Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Wakacje na Bałkanach: przystanek Sarajewo. Zobacz Orient w słowiańskiej odsłonie
Grzegorz Dzięgielewski, 30.05.2017
Obudził się, ziewnął przeciągle i teraz bacznie się nam przygląda. Po chwili zjawia się gromadka jego kompanów. Obstępują nas, patrząc wyczekująco. Domyślamy się, o co im chodzi. Ćevapčići, czyli bałkańskie kiełbaski, których ogromnej porcji nie daliśmy rady zjeść i które wzięliśmy na wynos, lądują u stóp sympatycznych psiaków. Szczeniaki pochłaniają je w mgnieniu oka. Odtąd łaszą się do nas jak kanapowe przytulańce, chociaż to raczej bezdomne kundle.
NA TEMAT:
Nie byłoby w tym spotkaniu nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że dzieje się ono na cmentarzu. Nekropolia też nie jest taka zwyczajna. Na wszystkich białych nagrobkach widnieją daty śmierci z lat 1992-95, czyli z czasu oblężenia Sarajewa. Na ten widok przypomina mi się, co pisała mi przed wyjazdem Joanna Zielińska, mieszkająca w Sarajewie od kilku lat: „Ciekawe jest przeplatanie się śmierci i życia w przestrzeni miejskiej. Cmentarzy nie usuwa się z oczu na obrzeża. W Sarajewie przechodzą one w ogrody. W parku przy centrum handlowym obok ławek, na których całują się młode pary, znajdziecie stare groby”.
Fot. Shutterstock.com
Nasz łaciaty szczeniak, zanim go zbudziliśmy, drzemał sobie w najlepsze na jednym z nagrobków. Cała psia rodzina najwyraźniej tutaj mieszka. Cmentarz ofiar wojny znajduje się niemal w sercu miasta, blisko studni Sebilj wyznaczającej jego historyczne centrum.
Kawa po bośniacku
Imrana Kapetanović, fotografka i autorka facebookowej strony „People of Sarajevo”, mówi nam jednak, że żaden z jej bohaterów nie opowiadał o wojnie. Na stronie zamieszcza portrety mieszkańców i ich krótkie historie. Nastolatki chwalą się sukcesami w sporcie, lokalna kapela objaśnia tytuł swojej nowej płyty, a stary szewc narzeka, że prawie nikt już nie chce naprawiać butów. Nas też udaje się jej namówić na sesję.
Następnego ranka stawiamy się przed herbaciarnią Čajdžinica Džirlo, chyba ulubionym miejscem backpackerów w Sarajewie. Imranę dopada jednak przeziębienie i nie zostajemy gwiazdami bośniackiego Facebooka. Zamiast na herbatę idziemy na kawę po bośniacku. A potem na drugą i trzecią, bo ściana deszczu, jaka zwala się na Sarajewo, pozwala jedynie na szybkie przemykanie między knajpkami starej dzielnicy Baščaršija.
Choć w wielu z nich można dostać espresso i wychylić je duszkiem, to oberwanie chmury najlepiej przeczekuje się przy kawie bośniackiej. Jest bliźniaczo podobna do tureckiej, a jej picie to cały rytuał. Esencję podaje się w tygielku wraz ze szklanką wody i miesza się je ze sobą w małej czarce. Do tego kostka lub dwie słodkiego lokum, kolejnego nabytku, który tak jak burek (placek z nadzieniem) czy chałwę Bałkany przyjęły ze świata Orientu i kochają jak swoje.
Fot. Shutterstock.com
W Bośni spuścizną czterech wieków panowania tureckiego jest nie tylko kuchnia, o czym przekonują widoczne na każdym kroku wieże minaretów.
Słowiański islam
Mieszkańców Bośni z sąsiadami łączy taki sam język, za to podziały przebiegają tu często (choć nie zawsze) według klucza religijnego. Chorwacja jest katolicka, Serbia prawosławna, zaś Bośnia stała się jedynym słowiańskim krajem, którego mieszkańcy w większości przeszli na islam. Konwersja odbywała się dobrowolnie, dlatego też bośniacka wersja islamu różni się od tej, jaką znamy z krajów arabskich. Jest dużo mniej radykalna i dogmatyczna.
Gdy mamy już dość kawy, a ulewa nie ustaje ani na chwilę, zmieniamy lokal na Pivnicę HS przy miejscowym browarze. Choć religia zabrania muzułmanom picia alkoholu, to pub nie świeci pustkami, a przy barze nie siedzą bynajmniej sami turyści. Podobnie jest z tradycją zakrywania włosów przez kobiety. Na ulicach spotykamy co prawda te noszące się tradycyjnie, ale większość z nich to ekspatki z Bliskiego Wschodu.
Miasto od dawna zamieszkiwało wiele nacji. Mnóstwo było mieszanych małżeństw i rodzin o korzeniach rozsianych po Bałkanach. Sarajewo stało się miejscem, gdzie kultura zachodnia, śródziemnomorska i orientalna spotykały się nieraz przy jednym stole. W domach obchodzono i Wielkanoc, i ramadan. Dzisiaj nieliczni poszczą podczas świętego miesiąca, ale wiele osób czeka z kolacją na obwieszczający zachód słońca wystrzał armatni.
Fot. Shutterstock.com
Działo ustawione jest na Żółtej Twierdzy górującej nad miastem. Trafiamy tam, gdy w końcu się rozpogadza, i spotykamy parę Sudańczyków z Dubaju. My narzekamy na pogodę, oni są zachwyceni brakiem nieznośnego żaru. Ale Maaza i Asim przyjechali tu właściwie z tego samego powodu co my – by zobaczyć kraj jednocześnie muzułmański i europejski.
I znów tak samo jak od lat przy bośniackiej kawie spotyka się Wschód z Zachodem. Wieczorem takie spotkanie wygląda wprost magicznie. Zapalają się światła, a z jednego z minaretów rozlega się głos muezina wzywający na modlitwę. Po chwili przyłączają się kolejni. Melodyjne śpiewy rodem z dalekich pustyń zlewają się ze sobą i niosą echem nad zielonymi, zamglonymi górami.
Snajperzy na wzgórzach
Widok z Żółtej Twierdzy jest tak niezwykły, że faktycznie łatwo zasiedzieć się do zmroku, choć to niejedyne takie miejsce w Sarajewie. Miasto wciśnięte jest w dolinę rzeki Miljacki i wystarczy kilka minut spaceru odchodzącymi od niej uliczkami, by znaleźć się wysoko ponad dachami. To, co teraz stanowi atut miasta, stało się jego przekleństwem podczas ostatniej wojny.
Jugosławia, która zjednoczyła południowych Słowian w jednym państwie, rozpadła się na początku lat 90. Kolejne kraje ogłaszały niepodległość i okazywało się, że prawa do tych samych ziem roszczą sobie różne strony. Konflikt ciągnął się przez trzy lata, a jego epicentrum stało się oblężenie Sarajewa. Oddziały bośniackich Serbów otoczyły je, odcinając mieszkańcom wodę, prąd i zaopatrzenie. Pozycje na wzgórzach zajęli snajperzy. Całe miasto widzieli jak na dłoni i bez skrupułów przez miesiące strzelali do cywilów. Od kul i granatów zginęło ponad 10 tys. ludzi.
Biała plama na mapie
Doniesienia z Sarajewa regularnie otwierały wówczas serwisy informacyjne. Za to od podpisania porozumień pokojowych Bośnia jest w nich nieobecna.
– Gdy przyjechałam tu w 2011 r., Bośnia i Hercegowina była w Google Maps białą plamą. Wydało mi się to wymowną metaforą wymazania tego kraju ze świadomości Europejczyków – opowiada Joanna Zielińska. W zeszłym roku z przyjaciółmi stworzyła artystyczny projekt Sarajevo Mind Map, aby tę białą plamę wypełnić energią, emocjami i historiami współczesnego Sarajewa. Wiele osób wciąż widzi je bowiem przez pryzmat wojny. Jednak jej śladów poza „różami Sarajewa” (pomalowanymi na czerwono śladami po wybuchach) i cmentarzami prawie nie widać. Lepiej szukać ich w muzeach – na wystawie w Muzeum Historii Bośni i Hercegowiny i w słynnym tunelu pod lotniskiem – a w samym mieście skupić się na tym, jak wygląda ono teraz.
Fot. Shutterstock.com
Porozumienia zakończyły wojnę, ale stworzyły państwo dysfunkcyjne i skorumpowane. Oficjalne bezrobocie sięga niemal 50%, co po części wyjaśnia, skąd takie tłumy w kawiarniach. Warto jednak wypić kilka kaw w zadymionych wnętrzach i przekonać się, że mieszkańców zahartowała trudna rzeczywistość. Mimo kłopotów są pogodni i otwarci. Imrana opowiada, że Sarajewo lubi właśnie za to, że nie ma tu lokali tylko dla jednej grupy. Przy kawie i papierosach wciąż spotyka się cały przekrój tego niezwykłego miasta w sercu Bałkanów.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- 11 świetnych miejsc na weekend w Dubrowniku
- Chorwacja: 7 rzeczy, których jeszcze o niej nie wiesz
- Daj się ponieść aktywnemu wypoczynkowi w Macedonii Północnej
- Uciekamy przed zimą do "miasta światła" w Macedonii
- Rodzinne wakacje w Chorwacji – zamki, niedźwiedzie i dinozaury
- Trekking w Chorwacji, czyli Bałkany bez tłumów. Odkryj uroki gór Welebit