miesiące wcześniej. Korzystam z internetowych wyszukiwarek lotów, np. www.esky.pl czy www.tanie-loty.com.pl. Po zakupie biletu należy natychmiast skontaktować się z przewoźnikiem i poinformować go, że jesteśmy osobą niepełnosprawną, oraz powiedzieć, jakiej pomocy potrzebujemy przy wsiadaniu do samolotu. Musimy też podać dokładne wymiary wózka, jego wagę oraz, jeśli jest elektryczny, jakim typem akumulatora jest zasilany.

Lotnisko
Na lotnisku, fot. Shutterstock.com

Nocleg

Kiedy mamy już bilet, czas poszukać noclegu. To fundament naszej wyprawy. Dla wózkowicza najistotniejsze są swobodne poruszanie się po hotelowym pokoju i możliwość wzięcia prysznica. Znalezienie noclegu dopasowanego do potrzeb niepełnosprawnych jest niestety bardzo trudne. Poza tym często internetowe oferty są przekłamane.

Sam miałem kiedyś taką przygodę. Zarezerwowałem pokój w Paryżu, teoretycznie zgodny z moimi potrzebami. Na miejscu okazało się, że przy wejściu jest 20-centymetrowy próg, a do łazienki nie wjechałby nawet wózek dziecięcy. Potyczkę z progiem wygrałem tylko dzięki moim przenośnym, aluminiowym szynom. Ten wynalazek niejednokrotnie mnie uratował. Pozwalał choćby rozprawić się z wysokimi krawężnikami. Dzięki niemu oszczędzałem też czas na znalezienie podjazdu. Z łazienki mogłem jednak skorzystać tylko dzięki pomocy moich towarzyszy podróży.

Niestety nie da się uchronić przed takimi sytuacjami, ale można próbować zmniejszyć ryzyko. Przy wyszukiwaniu noclegu, np. przez www.booking.com, należy zaznaczyć, że szukamy noclegu przystosowanego dla osób niepełnosprawnych. Pozwoli to przeprowadzić wstępną selekcję. Czasem warto też wybrać opcję „przyjazny rodzinie” – wówczas hotel oferuje przestronniejsze pokoje. Po rezerwacji należy koniecznie dopytać o szczegóły, takie jak winda czy rozmiar łazienki.

Hotel
Dla wózkowicza bardzo istotne jest swobodne poruszanie się po hotelu, fot. Shutterstock.com

Transport i atrakcje

Mamy już bilet na samolot i zarezerwowany pokój. Teraz trzeba sprawdzić, jak będziemy mogli poruszać się na miejscu oraz jakie atrakcje czy zabytki są dla nas dostępne.

Jako użytkownik wózka elektrycznego mam cztery możliwości poruszania się: „pieszo”, komunikacją miejską, przystosowaną taksówką lub wynajętym autem (dostosowanym do mojego wózka). Jeśli chcemy zwiedzać duże miasto, jak Paryż czy Rzym, wystarczy poszukać hotelu w dobrej lokalizacji, a planując wycieczki, skorzystać z Google Maps. Przechadzając się wirtualnie po ulicach, zobaczymy, czy wejście do obiektu ma podjazd, stopień lub kręte schody.

Wygodnym środkiem transportu jest metro. Warto jednak dokładnie przejrzeć stronę internetową i sprawdzić, które stacje są przystosowane dla niepełnosprawnych. Koniecznie trzeba zrobić ich listę, by nie zaskoczył nas brak windy. W Rzymie dla osób poruszających się na wózku dostępna jest zaledwie jedna linia. W dodatku biegnie ona z dala od wszelkich atrakcji. Natomiast w Los Angeles można bez przeszkód korzystać z całej sieci metra.

Najłatwiej jest dotrzeć z lotniska do centrum miasta. Zazwyczaj na tej trasie kursuje w pełni przystosowany pociąg. Ponadto coraz więcej korporacji taksówkowych ma samochody pozwalające przewieźć pasażera na wózku. Ceny za przejazd są takie same jak zwykłą taksówką. Trzeba tylko wcześniej sprawdzić, która firma w danym mieście ma taką ofertę.

Ostatnią alternatywą jest wynajęcie samochodu. Unikam jednak tego jak ognia ze względów finansowych. Samochody z windą czy podjazdem są z reguły bardzo drogie. Przykładowo cena wynajęcia vana z windą w USA czy na Teneryfie to koszt około 100 dolarów dziennie.

Seatrack
Seatrack to wynalazek greckich inżynierów pozwalający niepełnosprawnym cieszyć się kąpielą w morzu, fot. Shutterstock.com

Korzystać, ile się da

Świat cały czas się zmienia i coraz bardziej otwiera na osoby niepełnosprawne. Większość atrakcji turystycznych jest dla nas dostępna. Ważne, by sprawdzić przystosowanie danego obiektu jeszcze przed wyjazdem z domu. Zaoszczędzimy w ten sposób czas i unikniemy rozczarowania. Jako przykład podam wieżę Eiffla. Na www.toureiffel.paris znajdziemy informację, które piętra są dostępne dla wózkowiczów i ile kosztuje wstęp dla niepełnosprawnych.

Często za bilety do atrakcji turystycznych płacimy mniej lub razem z naszym opiekunem kupujemy jeden bilet. Po przybyciu na miejsce polecam od razu udać się do punktu informacyjnego. Często są osobne wejścia dla wózkowiczów, a poza tym z reguły obsługa wprowadza nas poza kolejką. Jeśli jest taka możliwość, warto z niej skorzystać. Z moich doświadczeń wynika, że pracownicy muzeów są naprawdę przyjaźni i pozytywnie nastawieni do wszelkiej pomocy.

Na lotnisku

Wyposażeni w podstawową wiedzę, możemy ruszać w podróż. Pierwsze spotkanie z przygodą to lotnisko. Ważne, by pojawić się tam około trzech godzin przed odlotem. Od razu poszukajmy kogoś z obsługi. Na pewno wskaże nam miejsce, do którego powinni się udać niepełnosprawni. Od momentu odprawy zajmują się nami asystenci lotniskowi. Oni towarzyszą nam aż do chwili usadowienia się na fotelu w samolocie.

trojkat

Linie lotnicze zgodnie z przepisami bezpieczeństwa mają obowiązek przewozu sprzętu wspomagającego samodzielne poruszanie się osób, które się nim posługują. Mniejszy sprzęt, np. laski lub lżejsze wózki, może być przewożony w kabinie pasażerskiej.

W przypadku wózka elektrycznego zwykle pojawia się kłopot, z którym już nauczyłem się sobie radzić. Mianowicie przy odprawie z reguły proponują mi, żeby wózek odprawić razem z bagażem i przesiąść się na specjalny lotniskowy. Już wiem, że wcale nie muszę się na to godzić. Zwłaszcza że na zwykłym wózku po prostu nie jestem w stanie siedzieć. Mogę więc pozostać na własnym sprzęcie aż do samych drzwi samolotu. Dopiero tam zostanie zabrany do luku bagażowego. Asystenci mają obowiązek przesadzić niepełnosprawnego pasażera z wózka na fotel w samolocie. Nikt nie jest więc pozostawiony sam sobie. Technicznie wygląda to tak, że najpierw umieszczają mnie na małym krzesełku przy drzwiach samolotu, a później przenoszą je do odpowiedniego rzędu. Tam sadzają mnie na fotel samolotowy. Na pokład niepełnosprawni wsiadają jako pierwsi, przed pozostałymi pasażerami, natomiast wysiadają jako ostatni. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że przebiega to bardzo sprawnie.

Niestety z moim elektrycznym wózkiem zawsze są problemy. Waży 150 kg i jest dość duży. Trudno go załadować i wyładować. Żeby ułatwić obsłudze pracę, zostawiam na siedzeniu wózka instrukcję obrazkową, jak wyłączyć w moim pojeździe zasilanie i automatyczne hamulce. W praktyce bywa jednak tak, że pomimo instruktażu po wylądowaniu spędzam w samolocie nawet godzinę. Jako że zdarza się to bardzo często, nie panikuję i po prostu spokojnie czekam.

Podróżowanie na wózku elektrycznym jest trudne. Wkładając jednak trochę wysiłku, można dostać się w naprawdę wiele ciekawych miejsc. Trzeba tylko chcieć.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.