CHORWACJA

Wyspa Veli Brijun – kiedyś odwiedzały ją tylko gwiazdy. Wciąż niełatwo ją zwiedzić

Iwona Głowacka, 16.07.2018

Wyspy Briońskie

fot.: shutterstock.com

Wyspy Briońskie
Wokół Veli Brijun narosły legendy. Nawet w polskim przewodniku czytamy, że to skrawek edenu zachowany dla ludzi przez anioły. Obyśmy się nie rozczarowali.

O takiej wyprawie marzyli niegdyś wszyscy Jugosłowianie. Płyniemy na ulubioną wyspę Josipa Broza Tity – Veli Brijun. Największą z czternastu Wysp Briońskich. Ponoć zachwycony jej urodą marszałek spędzał tam większą część roku. Wstęp na nią mieli tylko komunistyczni dygnitarze, przywódcy zaprzyjaźnionych państw i faworyci ze świata kultury: Richard Burton, Elizabeth Taylor, Sophia Loren. Wokół miejsca narosły legendy. Nawet w polskim przewodniku czytamy, że to skrawek edenu zachowany dla ludzi przez anioły. Obyśmy się nie rozczarowali.

NA TEMAT:

Fazana
Fazana, shutterstock.com

Co wolno, a czego nie

Z nabrzeża – a jakże – marszałka Tity w Fažanie wyruszamy promem na oddalony o kilka kilometrów od Istrii Veli Brijun (ok. 20 minut podróży). Za nami szerokie pasy błękitu – u góry matowego, przetkanego smugami mlecznej bieli, u dołu ciemniejszego, ze srebrzystym połyskiem. Rozdziela je wąziutka mozaika dwupiętrowych, pastelowych kamieniczek. Dopiero teraz rozumiemy zamysł tutejszych architektów. Fažana miała prezentować się bardziej harmonijnie i malowniczo z morza niż z lądu. Widoki i morska bryza wyciszają nasze obawy. Nie na długo. Po zejściu na ląd w okamgnieniu zyskujemy pewność, że uczestniczymy w pielgrzymce śladami wodza.

Wolno nam obejrzeć wystawę pokrytych kurzem zdjęć Tity i gablotki z pamiątkami: jego grzebieniem, futerałem na okulary i wypchanymi zwierzętami. Trzydziestoosobową grupą stłoczyć się wokół klatki z papugą Koko, która osobiście znała marszałka. Spojrzeć z oddali na aleję cedrów, którą spacerował. Za siedemset euro za godzinę wynająć ciemnozielony cadillac z szoferem. Rocznik ’53. Prezent Dwighta Eisenhowera dla przywódcy Jugosławii.

Ruiny z czasów rzymskich na Veli Brijun
Ruiny z czasów rzymskich na Veli Brijun, shutterstock.com

Nie wolno: wypożyczać rowerów, jeśli nie jest się gościem hotelowym, wymigiwać się od 40-minutowej wycieczki turystyczną ciuchcią w głąb wyspy oraz w jakikolwiek inny sposób odłączyć się od grupy. – Jesteśmy na terenie parku narodowego – upomina przewodnik.

Po czterech godzinach wracamy do Fažany z mieszanymi uczuciami. Dostaliśmy niezłą lekcję historii – kultu jednostki, reglamentowanej swobody i przywilejów dla wybranych. A Veli Brijun? W oddali mignęły nam sarny i daniele przechadzające się po ruinach rzymskiej osady. Wiernie odwzorowany krajobraz afrykańskiej sawanny w parku safari założonym przez Titę – miłośnika zwierząt. Bujna zieleń, przejrzyste morze. Zachwycające miejsce, choć patrzyliśmy na nie przez dziurkę od klucza. Ale odkryliśmy, że drzwi do raju otwierają się na nowe, kapitalistyczne hasło „zapłać za hotel”.

Co zobaczyć na Veli Brijun

  • Stanowiska archeologiczne m.in. z czasów rzymskich (willa z I roku n.e., pozostałości świątyń),
  • safari i zoo, gdzie żyją m.in. zebry, ufundowane przez Josipa Tito,
  • mury obronne,
  • Muzeum Etnograficzne,
  • zamek wenecki.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.