Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Tajemnice Suchumi – stolicy Abchazji
Stasia Budzisz-Cysewska, 19.10.2017
– Jeszcze przyjdzie czas, kiedy Abchazja będzie zajmować całe swoje stare terytorium i gruzińskie Kutaisi wróci do macierzy – mówi Zurab. Idziemy Nabierieżną, spoglądając na szmaragdowe morze. Obok nas, wśród piniowych drzew, palm i wawrzynów, mieszkańcy grają w domino. – Wtedy Suchumi będzie wielką stolicą, międzynarodowym miastem. Zobaczysz! Jeśli nie widziałaś go przed wojną, znaczy, że nic nie widziałaś – ciągnie Zurab. – Gorące południowe słońce, czyste górskie powietrze, szerokie plaże, wspaniała architektura, ulice otoczone eukaliptusami, rododendronami, magnoliami i egzotycznymi oleandrami. Raj na ziemi! Arkadia wciśnięta między ciepłe morze a ośnieżone szczyty Kaukazu. Miasto marzenie.
W Związku Radzieckim skierowanie na wczasy do Abchazji budziło zazdrość i podziw. Stawiało wyżej w hierarchii społecznej. Suchumi było mekką turystów. To jedno z najstarszych miast na wybrzeżu Morza Czarnego. Owiane jest wieloma mitami, legendami i półprawdami. Jako pogranicze, miejsce styku kultur, stanowiło obiekt pożądania imperiów – starożytnej Grecji, Rzymu, Turcji, Rosji, a wreszcie Gruzji, którą Abchazowie uważają za okupanta. Zdaniem mieszkańców Suchumi posiada magiczną moc przyciągania, niezwykłą siłę, która nie pozwala o nim zapomnieć.
Dzicy ludzie w Abchazji
Mówi się, że po zakończeniu II wojny światowej w górach Abchazji można było spotkać dzikich ludzi. Nie byli to jednak zaniedbani i budzący strach więźniowie ani ukrywający się tam uciekinierzy, ale byty znajdujące się na drabinie rozwoju pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem. Ostatnim oficjalnie znanym przypadkiem była Zana, zwana też Dziką Kobietą. Pod koniec XIX w. w górach Kaukazu złapali ją myśliwi, by nauczyć funkcjonowania wśród ludzi. Początkowo wzbudzała przerażenie, ale z czasem, ze względu na niebywałą siłę, zaczęto wykorzystywać ją do prac domowych.
– Była olbrzymia, miała blisko dwa metry wzrostu, czerwone oczy i rudo-czarne owłosienie – opowiada z przejęciem Zurab. – Lubiła wino, choć wieść gminna niesie, że długo po nim spała. Ponoć nigdy się nie uśmiechała i nie nauczyła mówić. Jakoś jednak urodziła piątkę półludzkich dzieci. Pierwsze z nich zmarło, bo zaraz po urodzeniu wykąpała je w zimnej rzece. Następne jej odebrano – wychowali je miejscowi. Ludzie mówią, że każde z nich miało innego ojca – byli nimi okoliczni mężczyźni. Wszystkie dzieci były całkowicie przystosowane do życia, założyły rodziny i prócz niezwykłej siły i specyficznej urody niczym szczególnym się nie wyróżniały. Ich potomków można spotkać w Abchazji do dziś – kończy opowieść mój przewodnik.
Miejsca mocy
Na Kaukazie wierzy się w istnienie małpoludów, yeti i Śnieżnych Ludzi. – Tajemniczy mieszkańcy gór często pomagają Abchazom, dlatego też nie należy zapuszczać się w nieznane wysokogórskie tereny, by nie wchodzić im w drogę i przypadkiem nie rozgniewać – przekonuje Zurab.
Mieszkańcy uznają mity i legendy za rzeczywistość. Bez względu na oficjalne religie – głównie prawosławie i islam – wszyscy są wyznawcami pogańskich kultów. – Jestem chrześcijaninem, ale wierzę w siłę swiatiliszcz, świątyń – mówi Zurab. – Takich miejsc mocy jest siedem, nazywamy je Wielką Siódemką.
Pięć z nich znajduje się na terenie Abchazji, a jedno na Krasnej Polanie w Soczi, dokładnie tam, gdzie Putin zorganizował zimowe igrzyska – kontynuuje. Zdaniem Abchazów nie powinno się ich bez potrzeby odwiedzać, to zawsze zwiastuje nieszczęście. – Jeśli posłuchasz starych ludzi, powiedzą ci, że Rosja chyli się ku upadkowi, bo nadszarpnęła energię jednego z najsilniejszych miejsc mocy. A to nigdy nie pozostaje bez odpowiedzi – ostrzega.
Małpolud z Suchumi
Legenda głosi, że za czasów Stalina próbowano w Suchumi krzyżować małpę z człowiekiem. Za wszystko odpowiadał profesor Ilja Iwanowicz Iwanow, który powołał do życia Instytut Badań i Terapii Doświadczalnej Patologii Akademii Nauk Abchazji i założył przy nim stację hodowli małp. Małpolud miał być silny, odporny na ból czy stres i posłuszny. Taki „produkt” mógł spodobać się Stalinowi, marzącemu o stworzeniu niezwyciężonej armii.
Naukowiec otrzymał wsparcie finansowe od Związku Radzieckiego i rozpoczął działalność u wybrzeży Morza Czarnego, w Suchumi. Tutejszy subtropikalny klimat doskonale nadawał się do prowadzenia testów na małpach. – Ponoć ochotników do eksperymentowania nie brakowało, choć robili to z własnej woli, nie dostając za to wynagrodzenia – kontynuuje swą opowieść Zurab. Istnieją też przekazy, że do badań wykorzystywano więźniów. – Podobno nigdy nie udało się zapłodnić kobiety, ale ludzkie nasienie przyjęło się u małp – dodaje mój przewodnik. – Całą operację trzymano w wielkiej tajemnicy ze względu na kwestie moralne. Oficjalnie utrzymywano, że na człekokształtnych testuje się nowe preparaty medyczne oraz innowacyjne metody leczenia.
Pod koniec lat 80. dwie małpy, Driomę i Jeroszę, wysłano nawet na dwutygodniową wyprawę w kosmos.
Profesora, prawdopodobnie z powodu braku oczekiwanych efektów pracy, uwięziono w końcu w kazachskim łagrze, gdzie zmarł w 1932 r. Instytut funkcjonował jednak dalej. Pod koniec lat 80. dwie małpy, Driomę i Jeroszę, wysłano nawet na dwutygodniową wyprawę w kosmos. Jedna z kosmonautek trafiła potem na Kubę jako prezent dla Fidela Castro – z nieskrywaną dumą mówi Zurab.
Choć nie udało się stworzyć hybrydy człowieka i małpy, stacja istnieje do dziś. Niedaleko niej stoi pomnik makaka upamiętniający człekokształtne, które w imię nauki straciły życie. Obecnie niegdysiejsze miejsce eksperymentów pełni funkcję zoo. Odrapanego i obskurnego, ze zdezelowanymi klatkami, w których mieszkają małpy. Zurab uważa, że niektóre z nich łudząco przypominają ludzi.
Tajemnica wagi państwowej
Ze wzgórza nad miastem widać elementy zabudowy tajemniczego laboratorium wojskowego. Podobno pozwalało ono ZSRR strzec granic imperium na wodach Morza Czarnego. Co więcej, dzięki niemu Związek Radziecki miał w swym zasięgu zarówno Turcję, jak i Iran.
W Abchazji, a także w sąsiadującej z nią Gruzji każdy (sic!) zna kogoś, kto zna kogoś, kto pracował w tajemniczym obiekcie zwanym też podziemnym gorodkiem (miasteczkiem). Prawdopodobnie zajmowano się tam szeroko pojętą fizyką elektronową i prowadzono badania nad sowiecką bombą atomową.
– Ten obiekt miał dużo większe znaczenie – mówi Zurab. – Odpowiadał za wstrząsy sejsmiczne na Kaukazie. Chodzą bowiem słuchy, że wywoływano tu sztuczne trzęsienia ziemi. To plotka żywa do dziś, choć naukowcy wykluczają taką ewentualność.
Wieść niesie, że prace w laboratorium trwają nieprzerwanie, ale dostęp do niego ma bardzo wąska grupa ludzi. Tak było zawsze. To obiekt SS – sowierszenno siekrietno, czyli ściśle tajny. Dlatego mieszkańcy Suchumi uważają, że ich miasto ma strategiczne znaczenie dla świata.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Walki kogutów w Indonezji. Krwawe przedstawienie na wyspie Sulawesi
- 15 kapitalnych miejsc w Azji Południowo-Wschodniej. Zdecyduj, gdzie spędzisz...
- Jak wygląda kurs gotowania w Laosie?
- TOP 10 atrakcji Tajlandii. Miejsca, których nie możesz przegapić
- Wyspa niespodzianek. 7 miejsc na Cyprze, o których pewnie nie miałeś pojęcia
- Katar znosi wizy dla Polaków