GRUZJA

Nieoczywiste Tbilisi. Bez chinkali i chaczapuri

Stasia Budzisz, 20.08.2018

Panorama Tbilisi

fot.: www.shutterstock.com

Panorama Tbilisi
Gruzińska stolica coraz wyraźniej pokazuje alternatywne oblicze. – Nareszcie! – mówi Salome, architektka i aktywistka. Do Tbilisi wciąż przyjeżdża się poczuć wiekową tradycję, ale już nie tylko.

Dzień zaczynamy w południe od dużej americano i donata z różowym lukrem w nowoczesnej dzielnicy Vake. – Pokażę ci inne Tbilisi bez chinkali, chaczapuri i czurczeli, czyli orzechów nawleczonych na nitkę i zamoczonych w soku z winogron. Pokażę ci miasto w progresie. Miasto, które chce się wyrwać tradycji – z ekscytacją mówi moja przewodniczka. Vake należy do studentów, tutaj znajduje się większość akademickich budynków. Można zajrzeć do modnych sklepów i wpaść na kawę do Wendy's czy Hard Rock Cafe. Stąd ruszamy w nieoczywiste Tbilisi, bardziej dynamiczne i na czasie.

NA TEMAT:

Zacznijmy od mody. – Gruzja zawsze narzucała trendy całemu Związkowi Radzieckiemu. Nie przez przypadek o Gruzinkach mówi się, że mają styl i szyk. I to się nie zmienia – z nieskrywaną dumą twierdzi Salome. W tej kwestii Tbilisi wyprzedza Warszawę o jakieś dwa lata. Na ulice miasta wróciła moda z lat dziewięćdziesiątych. Brodaci mężczyźni noszą spodnie z szerokimi nogawkami przed kostkę i mokasyny z frędzlami, a dziewczyny mini i za duże dżinsowe kurtki z agrafkami, rysunkami i dziurami. Na nogach mają ciężkie półbuty i obowiązkowo wysokie skarpetki. Skarpety Salome są w adżarskie chaczapuri, słynne gruzińskie placki z serem i jajkiem.

Tbilisi bawi się modą, gra z nią, eksperymentuje. Młodzież nie gustuje już w stonowanych barwach, czarnych kurtkach i klasycznych dżinsach. Ulice stolicy stają się kolorowe, oryginalne, alternatywne. Finezyjna biżuteria, pomalowane w różnorakie wzory buty, torebki, kurtki i włosy we wszystkich kolorach tęczy.

Tbilisi
Podczas jednego z tygodni mody organizowanych w Tbilisi, fot. Shutterstock.com

Jak wygląda młode Tbilisi

Idziemy w pobliże dworca kolejowego, do Fabriki, najmodniejszego miejsca na dzisiejszej mapie kulturalnej Tbilisi, gdzie spotykają się nie tylko miejscowi hipsterzy, ale też zbiera się śmietanka towarzyska z całej Europy.

– Kiedyś produkowano tu tekstylia. Po upadku ZSRR fabrykę zamknięto, stała pusta przez wiele lat. Teraz jest już miejscem niemal kultowym – mówi Salome. Można tu spędzić cały dzień: popracować w przyjemnej atmosferze, spotkać się z przyjaciółmi. Powstał też hostel utrzymany w klimacie z epoki. Tbiliscy artyści i designerzy otworzyli  swoje studia i butiki. – Na przykład firma Flying Painter wymyśliła kurtki z wyszytymi cytatami z gruzińskiej konstytucji na kieszeniach: „Twoje prawa zawsze przy tobie!” – pokazuje moja przewodniczka.

– Dziś na obiad jemy burgery i pijemy piwo! – komunikuje. Piwo i burger w kraju wina i szaszłyka? Otóż robią one zawrotną karierę. O ile trudno spotkać przeciętnego Gruzina w restauracji innej niż gruzińska, o tyle młode Tbilisi ucieka od miejsc z chinkali i chaczapuri. Z tradycyjną kuchnią wygrywa fast food, z zastawionym suto stołem – niewielka przekąska, z winem zaczyna bić się piwo. W Fabrice oczywiście to kraftowe, warzone na miejscu.

Tbilisi
W barze hotelu Rooms w centrum miasta, fot. Shutterstock.com

Zmiksowany świat

Nowe szybko wypycha stare na wielu przestrzeniach. Zwyczajowy sposób spędzania wolnego czasu na werandzie sąsiadów przenosi się do klubu. Rodzinne wieczory zmieniają się w wyjścia na piwo ze znajomymi. Podobnie dzieje się w architekturze.

– Miasto ma niezwykłą historię zapisaną w budynkach. Tu jest wszystko: i Persja, i Turcja, i Armenia, i Rosja, i wreszcie Europa. Zmiksowany świat, w który włazi nowoczesność i chce się w niej zagnieździć – mówi Salome.

Na prospekcie Dawida Agmaszenebelego wyłączono ruch samochodowy, otwarto kafejki z sziszą, lodziarnie i knajpki, powieszono lampki, postawiono fantazyjne ławki. – Wszystkie budynki odnowiono w lokalnym stylu. Wciąż czujesz, że jesteś w Tbilisi – Salome pokazuje ażurowe balkony, zdobienia wokół okien i klimatyczne podwórza.

Tbilisi zmienia się od środka

Zmiany w przestrzeni miasta zaczęły się za czasów rządów byłego prezydenta Gruzji – Micheila Saakaszwilego. Złośliwi twierdzą, że jest on niespełnionym architektem.

– Być może coś w tym jest, w końcu to za jego kadencji Tbilisi zaczęło zmieniać się w stolicę światła, szkła i metalu. Stare miasto ma swoją aurę, w którą idee Miszy (jak mówią na Saakaszwilego Gruzini) ładnie się wkomponowały, nie zaburzyły równowagi, jak niegdyś sowieckie bloczydła – twierdzi Salome.

Krajobraz blokowisk z fantazyjnymi dostrojkami, czyli samodzielnymi dobudówkami na każdym praktycznie piętrze, rzeczywiście szpeci miasto i przywołuje szary obraz ZSRR. Na obrzeżach nie ma jeszcze alternatywnych miejsc. Tbilisi zmienia się od środka.

Tbilisi
Jeden z najbardziej kultowych i klimatycznych pubów Tbilisi. Dive znajduje się nad rzeką, a od niedawna działa także jego filia w Fabrice, fot. Shutterstock.com

Tańczący protest

Kiedy noc już w pełni, idziemy na clubbing. Oferta klubowa jest bogata – to też zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat. Salome prowadzi mnie do Succesu, pierwszego gejowskiego miejsca w stolicy, swobodnego, nieoceniającego. Tbilisi z wielkim trudem przechodzi metamorfozę, w boleściach stara się wymknąć tradycji. Uciec od karcącego wzroku starszych. Po kawałku wyrywa przestrzeń dla siebie.

W maju tego roku mieszkańcy przez dwa dni tańczyli na ulicy. Był to pierwszy taki protest przeciwko naruszaniu swobód obywatelskich. Z piątku na sobotę do dwóch modnych klubów – Bassiani i Cafe Gallery – brutalnie wkroczyła policja w poszukiwaniu dilerów narkotyków. Co prawda złapano ich przed feralną nocą, ale interwencji nie odwołano. Skończyła się ona aresztowaniem kilkudziesięciu osób, które bawiły się w klubach.

– Ja byłam akurat w Gallery. Kiedy poszła fama o policyjnej akcji, ludzie zaczęli wychodzić z innych klubów i wszyscy ruszyliśmy pod parlament, gdzie tbilisyjczycy zwykle organizują manifestacje – opowiada Salome. Protest przybrał nieoczekiwaną, tańczącą formę. Był masowym pokazaniem niezgody młodych ludzi na naruszanie ich wolności. Interwencję komentowano jako demonstrację siły aktualnej władzy oraz pokazanie miejsca w szeregu organizacjom planującym Paradę Równości, która miała się odbyć 17 maja.

Niestety parady w 2018 roku nie udało się zorganizować. Ale majowy manifest czytany jest przez postępową część społeczeństwa jako oznaka zmian, które następują w mieszkańcach. Kolejny krok do przodu w procesie budzenia się świadomości obywatelskiej i własnych praw.

Młode Tbilisi zjada więc burgery, popija je piwem i tańczy w rytmie techno. W ważnej sprawie potrafi się zmobilizować. Nad starym Tbilisi unosi się natomiast zapach pieczonego chaczapuri, dźwięk tradycyjnych pieśni i toastów. Te dwie twarze Tbilisi są jak najbardziej prawdziwe.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.