Aktualności

Na wózku inwalidzkim odwiedził już 4 kontynenty! A ty jaką masz wymówkę?

Rozmawiała Karolina Tomas, 24.01.2018

Rullaman odwiedził m.in. Wielki Kanion

fot.: Archiwum prywatne / Rullaman

Rullaman odwiedził m.in. Wielki Kanion
Zbigniew Graczyk ma 40 lat. Niemal całe życie porusza się na wózku inwalidzkim. Nie rusza rękami ani nogami. Ma sprawne tylko dwa palce, za pomocą których odbiera telefon lub steruje wózkiem. Mimo to odwiedził już 20 krajów na 4 kontynentach. Udowadnia, że ograniczenia są tylko w głowie. Poznajcie historię Rullamana!

Karolina Tomas: Pamięta Pan swoją pierwszą podróż?

Rullaman: Nie jestem pewien, którą podróż uznać za pierwszą. Czy wycieczkę jeszcze z młodzieńczych lat, czy już taką zupełnie samodzielną. Pierwsze podróże, które pamiętam, odbyłem, mając nie więcej niż 5 lat. Wtedy już nie chodziłem samodzielnie i moja mama wymyśliła, że na rowerku z kółkami bocznymi mógłbym wybierać się z nią na długie spacery. Wyobrażałem sobie, że te spacery to podróże przez różne kraje, każde osiedle w naszym niedużym mieście to było inne państwo. W dorosłym życiu, zawsze gdy musiałem gdzieś jechać służbowo, starałem się coś przy okazji zobaczyć. Pierwszą typową wyprawą – nazwijmy ją poznawczą – był wyjazd do Londynu. Żadnych spraw do załatwienia, tylko zwiedzanie.

Co było w tej podróży najpiękniejsze?

Najpiękniejsze było chyba to, że był to wyjazd z jednym, jedynym celem – poznać, zobaczyć. Poza tym nie wiem, czy większego wrażenia od samego Londynu nie zrobił na mnie przejazd Eurotunelem. Jeszcze za młodu interesowałem się budową tego cudu inżynieryjnego, a teraz mogłem go zobaczyć na żywo, to było niesamowite. Zawsze mnie interesowały tego typu gigantyczne przedsięwzięcia. Ten przejazd pod dnem morza zapadł mi w pamięć najbardziej.

NA TEMAT:

A co było największym utrudnieniem?

W moim przypadku zawsze najtrudniejsze jest to samo. Tak zorganizować i zaplanować wyprawę, by była ona dla mnie i mojego wózka dostępna. Teraz mam łatwiejszy dostęp do informacji, których potrzebuję. Jest choćby Google Maps, gdzie można sobie wirtualnie pochodzić po mieście i zobaczyć, gdzie są np. schody. Kiedyś jedynymi rzeczami, których byłem w miarę pewien, to hotel i kilka muzeów. Nie wiedziałem, jak wyglądają chodniki czy metro, a już tym bardziej, gdzie szukać przystosowanych toalet. Teraz jestem dużo bogatszy w doświadczenia zdobyte przy okazji różnych podróży i często intuicyjnie wiem, gdzie i czego szukać.

Ile krajów już Pan odwiedził?

Ponad dwadzieścia państw na w sumie czterech kontynentach.

Jak to wszystko zorganizować?

To najcięższa praca. Po wybraniu miejsca docelowego trzeba się przede wszystkim dowiedzieć, czy obiekty, które chcemy zobaczyć, są na pewno dla nas przystosowane. To najważniejsza kwestia – by nasza wymarzona wyprawa już na samym wstępie nie stała się wielkim rozczarowaniem. Następnie szukamy taniego, przystosowanego noclegu. Ważna jest lokalizacja hotelu – musimy bez problemu dotrzeć do niego z lotniska, a później dostać się do poszczególnych atrakcji. Tutaj trzeba się zastanowić, jakie będziemy mieli możliwości transportu. Czy publiczne środki komunikacji są dostosowane, czy w razie problemów znajdziemy odpowiednie taksówki. Wynajęcie przystosowanego auta to ostateczność z uwagi na koszty.

Rullaman w Santa Monica

Rullaman w Santa Monica, tutaj kończy się legendarna Route 66, fot. Archiwum prywatne /Rullaman

Właśnie, koszty. Jak planuje Pan podróżniczy budżet?

Finanse to oczywiście kolejny problem, o ile nie największy. Jak sobie z tym poradzić? Przede wszystkim wyjazd trzeba planować dużo wcześniej. Kilka miesięcy wcześniej można przy pomocy wyszukiwarek lotów kupić naprawdę tanie bilety. To samo tyczy się hoteli. Złotego środka na zdobycie funduszy niestety nie ma. Każdy inaczej gromadzi czy pozyskuje pieniądze na wymarzoną podróż, a do tego każdy wyjazd to inny budżet. Przygotowanie wyprawy to spore przedsięwzięcie, ale jest to czas, w którym możemy naprawdę wiele się dowiedzieć. To daje wiele satysfakcji. Sam mam już kilka dobrze „rozpracowanych” miejsc, ale odłożonych na „lepsze czasy”. Nie uważam czasu, który na to poświęciłem, za stracony, wręcz przeciwnie. Poznałem w ten sposób trochę świata, nawet jeśli tylko „palcem po mapie”.

Którą podróż wspomina Pan najlepiej?

Japonię. Nie dlatego, że to ostatnia z moich podróży, a więc najświeższa w pamięci. Przede wszystkim dlatego, że było to spełnienie mojego naprawdę głębokiego marzenia jeszcze z dzieciństwa – zobaczyć metropolię Tokio. Poza tym Japonia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Przygotowywałem się do tej podróży kilka miesięcy i to bardzo intensywnie. Nabrałem przekonania, że z moim dużym elektrycznym wózkiem łatwo mi tam nie będzie. Było jednak zupełnie inaczej. Transport publiczny sprawdzał się perfekcyjnie, ludzie byli bardzo przyjaźnie nastawieni, a ja z moim wozem dostałem się w naprawdę wiele miejsc, które bardzo chciałem zobaczyć.

Rullaman
Japonia była sporym zaskoczeniem, fot. Archiwum prywatne / Rullaman

A która wyprawa była najtrudniejsza?

Najgorszy był chyba ten pierwszy, wspomniany na początku, Londyn. Nawet nie same miasto zawiniło, ale ja. Byłem słabo przygotowany, zmarnowaliśmy wiele godzin dziennie, błądząc po mieście. Hotel był w złej lokalizacji, a do tego miałem stary i niewygodny wózek. Notabene, zepsuł się na tym wyjeździe, co już kompletnie odebrało radość poznawania nowych miejsc.

Czy bariery w ogóle istnieją?

Oczywiście ze istnieją, ale trzeba z nimi walczyć. Każdy ma własne bariery i to niezależnie od tego, czy jesteśmy niepełnosprawni czy nie. Ktoś w pełni sprawny może mieć choćby bariery psychiczne, strach czy inne lęki. Ja mam fizyczne i oczywiście jak większość – finansowe. O jednym warto jednak pamiętać, życie jest jedno, a czasu nie da się cofnąć. Nie warto więc ciągle chować się za swoim murem, bo świat i ludzie są piękni. Warto przeskakiwać kolejne bariery, by móc się o tym przekonać.

Każdy może podróżować?

Zdecydowanie tak! Oczywiście dla każdego trzeba „uszyć na miarę” inną podróż. Czasem mogą to być bardzo dalekie podróże, a czasem bardzo bliskie. To nie odległość jest miarą wartości, jaką może mieć dla nas podróż. Wyjazd za miasto w miejsce z ciekawą historią może dać nam więcej radości niż choćby „nudzenie” się w hotelu pod palmami. A jak dołożymy do tego fajne pamiątkowe zdjęcia albo krótki filmik zmontowany z takiego wypadu, to radość zostaje na długo.

Rullaman
Aluminiowe szyny pozwalają choćby rozprawić się z wysokimi krawężnikami, fot. Archiwum prywatne / Rullaman

Co powiedziałby Pan osobom, które marzą o podróżowaniu, ale znajdują setki powodów, by nie ruszyć w drogę?

Nie warto czekać z poznawaniem świata, bo życie nie poczeka. To, co zobaczymy i co przeżyjemy podczas podróży już na zawsze pozostanie w naszych wspomnieniach. Tutaj posłużę się cytatem z mojej książki: „Jeśli zdrowie i siły mnie opuszczą, wzrok zawiedzie – to żeby wspomnień mi los nie odebrał. Obym zawsze mógł w pamięci wracać do tych wszystkich, pięknie przeżytych dni”.

Co jest dla Pana najważniejsze w drodze?

Zdrowy rozsądek i opanowanie. Tego oczywiście potrzebujemy również na co dzień [śmiech]. Dla mnie zawsze najważniejszy jest plan wyprawy i informacje typu adresy, mapki itp. wydrukowane na kartkach. Wożę więc ze sobą zawsze mały segregator pełen wydruków, by w razie braku dostępu do internetu mieć najważniejsze informacje pod ręką. Poza tym staram się już na lotnisku kupić pakiet internetowy do telefonu, to jest jednak zawsze najbardziej pomocne. Warto też mieć, jeśli to możliwe, kontakt czy numer telefonu do jakiegoś Polaka, który mieszka w danym mieście czy kraju, tak na wszelki wypadek.

Jakie jest Pana największe podróżnicze marzenie?

Oj, lista jest naprawdę długa! Z moją duszą podróżnika i ogromnym apetytem na świat mam co najmniej kilkanaście wymarzonych miejsc do odwiedzenia. Posmakowałem teraz Azji i w te strony bardzo mnie ciągnie.

Napisał Pan książkę. O czym w niej przeczytamy?

„Wózkiem przez świat” jest opowieścią o mojej czterdziestoletniej podróży przez życie i świat. Opisuję w niej większość moich wypraw, a wszystko to przeplatam historiami z codziennego życia. Staram się w niej udowodnić czytelnikom, że można bardzo wiele, jeśli tylko się tego naprawdę chce. Znów się powtórzę, ale pamiętajmy, że życie jest jedno, a czasu nie da się cofnąć.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.