Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Florencja: co warto zobaczyć. TOP 10 atrakcji Florencji
Małgorzata Rejmer, kt, 11.05.2017
Muzeum pod gołym niebem. Miasto Kwiatów. Perła Toskanii. I tak dalej, i tak dalej. Zmęczona peanami na cześć Florencji, postanowiłam przed wyjazdem stworzyć listę najefektowniejszych nieszczęść, które zdarzyły się w tym mieście.
Lata 70. i 80. – seryjny morderca, zabijający zakochane pary na florenckich wzgórzach. Lata 90. – wybuch bomby przed galerią Uffizi. A jeszcze wcześniej – straszna powódź z 1966 roku, która dotknęła całe miasto.
Ale nawet kataklizmy wydają się tylko zakłóceniami w raju. Florencja pozostaje spełnionym snem każdego miłośnika sztuki i smakosza, miastem, które zniewala największych sceptyków i zawsze pozostawia z poczuciem niedosytu. Ach, wrócić do niej, jak najprędzej!
Co i za ile zobaczyć we Włoszech? Ceny, wskazówki i atrakcje znajdziesz w filmiku poniżej:
NA TEMAT:
Symbole Florencji
Symbol Florencji widziany z okolicznych wzgórz przypomina czerwoną czapkę na głowie miasta. To największa na świecie ceglana kopuła, dzieło genialnego architekta Brunelleschiego, wieńczące katedrę Santa Maria del Fiore. Obok, jak baletnica na palcach, wznosi się wysmukła dzwonnica Giotta di Bondone, przykład brawurowego gotyku. Przestrzeń wokół znaczą plamy rdzawych dachów, kontrastujące z miodowymi i kremowymi tynkami kamienic.
Sama katedra wygląda jak misterny witraż, ażurowa sieć tkana ze szmaragdowego, perłowego i różowego marmuru. Elewacja z końca XIX wieku jest tak imponująca, że samo wnętrze katedry nie robi już większego wrażenia.
Dlatego lepiej udać się zaraz do pobliskiego baptysterium San Giovanni. Tam podnieście głowy i spójrzcie na jedne z najpiękniejszych mozaik na świecie, średniowieczne świadectwo wyobrażeń o niebie i piekle, od Genesis po Apokalipsę, od nowo narodzonego Chrystusa po starego, rogatego diabła, pożerającego człowieka. „Piękny jak florencki szatan” – tak mogliby mówić Włosi.
Baptysterium San Giovanni we Florencji. Fot. Shutterstock.com
Spacer po Florencji jest ucztą
Florencja to worek z prezentami, który nie ma dna. Za każdym winklem mówi nam 'dzień dobry' podręcznik do historii sztuki. Olśniewający kościół przy kameralnym placu. Rzeźba świętego Sebastiana, przebitego strzałami, schowana za szkłem we wnęce niepozornego domu. Przepiękne obrazy-ołtarzyki wmurowane w fasady. Wspaniałe rzeźbione klamki. Potężne, bogato zdobione drzwi do liczących setki lat kamienic. Co kilkadziesiąt metrów zabytek najwyższej klasy. Klęska urodzaju!
Zmaltretowani turyści, przytłoczeni powszechnością piękna, mogą ratować się przed zmęczeniem w kawiarnianych ogródkach, gdzie espresso kosztuje o połowę mniej niż w warszawskich sieciówkach. Tych, którzy szukają czegoś na ząb, wabią niezliczone ciastkarnie, kanapkarnie i małe lokaliki z pizzą na wynos.
Lecz czym jest florencka kanapka dla polskiego zjadacza chleba? Ucztą. Z pastą truflową, kilkoma warstwami prosciutto, kawałem schabu, suszonymi pomidorami, rukolą w wielkiej obfitości. Nawet jeśli jedliście już cuda, dopiero we Włoszech poczujecie, co to znaczy „rozsmakować się”. Tutaj, mogę powiedzieć, pierwszy raz w życiu zjadłam pizzę. Pierwszy raz spróbowałam lodów. Wreszcie poznałam smak prawdziwej mozzarelli.
Pierwszy raz we Florencji
Florencja sporządziła dla mnie listę kulinarnych inicjacji, a światu dała listę historycznych „pierwszych razów”. To tutaj wynaleziono okulary i fortepian. Tu po raz pierwszy wystawiono na scenie nowy typ przedstawienia muzycznego – operę. Tu Leonardo da Vinci stworzył mapę, na której zadebiutowała Ameryka, nazwana, nomen omen, na cześć florentczyka Ameriga Vespucciego. Tu, za sprawą Brunelleschiego, narodziła się nowoczesna architektura.
Mieszkańcami Florencji byli Dante i Machiavelli, choć obywaj nie wspominali miasta zbyt czule – twórcę „Boskiej komedii” wygnano, a przyszłego twórcę „Księcia” osadzono w więzieniu i torturowano.
Stolica renesansu
Dziś miasto może pysznić się dawną potęgą, która rosła spektakularnie od XII wieku. Już we wczesnym średniowieczu Florencja miała starannie przemyślaną sieć ulic i solidny system fortyfikacji. W 1252 roku mieszkańcy zaczęli bić własną złotą monetę, symbol nieprzerwanej prosperity. Floren, tak jak dziś euro, zalał połowę kontynentu.
XIV wiek to okres najbardziej wybujałego wzrostu, kiedy przez ponad trzydzieści lat władzę sprawuje nieoficjalnie Kosma I Medyceusz, wielki humanista i mecenas, władca skryty, szalenie konsekwentny i przedsiębiorczy. Potomkowie Kosmy przez ponad trzysta lat kontynuowali jego dzieło, a tutejsi możni prześcigali się w sponsorowaniu coraz to nowych dzieł sztuki i budowaniu coraz okazalszych pałaców.
I tak, za sprawą Kosmy Medyceusza, Florencja stała się europejską stolicą wczesnego renesansu.
Atrakcje Florencji
We Florencji każdy może stworzyć własną hierarchię sztuki – oczywiście, jeśli wstanie dostatecznie wcześnie i zajmie miejsce w niekończących się kolejkach do Uffizi i innych galerii. Nawet w kolejce priorytetowej trzeba odstać kilkadziesiąt minut. A potem – wielogodzinny spacer między arcydziełami. Od „Bachusa” Caravaggia do „Madonny ze szczygłem” Rafaella, od „Wenus z Urbino” Tycjana do „Narodzin Wenus” Botticellego. Trudno uwierzyć, że jeszcze sto pięćdziesiąt lat temu dzieła te nie budziły większych emocji. Dopiero w połowie XIX wieku świat odkrył skarby galerii i jęknął z zachwytu.
Alternatywą dla Uffizi jest galeria pod gołym niebem – plac Piazza della Signoria. W podcieniach Loggii dei Lanzi znajduje się rząd wspaniałych, ekspresyjnych rzeźb, a wśród nich – „Judyta i Holofernes” Donatella i „Perseusz” Benvenuta Celliniego. W obydwu przypadkach artystom udało się uchwycić w kamieniu cierpienie, okrucieństwo i siłę.
Piazza della Signoria - jeden z najsłynniejszych placów we Florencji. Fot. Shutterstock.com
Tuż obok, przy Palazzo Vecchio, stoi niewzruszenie kopia Dawida Michała Anioła. Dopiero z bliska widać, jak piękna, a jednocześnie dziwnie nieproporcjonalna jest to rzeźba – Dawid ma wielkie ręce, umięśnione ciało i delikatną twarz dziecka.
Podobnie nieproporcjonalne są manierystyczne nimfy z fontanny Neptuna nieopodal. Jest w ich smukłych szyjach i długich kończynach coś szalenie zmysłowego. Górującego nad nimi Neptuna złośliwi florentyńczycy nazwali il Biancone, „wielki biały”. Co bardziej wstydliwi mieszkańcy ubolewali nad lubieżnością marmurowych figur, a pod koniec życia nawet sam autor, Bartolomeo Ammannati, zaczął się ich wstydzić. Dziś manierystyczne figury wyglądają nadzwyczaj świeżo i współcześnie, jakby przez prawie pięćset lat w kulturze niewiele się zmieniło.
Więcej informacji o głównych atrakcjach Florencji znajdziesz w GALERII.
Codzienność we Florencji
Florencja jest piękna i wysmakowana, na pierwszy rzut oka niemal onieśmielająca. Dopiero po jakimś czasie odkrywamy jej nonszalancję, bezpretensjonalną powszedniość. We wzniosłych dekoracjach toczy się zwykłe życie: mężczyzna zamiata ulicę przy placu Santo Spirito, chłopczyk okłada zabawką siostrę pod rzeźbą Michała Anioła, uliczni sprzedawcy podrzucają do góry świecące lotki na Piazza della Signoria.
Na moście Ponte Vecchio Senegalczycy i Etiopczycy rozkładają podróbki Diora i Versace, a potem znikają z nimi w jednej chwili, gdy tylko spostrzegą nieuchwytny dla innych znak. Na kolumnadzie budynków wzdłuż kapryśnej, nieobliczalnej rzeki Arno, która tylekroć zalewała miasto, ktoś nasmarował: „Turisto-terroristo”.
A jednak we Florencji łatwo poczuć się u siebie – miasto nie jest duże, więc ulice szybko stają się znajome. Widok katedry Santa Maria del Fiore po jakimś czasie przestaje oszałamiać, po prostu zachwyca. Z eleganckimi butikami sąsiadują małe zakłady, gdzie przy otwartych drzwiach rzemieślnicy heblują stoły albo kroją materiały na podłodze.
Ludzie ujmują serdecznością. Wystarczyło, że trzy razy zrobiłam zakupy u starszego pana ze sklepu spożywczego, żeby następnego dnia pomachał mi i pozdrowił, gdy mijałam jego sklep. Na moment uległam złudzeniu, że jestem częścią tego miasta. A potem dopadła mnie rozpacz i niemoc turysty, który pojawia się gdzieś na chwilę i zaraz rusza dalej – przedzierając się przez tłum ludzi, którzy chodzą po swoich śladach.
Podobno Stendhal tak wspominał Florencję: „Ciągle się bałem, że zaraz się przewrócę”. Florencja powala. Ale też uwodzi, uzależnia, wysysa. A potem i tak trzeba ją opuścić, ratując się myślą, że kiedy zobaczy się ją znowu, będzie równie piękna.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Opłata za wstęp do Wenecji. Kiedy wejdzie w życie?
- Randka ze sztuką w Sztokholmie
- City break w Porto. Idealny wypad do Portugalii
- Pistacjowe tiramisu i włoski podryw. Jak zorganizować wycieczkę do Włoch? |...
- Stavanger. Centrum przemysłu, port – i przyjemne miasto na weekend
- City break w Atenach. Stolica Grecji bez tłumów