Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Miasto na weekend – Tallin. W skandynawskim klimacie
Bartosz Zwierz, 7.02.2017
Tallin – nowoczesny i bardzo skandynawski
W stolicy Estonii i jednocześnie jej największym mieście (mieszka w nim 1/3 ludności kraju) po Rosjanach została właściwie jedna pamiątka: duży, betonowy hotel w centrum miasta, w którym podczas olimpiady w 1980 roku mieszkali żeglarze ścigający się po tutejszych wodach.
Tallin bardziej dziś przypomina Sztokholm czy sąsiednie Helsinki niż postsowieckie miasta. Na każdym kroku widać lekką skandynawską architekturę, wszędzie świecą neony szwedzkich i fińskich banków czy firm ubezpieczeniowych, które zmonopolizowały tutejszy rynek usług finansowych. Dla równowagi w wielu miejscach dumnie łopoczą estońskie flagi. Kolor niebieski symbolizuje niebo, czarny – ziemię, a biały – wolność.
„Denerwuje mnie, gdy ludzie traktują nas jako byłą kolonię sowiecką albo zaliczają do państw bałtyckich. Z Litwą i Łotwą oprócz granic nie mamy wiele wspólnego, zdecydowanie bliżej nam do Finlandii. Język, kultura, zwyczaje upodobniają nas do naszych sąsiadów z północy”, zapewnia Elin Priks, pracownica tutejszej Izby Turystyki, znad talerza najlepszej na świecie zupy z dyni serwowanej w restauracji Von Krahli Aed – obowiązkowym punkcie wycieczki po Tallinie dla każdego turysty.
Atrakcje Tallina
Położona na wzgórzu starówka Tallina składa się z Górnego i Dolnego Miasta. Na Górnym Mieście mieszczą się gotyckie domy dworzan, a obok stoją secesyjne kamienice niemieckich kupców. Ta część Tallina przez wieki była siedzibą władz. W zamku do dziś urzęduje parlament i rząd. Ikoną Górnego Miasta jest 45-metrowa wieża Pikk Herman i luterańska katedra NMP, najstarszy kościół w Estonii. Rosjanie, którzy okupowali te tereny przez trzy wieki, na dowód swojej potęgi tuż obok postawili olbrzymi sobór Aleksandra Newskiego. Jego złote kopuły przypominają o silnej na tych terenach rusyfikacji.
Będąc w okolicy, koniecznie trzeba zajrzeć do Muzeum Marcepanu Kalev. Marcepan to jeden z symboli Tallina. Słodkie cuda dostępne w kawiarni muzeum można pomalować jadalną farbą! Wstęp wolny.
Tallin – Dolne Miasto
W Dolnym Mieście, którego centrum stanowi wielki rynek, można by kręcić, właściwie bez dodatkowej scenografii, filmy, których akcja dzieje się w średniowieczu. Po placu przewijają się kuglarze, na jarmarkach dziewczyny w strojach z epoki sprzedają słodkie migdały, a w rogu placu działa apteka... nieprzerwanie od 1422 roku.
Monumentalny ratusz jest ponoć najstarszym tego typu obiektem w północnej Europie. Wystarczy z rynku skręcić w którąś z bocznych uliczek, by dojść do murów obronnych – najstarszych (XIII w.) i największych na północ od Wilna. Do dziś stoi 27 z 40 baszt spajających fortyfikacje. W najwyższej, 44-metrowej, Kiek in de Kok, działa filia muzeum miejskiego, zaś w Neitsitorn, czyli Wieży Dziewiczej (służyła za więzienie dla prostytutek) znajduje się kawiarnia widokowa; Gruba Małgorzata mieści z kolei Muzeum Morskie. Tuż obok niej wisi tablica po estońsku i po polsku upamiętniająca ORP „Orzeł”, który 15 września 1939 r., za zgodą władz estońskich, wpłynął do Tallina. Zmuszony do ucieczki dotarł do Anglii. Incydent ten posłużył Sowietom za pretekst do blokady morskiej Estonii, a następnie jej aneksji w 1940 roku.
Estoński Wersal
Przez Stare Miasto Tallina przetaczają się tłumy turystów, a ceny są jak w Helsinkach. Dlatego Estończycy swoich gości, szczególnie gdy jest ciepło, zabierają chętnie do Kadriorgu – rozległego parku w stylu francuskim. Założył go Piotr I, tuż obok stoi zresztą jego rezydencja, a kilka kroków dalej pałac należący do jego następczyni, Katarzyny Wielkiej. „To taka estońska miniwersja Wersalu”, śmieje się Erin. Można nie zwiedzać wnętrz tych utrzymanych w różu i bladej zieleni budynków. Wystarczy wiedzieć, że w jednym mieszka prezydent, w drugim jest kolekcja malarstwa.
Prawdziwą atrakcją tego miejsca jest jednak KUMU – muzeum sztuki nowoczesnej, o jakim, póki co, Warszawa może jedynie pomarzyć. Siedmiopiętrowy budynek ze szkła, stali i bardzo tu popularnego wapienia mieści nie tylko galerie wystawowe (5 tys. m kw.), ale też sale wykładowe, kino, bibliotekę, archiwum, pracownie konserwacji i fotografii, kawiarnię, restaurację i sklep. Dziedziniec jest również miejscem wystaw, a na fasadzie odbywają się projekcje wideo. Koniecznie trzeba zobaczyć wystawę posągów władców tych ziem. W wielkiej sali tuż obok siebie w niebo patrzą martwe oczy Lenina, Stalina i cara Mikołaja.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- 15 powodów, dla których Lwów jest najlepszym miastem na weekend
- Schowaj przewodnik po Rzymie i zwiedzaj miasto tropem mieszkańców. Sprawdź, co...
- Odwiedź te miejsca w Berlinie i zostań królem Instagrama!
- Śladami baśni braci Grimm. Niemiecki Szlak Baśniowy
- Cinecitta: Hollywood nad Tybrem. To tutaj tworzył Fellini
- Weekend w Puszczy Knyszyńskiej – Supraśl, kajaki i tatarskie smaki