Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Celebes i Wyspy Korzenne. Poznaj prawdziwy smak Indonezji
Julia Raczko, 2.08.2017
Na ulicach Manado aż wrze. Klaksony aut i motorów huczą w głowie, autobus w korku ani drgnie. W największym mieście północnego Celebesu (miejscowi nazywają wyspę Sulawesi) taki tłok to codzienność. Wystarczy jednak, że odbijemy z głównej arterii i już trafiamy w miejsce przywodzące na myśl raczej wieś. W cieniu palmy przygarbiony pan sprzedaje rambutany, chudy pies siedzi na ganku. Na co trzeciej posesji stoi wielki kościół, na każdej – oświetlony ledowymi żarówkami krucyfiks.
Celebes to wyspa w większości muzułmańska, ale w Manado mieszkają głównie chrześcijanie. Nas interesują pozostałości jeszcze innej religii. Drogą wśród krzyży idziemy do wioski Sawangan. Tutejszy cmentarz z grobami waruga wpisano na listę UNESCO, ale bawiące się wśród kamiennych mogił dzieci nic sobie z tego nie robią. W naziemnych sarkofagach członkowie ludu Minhasa grzebali zmarłych w pozycji embrionalnej. Wierzyli, że musimy odejść z tego świata tak, jak na niego przyszliśmy. Praktyki tej zakazali holenderscy kolonizatorzy, którzy nawracali miejscowych na chrześcijaństwo. Wydobywający się z nieszczelnych grobowców odór rozkładających się ciał był ponoć nie do zniesienia.
Z Sawangan nad jezioro Tondano jedziemy wąskimi ścieżkami, na których bryczki wciąż zastępują auta. W Tondano uprawia się szpinak wodny i hoduje ryby, przyrządzane wedle przepisu Minhasa jako waku waku bolanga, czyli grillowane i podawane z ostrym sosem sambal. Nieopodal znajduje się Bukit Kasih, Wzgórze Miłości. Modlą się tu wyznawcy wszystkich religii. – Torang Samua Ba’saudara. Jesteśmy rodziną – mówią miejscowi. Obok siebie stoją dwa kościoły, meczet, świątynia hinduistyczna, buddyjski klasztor. Wśród nich w powietrzu unosi się zapach siarki – gorące źródła i masażyści czekają na wyznawców kultu ciała.
Niezwykła przyroda Celebesu
Nazajutrz o świcie ruszamy na wyspę Bunaken, uchodzącą za jedno z najlepszych w Indonezji miejsc do nurkowania. Tutejszy przewodnik, Steve, radzi, byśmy popłynęli z przystani Dermaga Marina Plaza Manado, bo stateczki z drugiej nie spełniają ponoć standardów bezpieczeństwa. Na horyzoncie dostrzegamy charakterystyczną górę z uczepioną szczytu chmurą, wyglądającą jak dymiący wulkan.
Wkrótce rzucamy kotwicę przy rafie i wskakujemy do lazurowej wody. Gromady ryb snują się między barwnymi koralowcami i gąbkami, na dnie leżą wielkie małże. Różnorodność jest ogromna – występuje tu 70% wszystkich gatunków ryb żyjących w tej części Pacyfiku. W głębinie dostrzegam żółwia. Pozwala mi płynąć za sobą dłuższą chwilę, aż w końcu znika między skałkami.
Żółw przy wyspie Bunaken, fot. Shutterstock.com
Po powrocie do Manado znów idziemy za radą Steve’a i ruszamy do parku narodowego Tangkoko. Droga obrywa się nad przepaścią, nie ma barierki, z przeciwka ciągną ciężarówki z piaskiem. Mijamy się o centymetry. Parę razy mam wrażenie, że to koniec. Gdy tylko docieramy na miejsce, oddycham z ulgą i z przyjemnością ruszam do dżungli na własnych nogach.
Maszerujemy przez wilgotny las. Nagle w krzakach coś szeleści, kilka gałęzi pęka z trzaskiem. Z gęstwiny wyskakuje zgraja małp – czarnych makaków czubatych, zwanych tu yaki. To endemiczne zwierzęta Celebesu, a ich największa kolonia znajduje się właśnie w Tangkoko. Nic sobie nie robią z towarzystwa i zajmują codziennymi czynnościami: szukaniem jedzenia, iskaniem, skakaniem po drzewach i... kopulowaniem. Urządzają taki pokaz, że aż oblewam się rumieńcem.
Oprócz makaków w Tangkoko żyją także wyraki upiory. Te małe stworzenia o wyłupiastych oczach kryją się w pękniętych pniach. Udaje się nam wypatrzeć jednego – wydaje się naprawdę przerażony naszą obecnością. A może po prostu ma tak na co dzień?
Wyraki są bardzo płochliwe, fot. Shutterstock.com
Środkowa część Celebesu
Gdy kilka dni później wylatujemy do położonego w środkowej części Celebesu miasta Palu, sami wyglądamy jak wypłoszone wyraki. Linie Wings Air nie uchodzą za najbezpieczniejsze, ale nic innego na tej trasie nie kursuje. Na pokład poklejonego taśmą samolotu wchodzimy z otwartym piwem, piloci palą w kabinie. Startujemy z czterogodzinnym opóźnieniem. Cel wynagradza nerwy.
W Palu od razu wyczuwamy dobrą energię. Wieczory spędzamy w towarzystwie miejscowych przy miejskiej plaży Talise. Schodzą się tu wszyscy – jedzą kolację, spacerują, grają w piłkę. Turystów widuje się rzadko.
Za dnia uciekamy do Donggali. Na plaży Tanjung Karang woda ma kolor Blue Curacao, a pod powierzchnią kryją się tęczowe rafy. Gdyby nie śmieci, dałabym temu miejscu dziesięć na dziesięć w rankingu najlepszych plaż świata.
Wyspy Korzenne
Kolejny etap podróży to Moluki, rozsiane po morzu między Celebesem a Papuą. Bywają też zwane Wyspami Korzennymi, bo przyciągnęły europejskich żeglarzy goździkami, pieprzem i gałką muszkatołową. Władali nimi Portugalczycy, potem Holendrzy, Brytyjczycy i Japończycy, a od niespełna 60 lat należą do Indonezji.
Pordzewiałą rikszą pędzimy przez Ambon, największe miasto archipelagu, położone na wyspie o tej samej nazwie. Wokół nas śmigają zielone taksówki. Śródmieście jest gwarne i gęsto zabudowane. Na straganach sprzedaje się warzywa, owoce i kwiaty, na chodniku stoją przenośne kuchnie. Szeroko otwarte drzwi warsztatu czekają na pechowych kierowców. W progu czuwa radosna dziewczynka, pewnie wnuczka właściciela. Dziadek macha do nas przyjaźnie i wraca do pracy – ma cały stos felg do wyprostowania.
Dostojniej robi się przy Światowym Gongu Pokoju. Szerokie schody oblegają uczniowie wystrojeni w eleganckie mundurki. Gong powstał na wzór oryginału z Jawy i ma przypominać mieszkańcom o życiu w zgodzie. Symbolika jest ważna – jeszcze 15 lat temu Ambon ogarnięte było wojną domową na tle polityczno-religijnym. Dziś ze szczytu Karang Panjang nad pokojem czuwa Martha Christina Tiahahu, która u boku ojca walczyła przeciw holenderskiej okupacji. Na wyspie znajduje się też Cmentarz Australijski, upamiętniający poległych w wojnie z Japończykami.
Po południu na plaży Namalatu trafiamy na pokaz tradycyjnego tańca powitalnego z Wysp Korzennych – saureka-reka. Szum fal Morza Banda miesza się z perkusyjnymi dźwiękami tify i totobuanu. Dziewczynki w zdobnych strojach skaczą w ich rytm przez gaba-gaba, długie pale z palmy sagowej, chwilę później chłopcy dmą w wielkie muszle ile sił w płucach. Patrzymy jak zahipnotyzowani, popijając wodę prosto z kokosa.
Wyspa Saparua
Na pobliską wyspę Saparua przeprawiamy się łodzią, zwaną dumnie speed boat – ma doczepionych aż pięć silników. Psuje się mniej więcej w połowie trasy. Na szczęście kapitan wie, gdzie uderzyć młotkiem, by naprawić pojazd, i bezpiecznie dobijamy do brzegu w wiosce Haria. Od razu widać, że to my będziemy atrakcją – wszyscy wodzą za nami wzrokiem.
Nieliczni turyści przypływają tu, by zobaczyć dawną holenderską twierdzę, fort Duurstede. Doszło w nim do buntu pod wodzą Thomasa Matulessy’ego, znanego lepiej jako kapitan Pattimura, czyli Człowiek o Wielkim Sercu (w Harii można zwiedzić jego dom). W 1817 r. poprowadził towarzyszy do walki, w której zabito wszystkich rezydujących na wyspie Holendrów. Oszczędzono tylko sześcioletniego syna generała. Chłopiec wkrótce trafił do Holandii. Jego potomkowie do dziś noszą nazwisko Van den Berg van Saparua.
Na wyspie Saparua są dwie muzułmańskie wioski, fot. Julia Raczko
Skarby Wysp Korzennych
Poza fortem chcemy zobaczyć, a raczej powąchać, skarby, które przywiodły Holendrów w te strony. – Gdzie jest targ? – dopytuję na migi. Wkrótce zjawia się trzech chętnych do podrzucenia nas na miejsce.
W całym sąsiednim miasteczku Kota Saparua pachnie goździkami. Dziś sobota – ulica zmieniła się w gwarny bazar. Wszyscy schodzą się na zakupy, przypływają także mieszkańcy sąsiednich wysp Nusalaut i Haruku. Handlarze kryją się przed słońcem pod kolorowymi parasolkami, pilnując worków z goździkami, gałką muszkatołową, kwiatem muszkatołowym i chili. Inni z plastikowych misek sprzedają świeże ryby, kolejni oferują wersję wędzoną, nadzianą na przepalony patyk. Z daleka czuć, że ktoś przywiózł duriany.
Na wielu stołach leżą białe kulki przypominające ciasto drożdżowe i wypieki wyglądające jak pojemniki na jajka. To wyroby z sago, skrobi pozyskiwanej z palmy sagowej – zdrowy, lokalny przysmak. – Spróbuj – zachęca sprzedawca, podsuwając mi pod nos zupę z curry, do której dokłada łyżkę kleiku. – Popeda – pokazuje palcem. A więc tak nazywa się ta dziwna masa. W smaku przypomina rozgotowane kopytka. Trochę lepsza okazuje się wersja suszona, sagu lempeng. Wyglądająca jak tekturowe pudełka przekąska pasuje w sam raz do niemiłosiernie słodkiej indonezyjskiej kawy ze skondensowanym mleczkiem.
Na targu można też kupić klapki, bieliznę, głośniki, sedesy i mnóstwo innych mniej lub bardziej przydatnych rzeczy. Nikt za to nie próbuje nas naciągnąć, nie proponuje pamiątek, turystycznych gadżetów. Ani jednej koszulki z napisem „I love Saparua”. Nie dlatego, że tego miejsca nie da się pokochać. Wręcz przeciwnie – uczucie rodzi się od pierwszego wejrzenia. Na Molukach nie tylko od korzennych zapachów może zakręcić się w głowie.
Celebes i Wyspy Korzenne praktycznie
Jak dolecieć
Do Manado na Celebesie można dolecieć z Dżakarty czy Denpasaru na wyspie Bali liniami Garuda Indonesia albo tanimi (i niestety nie najbezpieczniejszymi) Lion Air, Batavia lub Merpati Airlines. Z Singapuru lata tu Silk Air. Garuda Indonesia oferuje także bezpośrednie loty do Ambonu na Wyspach Korzennych z Celebesu i Jawy.
Transport i nocleg
W wynajęciu auta lub skutera (konieczne jest międzynarodowe prawo jazdy) oraz rezerwacji noclegu i wycieczek pomogą lokalne organizacje i biura turystyczne. Na polecenie zasługują: Steven Menthol (stevenmenthol@yahoo.com) z Manado Tourism, Theo Mantung (theomantung@gmail.com) z Vifa Holiday w Palu i Haical Binthahir (ilmitour2015@gmail.com) z iLMi Tour na Wyspach Korzennych.
Po Manado najlepiej poruszać się niedrogimi niebieskimi busikami (mikrolet) i taksówkami motocyklowymi (ojek).
Pieniądze
Na Celebes i Moluki warto zabrać zapas rupii indonezyjskich w gotówce. Poza dużymi miastami prawie nie ma bankomatów.
Kultura i życie codzienne
Celebes jest w większości muzułmański, więc ze względu na szacunek dla religii i kultury lepiej nie chodzić po ulicach w bikini. Może to po prostu kogoś urazić. Do obiadu bez problemu dostaniemy piwo (choć nie wszędzie), ale wino i drinki są trudno dostępne. Podczas zakupów wypada się targować. Na ulicach bezpiecznie jest nawet wieczorami.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Weekendowy przewodnik po Bangkoku – ciekawe miejsca w tajskiej stolicy
- Słoneczny urlop jesienią: Afryka, Antypody, Floryda
- Noworoczne zwyczaje na świecie. Oto 7 miejsc, gdzie Nowy Rok wita się w...
- Gdyby nie Kazimierz Kwiatkowski, te miejsca mogłyby wyglądać zupełnie inaczej
- Tanie wakacje w Omanie: co zobaczyć, jak dojechać, gdzie spać
- Największe atrakcje Antalyi. Zwiedzamy perłę Riwiery Tureckiej