Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Nowa Zelandia z plecakiem – jak zorganizować podróż?
Andrzej Budnik, red. Ewa Primke, 15.03.2019
Nowa Zelandia - kiedy i za ile lecieć?
Nie ma co się oszukiwać: Nowa Zelandia nie jest najtańsza. Bezpośredni lot z Europy to wydatek od 2500 zł (w dobrej promocji) do 5000 zł (kupując bilety ad hoc). Można też upolować tanie loty z Kuala Lumpur, Singapuru lub wschodniego wybrzeża Australii. Wtedy do Auckland lub Christchurch można dolecieć za 400-600 zł.
Najlepszy moment na podróż do Nowej Zelandii to okres od początku stycznia do połowy marca. Jest wtedy ciepło, słonecznie, a pogoda na kapryśnej Wyspie Południowej jest stosunkowo stabilna. Liczyć się jednak trzeba z dużym zagęszczeniem turystów, szczególnie w okolicy Chińskiego Nowego Roku!
Gdzie spać i jak podróżować?
W Nowej Zelandii są dwie metody. Można postawić na hostele (20-40 NZD/noc w pokoju wieloosobowym) i poruszanie się autostopem albo transportem publicznym między większymi miastami. Jednak w szczycie sezonu trudno o miejsce w hostelach z dnia na dzień i trzeba zaplanować swoją trasę z minimum tygodniowym wyprzedzeniem.
Drugą możliwością jest wypożyczenie kampera (około 80-100 NZD/dzień) lub samochodu osobowego (30-60 NZD/dzień) i korzystanie z darmowych albo płatnych kempingów. Mając kampera z własną toaletą, możemy spać, gdziekolwiek znajdziemy miejsce. Jeżdżąc zwykłym samochodem i śpiąc w namiocie lub małym vanie, musimy szukać miejsc, które mają toalety publiczne. Noc na kempingu to koszt 4-8 NZD od osoby.
Żywiąc się w restauracjach, wydamy między 50 a 80 NZD (ok. 150-250 zł) na dzień. Przygotowując sobie jedzenie, które wcześniej kupiliśmy w supermarkecie, zmieścimy się w budżecie 10-15 NZD na osobę za dzień.
Trzeba jednak mieć ze sobą sprzęt biwakowy oraz kuchenny.
Trasy trekkingowe w Nowej Zelandii
Nowa Zelandia dla miłośników wycieczek po górach to wybór więcej niż dobry. Poniżej proponujemy trzy trasy, które zlokalizowane są na obu wyspach:
- Tongariro Alpine Crossing,
- Roys Peak,
- Ben Lomond.
Do Nowej Zelandii najlepiej wybrać się między styczniem a marcem
Park Tongariro
Zaczynamy od Wyspy Północnej i trasy dla fanów sagi „Władca Pierścieni”. Park Tongariro „zagrał” w filmie Mordor. Najlepiej zacząć wcześnie rano, bo do przejścia jest 20 km, a łączne przewyższenie to ponad 1500 m. Warto wystartować z Mangatepopo Car Park (jest mniej uczęszczane), a zakończyć w Ketetahi Car Park. Bliżej końca szlaku znajduje się wulkan Mt. Ngauruhoe, do którego w filmie Frodo wrzucał pierścień. Jednak trzeba pamiętać, że wejście na krater zajmuje minimum trzy godziny. Miałki pył wulkaniczny i kamienie sprawiają, że nie jest to łatwe zadanie. Wybierając ten szlak, warto zaopatrzyć się w zapasy jedzenia i picia. Dodatkowo pogoda bywa kapryśna, więc przydadzą się wysokie buty, kurtki goreteksowe oraz kijki trekkingowe.
Roys Peak
Stosunkowo łatwa trasa na Wyspie Południowej. Wiedzie w okolicach jeziora Wanaka. Wejście zlokalizowane jest na parkingu oddalonym o ok. 3 km na północny zachód od miasta Wanaka. Na całość, wraz z odpoczynkiem podczas podejścia i na samym szczycie, trzeba przeznaczyć około ośmiu godzin. Wyprawę warto zacząć rano, bo w ciągu dnia, kiedy słońce przygrzewa, znalezienie zacienionego miejsca graniczy z cudem, więc bez zapasów wody się nie obędzie. Ze szczytu rozpościera się fantastyczny widok na jezioro Wanaka oraz małe miejscowości poutykane w zatokach. Trasa zamknięta jest między 1 października a 10 listopada ze względu na spęd owiec.
Ben Lomond
Najlepiej wystartować rano z miasta Queenstown leżącego około 800 m n.p.m. Ponad połowa trasy jest łatwa – las chroni od słońca. Tuż przed najtrudniejszą częścią znajduje się przełęcz (1326 m n.p.m.) – tam też można odsapnąć. Zdobycie szczytu Ben Lomond do łatwych nie należy – strome podejście (1748 m n.p.m.), brak cienia i wąski szlak sprawiają, że bez odpowiedniego wyposażenia (woda, kurtka goreteksowa, wysokie buty) lepiej nie wyruszać. Ale widok ze szczytu jest wart tych trudów.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- W Yorkshire szukają duchów i grobu Drakuli. To angielskie hrabstwo jest inne...
- Strzyżenie owiec u Maorysów, czyli jak wygląda życie na nowozelandzkiej farmie?
- Lecą do Indonezji odkrywać dziewicze wyspy. Wakacje Dagmary, Leszka i 4-letniej...
- Przerażające odgłosy z dżungli i wycieraczka z liści palmy. Raja Ampat Kayaking...
- Tunezja: Przyjazne oblicze Sahary
- Dominikana – 6 miejsc, które warto tu zobaczyć