Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Wschodnia Istria tropem mieszkańców. Co tu zobaczyć?
Iwona Głowacka, 16.07.2018
Andjelka obwiesza bukietami szałwii i lawendy kamienny dom i podwórko. Dzięki temu czuje się tutejsza. I ona, i jej mąż, Voja, którzy są naszymi gospodarzami, urodzili się w Belgradzie. Voji należał się jednak chorwacki paszport. Posiadał katolickie świadectwo chrztu i przodków na oddalonej o trzy godziny jazdy wyspie Krk. Ułatwiło to przeprowadzkę. Wybór padł na Istrię, kulturową mozaikę. Na przestrzeni wieków żyli tu Ilirowie – praprzodkowie Albańczyków, Rzymianie, Bizantyjczycy, Włosi i Słowianie. Półwysep stanowił część Republiki Weneckiej, Austro-Węgier i powojennej Jugosławii. Dziś 87% ludności deklaruje, że ich językiem ojczystym jest chorwacki. Wciąż jednak istnieją miasteczka, w których blisko połowa mieszkańców mówi w domu po włosku. Nad każdą, nawet najmniejszą osadą, góruje wieża kościelna wzorowana na kampanili z placu św. Marka w Wenecji, a nazwy na znakach drogowych pisane są w dwóch językach.
Morskie smaki Istrii
O świcie uporczywe, rytmiczne odgłosy cykad stają się dla nas, mieszczuchów, nie do zniesienia. Gdy Krnica, nasza maleńka wioska na wzgórzu, pogrążona jest jeszcze we śnie, wyruszamy do oddalonego o kwadrans portu kupić ryby. Voja, stosownie do okazji w marynarskim trykocie i białym kaszkiecie, recytuje litanię typowych dla Istrii gatunków ryb.
Ponad koronami drzew dostrzegamy zatokę w kształcie gwiazdy. Przy jednym z jej ramion cumuje kilkanaście łódek. Kolejne wracają z połowów. Trzeba się spieszyć, bo większość ryb odławia się na zamówienie hoteli. Na sprzedaż pozostaje niewiele, a targu dobija się, nie schodząc z pokładu.
Voja wraca z reklamówką pełną maleńkich stynek, sardynek i szprotek, które lekko podsmaży na oliwie. Zdobył też dorodne okonie morskie i dorady, które przed grillowaniem obłoży gałązkami rozmarynu, czosnkiem i grubą solą. Wieczorem poda do nich ziemniaczaną sałatkę z blitvą, czyli bałkańskim burakiem liściowym oraz Malvaziję, białe lokalne wino o przepięknej słomkowej barwie, po którym cykady wydadzą się nam mniej uciążliwe.
Stary Rakalj
Jeśli przyjmiemy, że Istria to skrzyżowanie cywilizacji, my stoimy na tych krzyżujących się drogach i nie potrafimy podjąć decyzji. Skręcimy w lewo i trafimy do rzymskiej Puli, gdzie czeka doskonale zachowany amfiteatr z pierwszego wieku, łuk triumfalny i świątynia Augusta. Pojedziemy na wprost i odkryjemy Republikę Wenecką w Rovinju, mieście kuszącym wspinaczką brukowanymi uliczkami, z podmywanymi przez wodę kamieniczkami, aż do kampanili kościoła św. Eufemii. Odbijemy nieco w prawo i w Poreču zachwycimy się przepychem Bizancjum – iskrzącymi się złotem, wpisanymi na listę UNESCO mozaikami bazyliki Eufrazjana.
Już mamy ruszyć przed siebie, gdy na rozstaju dróg dostrzegamy przedziwną budowlę z szarego kamienia. Można by ją obejść dookoła w trzydziestu krokach. Po bocznych ścianach, niewiele wyższych niż dorosły mężczyzna, pnie się dzikie wino. Od frontu drewniane, niemalowane drzwi i dwa zakratowane okna. Wygląda jak rysowany ręką dziecka dom. Gdyby nie jeden szczegół – wieńcząca dach sygnaturka bez dzwonu. – To kościół św. Józefa, prawie 300-letni – objaśnia Andjelka. We wsi stoi jeszcze jeden podobny. A w całej Istrii są ich dziesiątki. Wszystkie popadły w ruinę, ale kto ma o nie dbać? Okolica się wyludnia. Młodzi uciekają za pracą do Rijeki, do Zagrzebia. Zostali starzy. I przyjezdni, jak my.
Kto wie, może przyczyna leży gdzie indziej? Przez wieki na Istrii osiedlali się Słowianie z Dalmacji. Uciekali przed ostrzem osmańskich mieczy i islamizacją, dlatego daleka im była religijna ostentacja. Budowali skromnie, doraźnie, jakby bez wiary, że to, co wznoszą, może przetrwać wieki. Kamienne elementy konstrukcji łączyli bez spoiwa.
A może zawinili Wenecjanie? Wytrzebili porastające półwysep dębowe lasy. Marmurowe fragmenty starożytnych zabytków wywieźli do budowy wystawnych pałaców, a budowle podbitych Słowian skazali na powolny rozpad. Andjelka zna miejsce stworzone do takich rozmów – Stary Rakalj.
Asfaltowa droga kończy się tuż przed szczytem wzgórza i ostatni odcinek pokonujemy pieszo. Mijamy zębate obręby baszt, bram, murów obronnych. Na kamiennych szczątkach średniowiecznego grodu rozrasta się makia. Prawdopodobnie już w dwunastym stuleciu wznosił się tu warowny zamek. O jego upadku przesądzili właściciele z Loredanów – weneckiego rodu dożów. Przetrwał tylko kościół św. Agnieszki. Oparci o jego liczącą ponad sześćset lat fasadę spoglądamy w dół urwiska. W samotności i ciszy.
Raša
– Pokażę wam, z czego słynęła Istria w czasach mojej młodości – oznajmia Voja i odbija w prawo. Wjeżdżamy do Rašy. Na elewacjach domów pastelowy róż wymieszany z sadzą. – Wydobywano tu najwięcej węgla w całej Jugosławii. Pozamykali kopalnie, a węgiel przypływa z Chin. O budowie Rašy zdecydował Mussolini. Faszystowskie Włochy zbroiły się, wzrastało zapotrzebowanie na surowce. W ciągu 547 dni wzniesiono górnicze miasto o układzie linearnym. Najdalej stanęły rzędy jednopiętrowych domów robotniczych. Prostokątny plac oddzielił je od willi wysokich urzędników i dyrektorów kopalni.
Z dawnej zabudowy placu pozostał ratusz, niegdysiejsza siedziba partii faszystowskiej. Stoi tu też kościół św. Barbary. Wygląda jak górniczy wózek odwrócony do góry nogami. Brakuje posągu robotnika-wojownika. Zniszczyli go Jugosłowianie, gdy w 1947 r. świętowali decyzję o odebraniu półwyspu Włochom.
Ciekawi nas, dlaczego zamknięto kopalnię. – Przemysł przegrał z turystyką. Wydobycie węgla zdestabilizowało podłoże. Pobliskiemu zabytkowemu Labinowi groziła zagłada. Tego wieczoru ze średniowiecznych murów Labina spoglądamy na połyskujący w dole Adriatyk. Każda z epok zostawiła na Istrii swoje ślady – potęgi, bogactwa, zagrożenia, wojny. Co pozostanie po współczesności? Nie wiadomo. Chorwaci uważają jednak, że najcenniejsze, co mogą zrobić, to ocalić dorobek przeszłości.
Istria praktycznie
Podróż
Do Istrii najwygodniej dojechać i poruszać się po niej własnym samochodem. Poza rokiem szkolnym między mniejszymi miejscowościami nie kursują autobusy. Autostrada w kształcie litery Y spina słoweński Portoroż na zachodzie z Opatiją na wschodzie oraz Pulą w szpiczastym dole półwyspu. Z Polski nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych do Puli. W sezonie trafiają się czartery.
Warto!
Zejść do stumetrowego krasowego wąwozu rzeki Pazinčicy w Pazinie. A po półgodzinnej przeprawie przez bujną zieleń, spojrzeć na kasztel wybudowany nad samym brzegiem urwiska.
Górskie miasteczka Motovun i Grožnjan szczycą się truflami. Podaje się je z polentą, carpaccio, jajeczną fritają z dzikimi szparagami, makaronem fuži i kluskami njoki. W nadmorskich miejscowościach warto zamówić grillowane kalmary, czyli lignje na žaru. Pod żadnym pozorem nie odmawiać sobie cienko krojonej szynki, zwanej pršut ani kieliszka czerwonego lokalnego wina Teran.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Ochryda i Jezioro Ochrydzkie – perła Macedonii
- Sycylia: Viva la fiesta! Festiwale i święta na Sycylii [wiosna-jesień]
- Rodzinne wakacje w Chorwacji – zamki, niedźwiedzie i dinozaury
- Uwaga, Buenos Aires uzależnia! Daj się porwać do tanga
- Raj istnieje i leży w Grecji. W Arkadii odnajdziesz szczęście
- Lato w Trentino. Spędź wakacje aktywnie!