Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień
Ignacy Karpowicz, 8.02.2011
Zwykło się uważać, że podróże kształcą, że kontakt z tak zwanym Innym otwiera nas na świat, ubogaca, uczy tolerancji, uważności, itede. Nie wiem, czy podróże uczą; wiem, że sporo kosztują. Załóżmy jednak na chwilę, że podróże rzeczywiście uczą. Postaram się zrobić listę odebranych nauk, niekompletną i cokolwiek chaotyczną:
1.Liczba egzotycznych chorób, na jakie można zapaść, zdecydowanie przekracza liczbę szczepień, które można sobie zafundować. Gdyby nie podróże, nigdy bym się nie dowiedział, że w mojej stopie jakieś żyjątko może złożyć jaja, że stopa spuchnie jak balon, a lokalny lekarz poradzi mi, bym niewiele chodził (to był chyba dowcip, bo chodzić wiele nie mogłem) i poczekał, aż larwy dojrzeją, bo gdy dojrzeją, to sobie z mojej stopy same pójdą w świat. Niestety, wróciłem do kraju i dokonałem wielokrotnej aborcji. W ten sposób straciłem szansę na macierzyństwo.
2.Gdyby nie podróże, trwałbym w błędnym przekonaniu, że czas to pieniądz. A tymczasem nie, pudło: czasu w Afryce jest mnóstwo, zaś pieniędzy niewiele. Gdyby czas można było eksportować, opakowany elegancko, z długim terminem przydatności do spożycia, Afryka stałaby się zamożniejsza od naftowych emiratów.W Polsce zdarza mi się czekać kwadrans, potem sobie idę. W Etiopii wynajęty przeze mnie kierowca (z samochodem) spóźnił się prawie tydzień. Nie mogłem sobie gdzieś pójść, bo dokoła nic nie było. Dzięki temu doświadczeniu gdy mój pracodawca spóźnia się z wypłatą o miesiąc, w ogóle nie robi to na mnie wrażenia. Czas, nie pieniądz, a zęby można odłożyć na półkę.
3.Gdyby nie podróże, nie wiedziałbym, jak prosto można zarazić się rasowymi uprzedzeniami. Gdy cię oszuka dziesięciu Latynosów w latynoskim kraju, gotowyś pomyśleć, iż Latynosi to oszuści. Oczywiście, to nieprawda, ale pomyśleć tak łatwo, uprzedzeń nabrać łatwo, dlatego - paradoksalnie - podróże niekoniecznie służą tolerancji. Czasem mi się wydaje, że im mniej wiesz, tym lepszym jesteś człowiekiem. Ale to jest również nieprawda. Nieprawdy są trzy, parafrazując księdzaTischnera: święta nieprawda, tyż nieprawda i gówno nieprawda. Ta trzecia występuje najobficiej. Niestety, ze szkodą dla naszego powonienia.
4.Gdyby nie podróże, przypuszczałbym, że najtrudniej jest wniknąć w obcą kulturę, zrozumieć zasady i mechanizmy rządzące odmiennymi światami. Ale to jest "trzecia" nieprawda. Znacznie większe wyzwanie czeka w zasięgu ręki albo pilota (od telewizora). Zrozumieć motywację twego dziecka/ twoich rodziców/ przyjaciół, wempatować się w osiedlowych meneli, pojąć słowa posła Gosiewskiego, Macierewicza albo Jolanty Rutowicz - to jest prawdziwe wyzwanie, a nie jakieś tam inne ludy na innych jakichś tam kontynentach.
Listę nauk wyniesionych z podróży mógłbym ciągnąć jeszcze długo, nie o to jednak idzie. Idzie o to, że - moim skromnym zdaniem, potwierdzonym moim skromnym doświadczeniem - podróże są przereklamowane, zupełnie jak seks. W dawnych stuleciach, gdy podróżować było trudno, bo ani samolotów, ani TGV, ani karty płatniczej, w dawnych stuleciach podróżować to było coś. W czasach dzisiejszych podróżować każdy może, dlatego nie podróżować to jest coś. Niepodróżników należy szanować i hołubić, bo nie ma trudniejszej rzeczy, niż własne cztery litery utrzymać w zasięgu własnego fotela. Niepodróżowanie ubogaca człowieka. Mamy magazyn "Podróże", Discovery, National Geographic - w czasie i dawce, które nam odpowiadają. Do tego nie grozi nam biegunka lub upokorzenia na lotnisku (jeśli ktoś leci do USA). Tęsknotę za egzotyką i obcym językiem możemy zrealizować, oglądając obrady Sejmu albo podgrzewając w mikrofalówce gotowy ryż po tajsku: konserwantów w nim wiele, lecz dzięki temu pozostanie świeży jeszcze z dziesięć lat po naszej śmierci. Ludzie, którzy nie podróżują, bywają niezwykle interesujący, a do tego gdy nas zaproszą do siebie na kolację, nie musimy oglądać przez trzy godziny nudnych zdjęć z wycieczki. Na przykład wybitny angielski poeta Philip Larkin (1922-85) był za granicą bodaj trzy razy i fatalnie to wspominał. Czterdzieści już z górą lat temu wyznał w liście do przyjaciela: "W moim życiu nic, absolutnie nic się nie dzieje"; z tego "nic" powstały fantastyczne wiersze. Tytuł tego felietonu pochodzi z "Ziemi jałowej" T.S. Eliota, wybitnego angielskiego poety. "Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień", tak rozpoczyna Eliot część pierwszą: "Grzebanie umarłych". I to jest chyba dobra puenta. Możemy unikać podroży, do czego namawiam, ale jest jedna podróż, której nie unikniemy. Podróż ostatnia i - przypuszczalnie - najbardziej interesująca. W kwietniu, dla równowagi, występuje również prima aprilis.
Ignacy Karpowicz – pisarz, tłumacz z angielskiego, hiszpańskiego i amharskiego. Przez kilka lat mieszkał w Etiopii i w Kostaryce. Podróżował po Ameryce Środkowej i Afryce Wschodniej. Nominowany do Paszportów Polityki za debiut „Niehalo”. Jest też autorem książki o Etiopii „Nowy Kwiat Cesarza” oraz powieści „Cud” i „Gesty”.
Polub nas na Facebooku!