INDIE

Podróż wzdłuż Gangesu jest pielgrzymką. Ta rzeka obmywa z grzechów

Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie, 10.11.2017

Ganges to najświętsza rzeka w Indiach

fot.: www.shutterstock.com

Ganges to najświętsza rzeka w Indiach
Ganges to najbardziej czczona rzeka w Indiach. To niezwykłe połączenie sacrum i profanum oraz obietnica zbawienia. Bogini Ganga dla wyznawców hinduizmu, która daje życie milionom ludzi.

Według hinduskiej mitologii Ganga (tak nazywają Ganges wyznawcy hinduizmu) była niegdyś niebiańską rzeką. Bóg Śiwa polecił jej, aby spłynęła na ziemię. Niezadowolona z opuszczenia hinduskiego raju zamierzała zmiażdżyć ziemię, spadając na nią z impetem. Śiwa odgadł jej zamiary, złapał rzekę w sploty swoich włosów i Ganga łagodnymi zakolami rozlała się po ziemi. Odtąd użyźnia pola, ale również odpuszcza winy modlącym się do niej wielbicielom. Hindusi wierzą, że kąpiel w wodach Gangesu zmyje wszystkie grzechy popełnione w obecnym i we wcześniejszych wcieleniach.

Niemal wszystkie miejsca nad brzegiem świętej rzeki są szczególne. Wśród nich są te o nadzwyczajnej świętości, które każdy hinduista powinien przynajmniej raz w życiu odwiedzić. Nic więc dziwnego, że zmierzają do nich pielgrzymi z całych Indii. Oprócz wyznawców hinduizmu pielgrzymujących do świętych miejsc położonych nad Gangesem przyjeżdżają również turyści. My także wybraliśmy się w podróż wzdłuż świętej rzeki.

NA TEMAT:

Ganges obmywa z grzechów

Podróż w kierunku źródeł Gangesu rozpoczynamy w Haridwarze, jednym z najbardziej świętych i kolorowych miast Indii. Różnobarwne stroje kobiet, stragany z warzywami, owocami, przyprawami, reklamy, riksze, sklepy z materiałami można spotkać w całym kraju. W Haridwarze dochodzą do tego kramy z dewocjonaliami: jaskrawe obrazki bóstw hinduistycznych, posągi bóstw posypywane farbami (najczęściej czerwoną i pomarańczową), ofiarne girlandy kwiatów, łódeczki z liści wypełnione kwiatami ułożonymi w misterny wzór, które pielgrzymi po zapaleniu świeczki puszczają z nurtem Gangesu.

Uroczyste stroje kobiet mają jeszcze intensywniejsze barwy niż zwykle. Gama odcieni jest tak bogata, że nie jesteśmy w stanie ich rozróżnić. Przyglądaliśmy się z podziwem ulicznemu sprzedawcy bransoletek, który bezbłędnie dobierał właściwy odcień szklanego kółka pasujący do sari kupującej.

Wielokolorowa była nawet tonga – dwukołowy konny pojazd, którym dojechaliśmy nad brzeg Gangesu, mijając eleganckie budynki z misternymi fasadami. Mieszczą się w nich hinduskie ośrodki medytacji – aśramy.

Haridwar to jedno ze świętych miast Indii

Haridwar to jedno ze świętych miast Indii, fot. Shutterstock.com

Wjeżdżamy kolejką linową na wznoszące się nad miastem wzgórze ze świątynią Mansa Devi. Widać stąd jak na dłoni Haridwar przytulony do Gangesu. Rzeka wartkim nurtem spływa tu ze wzgórz Śiwalik na nizinę. Jej prąd, z wielką mocą zmywający grzechy, zmusza kąpiących się pielgrzymów do trzymania się specjalnie umieszczonych u nabrzeży łańcuchów. Najwięcej wiernych gromadzi się nad rzeką w miejscu zwanym Har ki Pauri, gdzie w jednej ze świątyń jest podobno odciśnięty ślad stopy boga Wisznu.

Wieczorem wybraliśmy się tam na arti-pudżę – uroczystą modlitwę do Gangi, którą odprawiają Bramini – hinduscy kapłani. Tłumy modlących się ludzi, wokół rozbrzmiewały gongi i świątynne dzwonki, z megafonów płynęły śpiewy, którym wtórowali obecni, płonęły lampki ofiarne w łódeczkach z liści puszczonych na wodę.

Miasto jogi i Beatlesów

Kolejnym etapem naszej podróży w górę Gangesu było niewielkie miasteczko Riszikesz. Zatrzymaliśmy się w dzielnicy aśramów oddzielonej od reszty miasta dwoma wiszącymi mostami. Miasto nazywane jest światową stolicą jogi. W latach sześćdziesiątych jeden z aśramów Riszikeszu odwiedzili Beatlesi, szukając tam wytchnienia od świata show-biznesu.

Najważniejszym miejscem w mieście jest Triveni Ghat – rozległa platforma modlitewna nad Gangesem. Nad nią wznosi się kolorowa rzeźba Śiwy z ukochaną żoną Parvati przy boku i wplątaną w jego włosy postacią Gangi.

Oprócz pielgrzymów kąpiących się i odprawiających po zachodzie słońca modlitwy do świętej rzeki spotyka się tu wielu sadhu. Wśród tych wędrownych ascetów, którzy przedłożyli duchowe doskonalenie nad materialne strony życia, można spotkać fascynujące postacie. Niektórzy wędrują na piechotę od źródeł do ujścia Gangesu i z powrotem, co zajmuje nawet sześć lat!

W Riszikeszu można spotkać wielu sadhu

W Riszikeszu można spotkać wielu sadhu, fot. Shutterstock.com

Z Riszikeszu wyruszają autobusy do wielu miejsc leżących w głębi Himalajów Garhwalu. W sezonie, który trwa od kwietnia do października, Hindusi odbywają pielgrzymkę (zwaną yatra) do źródeł głównych rzek tworzących Ganges. Można śmiało stwierdzić, że północna część stanu Uttar Pradeś jest w całości świętą krainą. Niemal w każdej wiosce jest stara świątynia, każda rzeczka wpada do świętej Gangi, ośnieżone szczyty zamieszkują bogowie. Przybywają tu wierni z odległych zakątków Indii, niektórzy po raz kolejny.

Gangotri

Miasteczko Gangotri leżące w nieopodal głównego źródła Gangesu jest oddalone zaledwie 260 kilometrów od Riszikeszu. Przejazd autobusem zajmuje jednak 14 godzin. Pojazd musi wjechać na wysokość 3100 m n.p.m., ponad 2700 metrów wyżej niż Riszikesz. Droga poprowadzona jest stromymi zboczami, w niektórych miejscach auta nie mogą się minąć. Ostrożną jazdę wymusza także przejazd po całkiem świeżych osuwiskach. Nisko w dole widać rwący Ganges.

Kiedy autobus dociera na miejsce, jest już ciemno. Bez problemu można znaleźć nocleg w którymś z licznych hotelików. Całe Gangotri to hotele, restauracje, aśramy, stragany z pamiątkami i najważniejsza tutaj świątynia Gangi.

Miasteczko żyje półrocznym rytmem. Jest zamieszkane w sezonie, gdy przybywają tu pielgrzymi. W połowie października spadnie śnieg i wtedy bóstwo ze świątyni w uroczystej procesji jest przenoszone do miasteczka Uttarkashi. Wraz z bóstwem przenoszą się mieszkańcy i większość sadhu.

Pod koniec września po zachodzie słońca w Gangotri jest bardzo zimno. Hindusi z południa Indii marzną nawet w ciągu dnia. Otulają się szczelnie wełnianymi szalami i wkładają czapki. Tym, którzy powędrują dalej, aż do czoła lodowca, z którego bierze początek Ganges, sprzedawcy polecają bambusowe kije. Wśród religijnych pamiątek wyróżniają się mosiężne, miedziane i plastikowe naczynia, w których pielgrzymi zabierają do swych domów świętą wodę z rzeki.

Podążając z biegiem Gangesu, jedziemy do Allahabadu miasta, w którym łączą się ze sobą dwie święte rzeki wyznawców hinduizmu. Tutaj do Gangesu wpada Dżamuna (która też swój początek bierze w Himalajach Garhwalu).

Docieramy w pobliże Sangam, które jako miejsce połączenia dwóch rzek ma nadzwyczajną energię. Według legendy wpada tu jeszcze podziemna rzeka Saraswati. Kąpiel tutaj uwalnia hinduistów z kręgu reinkarnacji.

Podczas naszego pobytu było bardzo cicho i spokojnie, grupka pielgrzymów z Radżastanu właśnie skończyła rytualną kąpiel, kobiety suszyły na słońcu swoje kolorowe sari, gdzieś na uboczu medytował półnagi sadhu. Trudno uwierzyć, że w styczniu wyrasta tu ogromne namiotowe miasteczko, które zapełnia się setkami tysięcy pielgrzymów. Raz na 12 lat podczas święta Kumbh Mela, gdy w precyzyjnie przez astrologów określonym czasie rytualna kąpiel ma szczególną moc, pielgrzymów liczy się w milionach.

Główne źródło Gangesu

Aby dojść do lodowca Gangotri, trzeba przejść kilkanaście kilometrów do osady Bhujbasa składającej się z kilku aśramów i schroniska górskiego. Warunki noclegowe są dość spartańskie, a ceny wysokie. Sześciotysięczne ośnieżone szczyty są już na wyciągnięcie ręki.

Po zachodzie słońca trzeba założyć wszystkie ciepłe rzeczy. Nawet wewnątrz schroniska nad ranem jest bardzo zimno i niemal wszyscy na śpiwory narzucają stare kołdry, które być może pamiętają jeszcze czasy Gandhiego. Niektórym daje się we znaki wpływ szybko zdobytej wysokości (3800 m n.p.m.).

Kolejny etap to łagodne podejście do miejsca zwanego Gomukh. Coraz bliżej jest pionowa lodowa ściana szczytów Bhagirathi.

Wreszcie stajemy pod stromym czołem lodowca. Z hukiem spadają potężne bryły lodu. Z lodowej groty wypływa rzeka Bhagirathi – główne źródło Gangesu. Mimo lodowatej wody, niektórzy pielgrzymi odbywają w niej rytualną kąpiel.

Rzeka Bhagirathi jest uznawana za główne źródło Gangesu

Rzeka Bhagirathi jest uznawana za główne źródło Gangesu, fot. Shutterstock.com

Waranasi – święte miasto nad Gangesem

Z Allahabadu udajemy się autobusem do Waranasi – ponoć najstarszego miasta świata. To święte miasto leży nad Gangesem. Woda ma moc obmywania grzechów.

Do atrakcji Waranasi należy rejs łodzią po Gangesie wzdłuż ghatów – kamiennych schodów ciągnących się na odcinku pięciu kilometrów. Turyści fotografują modlitwy i kąpiele w rzece zgromadzonego tłumu wiernych. W porannym świetle malowniczo prezentują się kobiety w kolorowych sari zanurzające się w wodzie.

Z rzeki wspaniale widać ghaty i zabudowę miasta niemal przylegającą do Gangesu. Są wśród niej pałace maharadżów z imponującymi fasadami. Wielu maharadżów spędzało swoje sędziwe lata właśnie tutaj.

Hindusi wierzą, że aby wyzwolić się z męczącej wędrówki dusz, trzeba umrzeć w Waranasi. Dzień i noc płoną stosy pogrzebowe na Manikarnika Ghat. Po spaleniu ciała popiół wrzuca się do Gangesu.

Z łodzi można też obserwować codzienne życie: dzieci bawiące się w wodzie, kąpiące się bawoły, pralnię miejską nad brzegiem rzeki. Pracze stoją po kolana w wodzie i starannie usuwają brud, uderzając praniem o płaskie kamienie. Czyste rzeczy suszą się rozłożone na nabrzeżnych schodach. Kilkumetrowe, różnobarwne tkaniny zwisające z okien schną w mgnieniu oka.

Waranasi

Fot. Shutterstock.com

Waranasi słynie z wyrobu jedwabnych sari i brokatowych szali. Kiedy po wyjściu z łódki powędrujemy przez labirynt wąskich uliczek starego miasta, z pewnością zaczepi nas sprzedawca tkanin. Pod byle pretekstem zaprasza do wyłożonego białym płótnem pomieszczenia i rozpoczyna się tęczowy spektakl. Wystudiowanym ruchem pozornie niedbale rozkłada kolejne szale, starannie dobierając barwy. Tkaniny mienią się i połyskują... Trudno się oprzeć, nawet jeśli nie planowało się zakupu. Po długich targach kupujesz cztery szale i jedwabne sari. Wychodzisz z przekonaniem, że zrobiłeś świetny interes.

Decydujemy się spędzić noc w hotelu nad samą rzeką. Wieczorem w knajpce na dachu odbywa się koncert, dźwięki muzyki mieszają się z dochodzącymi z nabrzeża rzeki modlitwami.

Ganges jest tu potężny, nie przypomina wąskiej górskiej rzeki wypływającej z lodowca w Himalajach. W porze monsunowej rozlewa się aż po horyzont.

Na Nizinie Hindustańskiej w ogromnym napięciu czeka się na nadejście monsunu. Od jego siły zależy, czy poziom wody w Gangesie będzie wystarczający, aby nawodnić pola.

Wyspa Sagar

Z okien pociągu jadącego z Waranasi do Kalkuty przyglądamy się ludziom pracującym na polach ryżowych. Podróż trwa długo, ale nie nudzimy się. W kolejach indyjskich cały czas coś się dzieje. Można załatwić niemal wszystko: kupić orzeszki ziemne, prażoną soję z cebulą, kotlety warzywne, herbatę z mlekiem z glinianych kubeczków, spotkać wróżbitę, odbyć relaksacyjny masaż głowy, kupić grzebień, baterie, szczoteczkę do zębów, łańcuch do przymocowania bagażu, gazetę w hindi lub po angielsku czy skorzystać z usług pucybuta.

Z Kalkuty udajemy się na wyspę Sagar, która nawiązuje do legendy o przybyciu na ziemię Gangi i jest ostatnim świętym miejscem na trasie tej podróży. Spacerujemy po plaży, która zapełnia się tłumami podczas styczniowego święta Sagar Mela. Teraz kąpie się kilka osób. Idziemy za nimi do świątyni Kapila Muni, pod którą sadhu kończy posiłek. Przywędrował tutaj, do Zatoki Bengalskiej, od samych źródeł Gangesu.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.