Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Między obcasem a ostrogą – wakacje na południu Włoch
Karolina Tomas, 4.04.2016
Motocykl był rozgrzany i zakurzony jak ta ziemia. Zaciekawieni mieszkańcy przyglądali się maszynie, a gości traktowali z życzliwością. Był początek XX wieku. „Apulia nie przywykła, żeby się nią ktoś interesował” – pisał Paweł Muratow, rosyjski podróżnik i historyk sztuki.
Dziś region rozciągnięty między obcasem a ostrogą włoskiego buta wciąż nie cieszy się takim zainteresowaniem jak północ kraju. Widok przyjezdnych co prawda już nie dziwi, ale nie jest też oczywisty. Może to i lepiej? Może dzięki temu, że Apulia wykracza poza utarty schemat włoskich wakacji, w pociągu relacji Rzym – Lecce czuję, że przede mną podróż w nieznane.
Barok czyli perła
Już niedaleko. Musimy minąć jeszcze kawiarnię przypominającą kiosk, nieciekawą kafejkę internetową i podejrzany zaułek, by wyjść z cienia. Dosłownie. Stara część Lecce promienieje. Wszystko jest jasne. Podstawowym budulcem był miejscowy piaskowiec, w świetle poranka budynki mają więc kremową barwę, o zachodzie – zbliżoną do miodu. Wydają się równie płynne. Niezliczone zdobienia cechuje miękkość i lekkość. Gargulce, pulchne cherubiny i posągi nie zawsze są idealne, ale w tym tkwi chyba sekret ich uroku. Widać w nich ludzką rękę.
Zdobione są budynki świeckie i sakralne – od liczby tych ostatnich można dostać zawrotu głowy. Bazylika Santa Croce, kościół Sant’Irene, San Giovanni Battista – wystarczy zgubić się w wąskich uliczkach (a o to wcale nietrudno), by znaleźć kolejną perłę.
Bazylika Santa Croce, fot. Shutterstock.com
Nieco więcej wysiłku trzeba włożyć, by dotrzeć do katedry, a przecież nie powinno to stanowić problemu, stoi w końcu na Piazza del Duomo stanowiącym serce starego miasta. Bije ono jednak po cichu. Do placu prowadzi tylko jedno wejście i w labiryncie starówki łatwo je przeoczyć.
Na Piazza Sant’Oronzo cofamy się do czasów starożytnych. W jego centralnym punkcie zadziwiają ruiny rzymskiego amfiteatru z okresu panowania Hadriana. Z daleka prawie ich nie widać – widownia schodzi w głąb ziemi.
Jest sobota, stoliki kawiarni są częściowo pozajmowane, ludzie przesiadują na murku wokół ruin i schodach przy Sedile – zabytkowej budowli z XVI w. Tego wieczoru spod ziemi rozbrzmiewa muzyka. W amfiteatrze jest koncert.
Alberobello - życie w stożku
Alberobello zdążyło przywyknąć do zainteresowania. To chyba najbardziej turystyczna miejscowość w całej Apulii. A na pewno najbardziej osobliwa. Już kilkanaście kilometrów przed miasteczkiem z okna autobusu dostrzegam dziwaczne kamienne stożki. Tu samotny w ruinie pośrodku pola, tam kilka zgrupowanych w cieniu drzew oliwkowych. Niektóre wyglądają jak rozebrane studnie, inne jak całkiem przytulne gniazdka. To trulli – chaty typowe dla tej części Apulii.
Alberobello sprawia wrażenie „jakiejś stolicy Kafrów czy Zulusów”, jak zgrabnie określił to Muratow. Kolistych, jednokondygnacyjnych budowli z wapienia jest tu ponad tysiąc.
Fot. Shutterstock.com
Większość domów jest bielona, a dachy w kształcie stożka wykonane zostały bez zaprawy. Ich szczyty przyjmują różne kształty: kuli, gwiazdy czy krzyża. W oczy rzucają się też białe symbole wymalowane na części dachów. Niektóre z nich odczytano jako znaki chrześcijańskie, inne jako magiczne, pozostałe wiąże się z tradycjami pogańskimi. Łączy je jeden cel: chronią domowników przed wszelkim złem.
Trulli nie są owocem wybujałej fantazji. Są praktyczne. Od setek (według innych źródeł od tysięcy) lat w zimie gwarantują ciepło, a w lecie zapewniają chłód. To nie mogła być jednak wyłączna przyczyna ich powstawania – funkcjonalność takiej architektury szybko podpatrzyliby sąsiedzi z innych regionów. W teoriach na temat ich genezy można śmiało przebierać. Moją ulubioną pozostaje ta o sprytnych chłopach. Królestwo Neapolu obciążyło mieszkańców ubogiej prowincji podatkiem od nieruchomości. Z opłaty zwolnione były niewykończone domostwa. Dachy układane bez zaprawy można było w każdej chwili demontować. Co też chłopi ochoczo czynili w obliczu kontroli. Ich przytulne gniazdka w mgnieniu oka zmieniały się w stertę kamieni. I na odwrót. Przebiegłość owocuje do dziś. Przyjezdni chętnie zostawiają pieniądze w stożkowych restauracjach, hotelikach i sklepach z pamiątkami.
Stolica Apulii
Stolica Apulii to dwa światy. Trzymając się tylko współczesnej odsłony Bari, można się zniechęcić i prędko zawrócić w stronę dworca. Wypłoszyć może też dławiący zapach portu. Okazuje się jednak bramą do innej rzeczywistości – stąd już rzut beretem do starego miasta. Przez wiele lat unikalnego i kojarzonego z kryminalnym światkiem.
Część gmachów odnowiono, pojawiły się bary i restauracje, ale dawnej atmosfery nie udało się wywietrzyć, dzięki czemu nie czuję się jak w skansenie. Gdzieniegdzie wciąż sypie się tynk, brudząc rozwieszone na sznurze pranie, sąsiadki krzyczą do siebie z balkonów, a z mieszkań dobiega szum oper mydlanych. Kolorowe łańcuszki lub firanki, zamiast zatrzaśniętych drzwi, zachęcają do kontaktu. Już sam klimat wystarczyłby, żeby wycieczkę uznać za udaną.
Fot. Karolina Tomas
Jednak Bari zaspokoi również apetyt historyków. W krypcie romańskiej bazyliki San Nicola spoczywają relikwie św. Mikołaja. Pochowano tu również królową Polski Bonę. Jej nagrobek znajduje się za ołtarzem.
W Apulii nie warto szukać tego, co oferuje Toskania, Umbria czy Lacjum. Dopiero gdy zrezygnuje się z wyobrażeń i wyrzuci z pamięci obrazy z pocztówek, można docenić południe takie, jakie ono jest. Nieco przykurzone i zacienione przez sławę północy. Klękając przed jej bogactwem, łatwo zapomnieć, że to dzięki obcasowi noga wygląda zgrabniej.
Informacje praktyczne
Dojazd
Od maja z Warszawy do Bari będą latały samoloty linii Wizz Air. Przy wczesnej rezerwacji bilet można kupić już za ok. 300 zł. Do Bari i Lecce można dostać się również pociągiem z większych włoskich miast.
Transport
W Apulii kursują pociągi i autobusy, siatka połączeń nie jest jednak zbyt rozbudowana. By uniknąć przesiadek i zaoszczędzić czas, lepiej wynająć samochód.
Warto zobaczyć
W wyniku ruchu płyt tektonicznych skrawek lądu oderwał się od wybrzeża Dalmacji – tak włoski but dostał ostrogę. Górzysty krajobraz półwyspu Gargano wyróżnia się na tle równin wschodniego wybrzeża Półwyspu Apenińskiego. Strome, wapienne klify strzegą tu piaszczystych plaż. Latem z ich uroków korzystają tłumy Włochów, poza sezonem można znaleźć tu spokój.
Najlepiej rozwiniętą miejscowością półwyspu jest Vieste. Stara część wyrosła na imponującej skarpie. Ożywa wieczorami, kiedy zapełniają się liczne restauracje.
Fot. Shutterstock.com
Z Vieste wypływają promy na oddalone o ok. 20 km od stałego lądu wyspy Tremiti. Cumują przy San Nicola lub San Domino. Między wyspami kursują taksówki wodne. Na San Domino roi się od zatoczek, z łatwością można znaleźć bezludne zakątki. Chcąc zanurzyć się w turkusowej wodzie, trzeba uważać na przyklejone do skał jeżowce. To lokalny przysmak, ale zanim wyląduje na talerzu, potrafi skaleczyć.
Do przeczytania
Wspomnienia z motocyklowej wyprawy po Apulii spisał Paweł Muratow w tomie „Obrazy Włoch. Sycylia i Apulia”. W poszukiwaniu inspiracji i ciekawostek z regionu warto sięgnąć również do zbioru esejów Dariusza Czai „Gdzieś dalej, gdzie indziej”.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również: