Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Bratysława – miasto niedoskonałe?
Małgorzata Wojcieszyńska, 22.05.2018
Pokaż mi Bratysławę, jaką znają tubylcy – poprosiła mnie Agata, Polka mieszkająca w Berlinie, zapowiadając swój przyjazd. Będziesz chciała przy okazji zwiedzić także Wiedeń? – zapytałam pro forma, ponieważ większość osób przyjeżdżających do Bratysławy traktuje to miasto jako bazę wypadową do Austrii. I nie ma się czemu dziwić: do Wiednia jest raptem 60 km, natomiast w samej Bratysławie są przejścia graniczne do Austrii i Węgier. Uporządkowane, wychuchane miasta mam na co dzień – odpowiedziała Agata. Interesuje mnie twoje miasto, z jego zaletami i wadami. I ta niedoskonała Bratysława, w której przeplatają się pozostałości socjalizmu, czasów monarchii austro-węgierskiej i współczesna kultura, staje się celem naszej wycieczki.
Bratysława od kuchni
Niewątpliwą zaletą Bratysławy jest jej usytuowanie. Leży u podnóża Małych Karpat, nad szerokim, malowniczym Dunajem. Miasto można podziwiać z różnych wzniesień, w kilku odsłonach.
Zwiedzanie rozpoczynamy od kameralnej starówki, w której renowację Słowacy zainwestowali sporo pieniędzy. Mijamy Rynek Główny (Hlavné námestie) i kierujemy się do pobliskiego sklepu ze szkłem i porcelaną. Tradycyjne słowackie kieliszki przypominają kształtem laboratoryjne menzurki i właśnie one wzbudzają największe zainteresowanie Agaty. Dodatkowo rozbawia ją fakt, że sprzedawczyni nazywa je pijaczki. Bliskość języków słowackiego i polskiego to duże ułatwienie dla przyjezdnych, choć czasem staje się pułapką. Nie rozumiem, dlaczego ekspedientka kilka razy zwróciła się do mnie mówiąc "niech się patrzy", skoro ja już upatrzyłam sobie towar? –zastanawia się Agata. Tłumaczę, śmiejąc się, że nech sa pači oznacza zwrot grzecznościowy: proszę bardzo.
Wina Bratysławy
Skoro o mocnych trunkach mowa warto skosztować słowackich alkoholi np. slivovicy, hruškovicy (gruszkówki), borovičky (sosnówki) oraz win. Tradycja uprawy winnej latorośli na Słowacji sięga XIII w., a teren Małych Karpat, który obejmuje Bratysławę, to doskonały region winiarski. Przebiega tędy Małokarpacki Szlak Winny.
Stolica i jej okolice słyną z corocznych Dni Otwartych Piwnic (w maju i listopadzie). Podczas imprezy można kupić bilet wstępu do różnych piwnic w regionie i degustować wina lokalnych wytwórców. We wrześniu odbywa się tu także święto wina, podczas którego producenci wystawiają swój towar, zarówno najlepsze gatunkowo roczniki, jak i młode wino zwane Burčiak (coś na kształt Beaujolais).
Sezon winnych imprez dopiero przed nami, w międzyczasie warto udać się na zakupy do winoteki św. Urbana przy ulicy Klobučnickiej, oferującej wina najsłynniejszych lokalnych producentów (min. Rizling Vlašský, Irsay Oliver, Skalická frankovka, Svätovavrinecké).
Haluški i ser
Większość restauracji od 11 do 14.00 jest przepełniona, ponieważ wielu pracowników biur udaje się w tych godzinach na lunch. W knajpach można spodziewać się m.in. gotowych zestawów dań, których ceny bywają bardzo niskie (5-8 euro). Aby posmakować tradycyjnych potraw, najlepiej wybrać się do karczmy. Restauracje tego typu często nie różnią się od polskich, ba, nawet ściany zdobią obrazy przedstawiające Janosika, którego mylnie uważamy za Polaka – a przecież urodził się na terenach Słowacji.
Zajmujemy miejsce przy masywnym, drewnianym stole w Slovak Pubie na ulicy Obchodnej 62. Zamawiamy bryndzové haluški, czyli kluseczki polane roztopioną bryndzą ze skwarkami, i smażony ser z sosem tatarskim, a do popicia żętycę, którą otrzymuje się w trakcie produkcji serów owczych. Każde danie to wydatek rzędu 5-6 euro.
Zwiedzamy Bratysławę
Rejs Dunajem
Kolejny punkt wycieczki po Bratysławie to rejs statkiem po Dunaju. Zmierzając do portu osobowego (Fajnorovo nábrežie 2) wstępujemy jeszcze do Kaffe Mayer na małą kawę i coś słodkiego. Doskonale smakuje m.in. kremowe purre z kasztanów z bitą śmietaną zwane gaštanové hniezdo (ok. 3 euro).
Rejs statkiem do dzielnicy Devín trwa 1,5 godz. (powrót 30 min). Z perspektywy rzeki najbardziej malowniczo prezentuje się Katedra Świętego Marcina, która pamięta koronacje 19 władców węgierskich. Mało kto wie, że wskutek najazdów tureckich na Budapeszt w latach 1536-1783 Bratysława (wówczas Pressburg) pełniła rolę stolicy Węgier.
Przybijamy na miejsce. Przed nami wspinaczka do ruin zamku Devín, usytuowanych na wysokości 212 m n.p.m. Rozpościera się stąd widok na Dunaj i wpadającą do niego rzekę Morawę. Tereny na jej drugim brzegu należą już do Austrii. Tak niewiele dzieliło Słowaków od świata zza żelaznej kurtyny. Wielu próbowało tędy uciec na Zachód i przypłaciło to życiem. Uwiecznieniem tych mrocznych czasów jest pomnik, na którym widnieją nazwiska osób, które zginęły. Są wśród nich również Polacy.
Ufo z widokiem na Austrię
Spacerujemy po Nowym Moście, zmierzając na drugi brzeg Dunaju, dokąd prowadzi most uważany niegdyś za cud socjalistycznej architektury. Nowy Most powstał w 1971 roku i czteropasmową arterią połączył prawo- i lewobrzeżną Bratysławę. Za projekt zapłacono jednak wysoką cenę – wyburzono bowiem starą dzielnicę żydowską.
Na moście, a raczej pod nim, znajduje się restauracja Ufo. Podpierają ją dwie krzywe nogi, w jednej znajdują się schody, w drugiej – winda. Warto zajrzeć do Ufo, choćby dla widoków (wstęp 7 euro, dla klientów – bezpłatny).
Z restauracji widać zielone tereny Austrii, dzielnicę Pertžalkę, sypialnię Bratysławy, w której mieszka około 200 tys. Słowaków, oraz kolorowe dachówki Starego Miasta. Pewien mój znajomy był tu kelnerem za czasów komunizmu – opowiadam Agacie. I wspominał, że blisko okien z widokiem na Austrię zawsze stali tajni pracownicy służb, którzy pilnowali, czy klienci nie spoglądają zbyt długo na Zachód.
Zapada zmierzch, most w nocy jawi się jako świecąca arteria. Czas złapać taksówkę do domu.
Rano udajemy się na spacer na górę Kamzík, która daje początek Małym Karpatom. Zimą mieszkańcy Bratysławy mogą tu, niemal w centrum miasta, jeździć na nartach. Na szczycie znajduje się wieża telewizyjna, w której mieści się kolejna restauracja widokowa – Veža z ruchomą podłogą.
W centrum warto wypożyczyć rower i pojechać na wycieczkę wzdłuż rzeki. Ścieżka zaczyna się w Austrii i biegnie przez Słowację aż na Węgry (koszt wypożyczenia to 13 euro na pół dnia). Trasa biegnie przez m.in. dzielnicę Čunovo (odległość ok.15 km), gdzie tuż nad wodą wznosi się przeszklona galeria Danubiana poświęcona sztuce współczesnej.
Casa del Havana (ul. Michalska 26) to idealne miejsce na imprezowy wieczór w rytm kubańskiej muzyki.
Do dziś wspominam twoją Bratysławę – mówi kilka dni później Agata, dzwoniąc do mnie z Berlina. Zwiedziłam kilka pięknych miast w Europie, ale Bratysławę cechuje niepowtarzalna kameralność.
To prawda, nie ma tu tłumów turystów, jak np. w Pradze. To miasto dobre do życia, a nie tylko atrakcja do zwiedzania.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Lizbona – co warto zobaczyć?
- Miasto na weekend – Tallin. W skandynawskim klimacie
- Święta w Hiszpanii. Czy w ciepłym kraju można poczuć świąteczną atmosferę?
- Wycieczka do Kopenhagi śladami Andersena. Gdzie kryje się jego baśniowy świat?
- Malmo – miasto przyszłości? Zwiedzamy je tropem mieszkańców!
- Praga szlakiem... herbaty! Odwiedzamy najlepsze herbaciarnie w mieście