KUBA

Wyjazd na Kubę z dziećmi – porady rodziców

Dominika Ojczyk, 12.03.2018

Popularne dwukółki ciągną konie lub woły, zarówno na wsi, jak i w mieście

fot.: Dominika Ojczyk

Popularne dwukółki ciągną konie lub woły, zarówno na wsi, jak i w mieście
„W ciągu miesiąca udaje się nam zobaczyć zaledwie połowę z tego, co planowaliśmy – czyli mniej więcej połowę Kuby”. Mama siedmioletniej Ani i dwuletniego Patryka opowiada, jak wyglądał wyjazd na Kubę z dziećmi.

Zamknij oczy i wyobraź sobie piękną tropikalną plażę. Taką z białym, drobnym jak mąka piaskiem i turkusowym spokojnym morzem. W ucho wpadają gorące latynoskie rytmy, a tuż obok szaleją twoje przeszczęśliwe dzieci, które najchętniej całymi tygodniami nie wychodziłyby z ciepłej wody. Dodaj do tego egzotyczne, pełne kolorów zwierzęta, słodkie owoce, kolonialną architekturę, stare samochody, zapach cygar, smak koktajli z rumem oraz melodyjny dźwięk języka hiszpańskiego... Jesteś na Kubie.

Rodzinny wyjazd na Kubę

Na Kubie spędzamy dokładnie miesiąc. Początkowo zakładaliśmy, że to wystarczający czas, by przejechać całą wyspę wzdłuż i wszerz. Jakże się myliliśmy! Kuba okazuje się zdecydowanie większa, niż mogłoby się wydawać z mapy, a każde z odwiedzanych miejsc zatrzymuje nas u siebie na trochę dłużej. W końcu na wakacjach nie zawsze warto trzymać się planu i jeśli gdzieś nam się podoba, to dlaczego mielibyśmy już następnego dnia ruszać w dalszą drogę?

NA TEMAT:

Stolica Kuby z dziećmi

Naszą przygodę rozpoczynamy w Hawanie. Stolica Kuby fascynuje nas już pierwszego wieczoru, kiedy trafiamy pod dach wiekowej kamienicy w samym sercu Starej Hawany. To nasza pierwsza casa particular, czyli po prostu kwatera prywatna. Do dyspozycji dostajemy własny pokój, a gospodyni każdego ranka przygotowuje dla nas duże śniadanie oraz pyszne świeże soki z mango i gujawy. Kilka dni spędzamy na spacerach wąskimi uliczkami, docierając w coraz to dalsze zakamarki miasta. Cieszymy oczy kolorowymi samochodami pamiętającymi czasy sprzed rewolucji i architekturą kolonialną, niestety gdzieniegdzie mocno nadgryzioną zębem czasu.

Hawanę polubiły także nasze dzieci, mimo że trudno tutaj o typowo dziecięce atrakcje. Chociaż wcale takich nie szukamy! Zawsze znajdujemy coś, co przyciąga uwagę Ani i Patryka: a to uliczni grajkowie, którzy pożyczając swoje marakasy, zapraszają do wspólnego muzykowania; a to małe bezpłatne muzea, w których chronimy się przed słońcem i oglądamy pamiątki z przeróżnych zakątków świata, opowiadające historię Kuby i jej mieszkańców. Za namową Ani i Patryka odwiedzamy niewielkie Muzeum Historii Naturalnej, a już zupełnym przypadkiem natykamy się na polski akcent w Hawanie – pomnik Fryderyka Chopina.

Wielką atrakcją są także przeróżne środki lokomocji, którymi poruszamy się po Hawanie, począwszy od bicitaxi, czyli riksz, przez konne zaprzęgi, na starych amerykańskich krążownikach szos skończywszy. Te ostatnie wzbudzają u naszych dzieci ogromną radość. Przejażdżka samochodem z obszernymi skórzanymi kanapami, bez krępujących ruchy fotelików czy pasów dla wychowanych w Europie dzieci jest nie lada frajdą. A dla nas to kolejna okazja do szlifowania hiszpańskiego – kubańscy taksówkarze to prawdziwe gaduły!

Dolina Vinales

W Hawanie wypożyczamy samochód i jedziemy na zachód, do doliny Vinales. Z przyzwyczajenia wybieramy najwęższą oraz najbardziej krętą z możliwych dróg i cała podróż zamiast dwóch godzin zajmuje nam prawie cały dzień. Jednak to, co zobaczyliśmy, to nasze.

Krajobraz zmienia się zupełnie, gdy tylko opuszczamy Hawanę. Mijamy coraz mniej samochodów, a coraz więcej wozów konnych lub zaprzężonych w rogate woły. W największe osłupienie wprawiają nas sanie, które para zwierząt ciągnie po błotnisto-trawiastym poboczu.

Dolina Vinales znana jest z ostańców krasowych – mogotów, wpisanych na Listę światowego dziedzictwa UNESCO, oraz ze świetnych gleb do uprawy tytoniu. To z niego wyrabia się słynne kubańskie cygara, których większość powstaje właśnie w tej części Kuby.

Poszarpane mogoty podziwiamy z punktów widokowych, zza okien samochodu, z konnego siodła. Oglądamy je także „od wewnątrz”, wędrując tunelami jaskiń czy płynąc motorówką po podziemnej rzece. Naszym dzieciakom bardzo przypada do gustu ogromny mural wymalowany na jednej ze skał na zlecenie samego Fidela Castro – Mural de la Prehistoria. U jego stóp Ania i Patryk szaleją w rytm kubańskiej muzyki granej na żywo w pobliskiej restauracji.

Dolina Vinales
Dolina Vinales w całej okazałości, fot. Dominika Ojczyk

Plażowanie na Kubie z dziećmi

Po kilku dniach spędzonych w Vinales kierujemy się na wschód, do uroczego miasteczka Trinidad, na plantacje trzciny cukrowej oraz w góry Escambray. Po drodze zatrzymujemy się w Zatoce Świń i to właśnie tu nasze kubańskie wakacje nabierają typowo plażowego charakteru. W Playa Giron po raz pierwszy próbujemy snurkowania. Podglądanie podmorskiego świata fascynowało nas wszystkich bez wyjątku! Co tam kolonialny Trinidad, architektoniczna perełka Kuby, co tam wodospady w górach, gdy prawdziwą radość naszym dzieciom sprawiają plaża i morze.

CAYO COCO

Studiujemy mapę i za nasz następny cel obieramy Cayo Coco – wyspę na północy Kuby znaną z pięknych plaż. Od razu zaczynamy kombinować, jak nie dać się zamknąć w jednym z popularnych kurortów all inclusive. Cayo Coco jest praktycznie poza zasięgiem turysty indywidualnego. Większość osób przylatuje bezpośrednio na międzynarodowe lotnisko, a na własną rękę dotrzeć można tu właściwie tylko samochodem. Wcześniej trzeba przejść przez kontrolę paszportową i pokonać ponad 20-kilometrową groblę przecinającą morze.

Poza kilkoma luksusowymi kurortami wyspa świeci pustkami: nie ma tu ani jednej wioski, nie ma sklepów, nie mieszkają tu żadni miejscowi, a to oznacza całkowity brak jakiejkolwiek możliwości zakwaterowania w ulubionych przez nas casas particulares. Szczęśliwy traf chce, że w środku wyspy znajdujemy malutki ośrodek agroturystyczny, a w nim kilka palmowych chatek otoczonych piękną scenerią – na łące pasą się konie, a wokół rośnie pełno ukwieconych krzewów. Przy nich co rusz w powietrzu zatrzymują się zielone kolibry, by spijać kwiatowy nektar. Co rano jemy śniadanie w towarzystwie biegających po ścianach niebiesko-zielonych jaszczurek, szczeniaka podgryzającego nam dla zabawy kostki i hutii – gryzonia, którego właściciel karmi obierkami z mango.

Cayo Coco
Cayo Coco jest znane z długich plaż i ekskluzywnych kurortów, fot. Dominika Ojczyk

Na tym jednak nie kończą się nasze spotkania z niesamowitymi zwierzętami. Każdego dnia w drodze na plażę spotykamy stada różowych flamingów, w morzu całe ławice ryb, a przy brzegu rozgwiazdy. Jedną z plaż nawet nazywamy na ich cześć plażą wielogwiazdkową.

Niemal na samo zakończenie naszych kubańskich wakacji fundujemy sobie rejs połączony ze snurkowaniem na głębokim morzu. To wydarzenie jest dla Ani największym z wakacyjnych przeżyć. Oglądanie podwodnego świata tak bardzo ją fascynuje, że po powrocie z wyjazdu bez przerwy tylko o tym opowiada.

Wyjazd na Kubę z dziećmi: porady rodziców

Co zabrać

Wyjeżdżając na Kubę z małymi dziećmi, zabierzcie ze sobą wszystko, co dla nich potrzebne. Pieluszki, chusteczki nawilżane, mleko modyfikowane, kaszki i słoiczki są praktycznie niedostępne. Warto przygotować listę z międzynarodowymi klinikami oraz zabrać ze sobą podstawowe leki. Apteki są skromnie zaopatrzone.

Na Kubę nie można wwozić odbiorników GPS, mogą zostać skonfiskowane przez celników. Nam wystarczył smartfon z mapami offline.

Gdzie spać

Jeśli nocleg, to tylko w casa particular! W przystępnej cenie można spać w całkiem dobrych warunkach, a właściciele są bardzo przyjacielscy i skorzy do rozmowy. Pierwszy nocleg na Kubie zarezerwowaliśmy wcześniej przez internet, ale każdy następny znajdowaliśmy już na bieżąco.

Transport

Po Kubie z dziećmi najłatwiej poruszać się wypożyczonym samochodem. Drogi są w niezłym stanie, ruch jest bardzo mały, a wszyscy stosują się do znaków ograniczenia prędkości ze względu na wszechobecną policję. Samochód ciągle jest towarem deficytowym, i dotyczy to także tych z wypożyczalni. Auto trzeba zarezerwować z dużym, nawet kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Foteliki najlepiej wziąć własne.

Co jeść

Jedzenie jest monotonne i szybko może się dzieciom znudzić. W menu dominują ryż, fasola, mięso i czipsy z bananów. Sklepy świecą pustkami. Za to ogólnie dostępne są pyszne owoce.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.