Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
„Przyroda to spokój, cisza i bezruch”. Fotograf o tropieniu zwierząt w Bieszczadach
Łukasz Długowski, 28.08.2018
Łukasz Długowski: To, co robicie, budzi spore zainteresowanie. Co jest w tym takiego ciekawego?
Grzegorz Leśniewski: Chcieliśmy pokazać inną stronę Bieszczad. Taką, której nie można zobaczyć na szlaku turystycznym. Interesujemy się przyrodą i uznaliśmy, że może to być ciekawy sposób na przybliżenie innym życia zwierząt. Mariusz Nędzyński robi filmy, ja przygotowuję zdjęcia i to, co uda nam się zarejestrować, wrzucamy na fanpage.
Mówicie, że zapraszacie w „Bieszczady, jakich ludzie nie znają”. To znaczy?
To są góry widziane od strony zwierząt, które tam żyją. Od strony procesów biologicznych, wydarzeń, których nie można zobaczyć podczas grupowej wycieczki.
Co trzeba zrobić, żeby zobaczyć dzikie zwierzęta w Bieszczadach?
Przede wszystkim zadać sobie trochę trudu. Najpierw trzeba się dowiedzieć, gdzie zwierzęta występują, w jakich miejscach najłatwiej je zobaczyć. Trzeba znać troszeczkę ich zwyczaje. Później zdobyć doświadczenie. Do pełnego sukcesu potrzebne jest jeszcze szczęście. To ostatnie z kolei jest wypadkową czasu, który poświęca się na podpatrywanie przyrody.
Już jestem w Bieszczadach, mam czas, wiedzę i co dalej?
Po pierwsze, trzeba się zachowywać cicho. Na szlak wychodzić albo wcześnie rano albo o zmroku – w porach kiedy zwierzęta są najbardziej aktywne. W lesie wszystko rozgrywa się na granicy światła i mroku. Fajnie jest też w tej przyrodzie przenocować – usnąć z nią, obudzić się w niej i patrzeć na nią przez wymiar cyklu dobowego. Dodatkowa korzyść jest taka, że jeśli gdzieś wchodzimy, to bardzo zaznaczamy swoją obecność. A jeśli siedzimy w jednym miejscu cały dzień, wtapiamy się w nie. Warto w te same miejsca chodzić o różnych porach roku, bo to, co zimą może być nieciekawe, latem bywa fascynujące. Tak jest na przykład z terenami bagiennymi – jeśli pójdziemy na nie w sierpniu, zobaczymy po prostu wielkie połacie uschniętych łąk, gdzie niewiele się dzieje. A jeżeli pojawimy się tam na początku wiosny, będziemy mieli morze bagien i rozlewisk z tysiącami ptaków.
I już? Dzięki temu zobaczę wilka?
Pozostaje jeszcze cierpliwość. Gdy oglądamy telewizję, to akcja w filmie musi być na tyle wartka, żeby utrzymała widzów przed ekranem. W przyrodzie jest zupełnie odwrotnie. To jest tak, jakbyśmy usiedli przed telewizorem, włączyli stopklatkę i wpatrywali się w nią przez cały dzień z nadzieją, że zobaczymy tam jakiś ruch. Przyroda, w filmach przyrodniczych, jest przestrzenią, w której ciągle ktoś kogoś goni, zjada, ucieka, coś się rodzi, coś ginie. To jest oczywiście przesada, natura pokazana w kilkudziesięciokrotnie przyśpieszonym tempie. Przyroda tak naprawdę to spokój, cisza i bezruch. Żeby zobaczyć jelenia, który przechodzi przez bród na Sanie, trzeba przeczekać dzień albo dwa, a nie piętnaście minut.
„Warto w te same miejsca chodzić o różnych porach roku, bo to, co zimą może być nieciekawe, latem bywa fascynujące”.
W takim razie nie trzeba jechać do Afryki, żeby zobaczyć dzikie zwierzę?
Ludzie myślą, że trzeba, ale staramy się pokazać, że ta dzicz jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy zejść trochę ze szlaku.
Mówi pan, że w Polsce mamy co odkrywać, ale ja tego nie widzę.
Mamy piękną przyrodę, ale jak włączymy sobie telewizję, to w 90% zobaczymy film przyrodniczy z Afryki, Azji albo Amazonii. Bardzo rzadko pokazuje się otoczenie wokół nas. A tak naprawdę właśnie ono jest dla nas najciekawsze, bo jest na wyciągnięcie ręki. Ludzie z zagranicy bardzo interesują się przyrodą, którą mamy w Polsce. Szczególnie przyciąga ich Ściana Wschodnia, od Bieszczad poczynając, przez Puszczę Solską, Roztocze, Polesie, Bagna Biebrzańskie, Puszczę Białowieską czy Augustowską. Mamy wielką przestrzeń jeszcze niezniszczoną przez cywilizację. W Europie Zachodniej takie miejsca też istniały, tylko, że oni za późno się obudzili i lasy zostały zniszczone.
Ale nawet jeśli ktoś się zdecyduje na podpatrywanie dzikich zwierząt, to w głowie mu kołacze: wilków trzeba się bać, rysi trzeba się bać, niedźwiedzi trzeba się bać!
Do wilków to chyba mamy lęk wrodzony. Mnie samemu, kiedy słyszę ich wycie, przechodzą ciarki po plecach. Mamy do czynienia ze stereotypami, które w naszej, polskiej rzeczywistości, się nie potwierdzają. Wszystkie drapieżniki żyjące w naszych lasach były przez wiele stuleci prześladowane przez człowieka i czują ogromy strach przed nim. Może poza niedźwiedziami w Tatrach – dokarmiane przez turystów traktują ludzi jak dodatkowe źródło pożywienia.
Od 25 lat fotografuje pan przyrodę, od ponad 10 Bieszczady. Ma pan poczucie, że wszystko już o nich wie?
Im dłużej tutaj przebywam, tym więcej widzę, jak mało wiem. W przyrodzie piękne jest to, że tematów spokojnie starczy do końca życia. Pozostaje tylko kwestia, czy chcemy sobie zadać ten trud i ją odkrywać?
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- TOP 10. Ciekawe miejsca w Bieszczadach. Znasz je wszystkie?
- Połonina Caryńska: trasa krok po kroku. Czy to najładniejsza bieszczadzka...
- Chatka Puchatka zamknięta do odwołania
- Zaplanuj Bieszczady z dziećmi. Te triki ułatwią ci rodzinny wypad na szlak
- Park Gwiezdnego Nieba to idealne miejsce do obserwacji kosmosu
- Zapomniane wioski i kowboje w Dolinie Sanu. Jak wygląda polski „Dziki Wschód”?