Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Sewilla: co warto zobaczyć w najpiękniejszym mieście Andaluzji
Julia Zabrodzka, 12.05.2017
Podboje miłosne i śmierć Carmen z opery Bizeta, historia Don Juna uwieczniona przez Tirso de Molinę i Mozarta, ognisty taniec flamenco – zmysłowe kobiety, zawistni mężczyźni, wielcy uwodziciele – to wszystko zobowiązuje. Żywiołowa przesada, zabawa do utraty tchu, miłość do grobowej deski! W końcu to Andaluzja, gorąca esencja Hiszpanii. Fiesta, siesta, zabawa, olé!
Ale Sewilla nie chce zatracić się w cudzych fantazjach. Fabryka cygar, w której pracowała słynna operowa Cyganka, stoi niewzruszenie. Wycieczki przyjezdnych wędrują po dzielnicy żydowskiej w poszukiwaniu śladów kochanka wszechczasów. W kwietniu wybucha dźwiękami festiwal flamenco. Lecz poza sezonem życie toczy się spokojnym rytmem.
Hiszpanie lubią powtarzać, że inni żyją, aby pracować, a oni pracują, być żyć. W Sewilli łatwo w to uwierzyć. Zwłaszcza w weekend, gdy mieszkańcy miasta z rodzinami i przyjaciółmi tłumnie wylegają na Alameda de Hercules oraz inne place i uliczki, by w słońcu cieszyć się pysznymi tapas, winem i dobrym towarzystwem. I choć niektórzy zapewniają, że flamenco „się skończyło”, ta rozrywka jest na wyciągnięcie ręki.
Nie przegap występu flamenco
Najpierw jest powiewająca na ścianie biała kartka. Cztery niewyraźne postacie odbite na kserokopiarce i krótka informacja o koncercie. Potem kluczenie wąskimi ulicami, wejście przez podwórko niewielkiego bloku-studni, lekko obdrapane ściany, trzeszczące schody. Z wyższych pięter słychać klaskanie i stuk obcasów, z któregoś okna płynie muzyka.
Drzwi na parterze prowadzą do zatłoczonego pomieszczenia. Zaglądamy do środka. Naprzeciwko wejścia stoi bar jakby sklecony na tę okazję. Brakuje tylko dymu papierosowego, który jeszcze dziesięć lat temu na pewno spowijał półmrok tej sali. Ludzie siedzą wokół niewielkiej sceny. Pada na nią blade światło czterech reflektorów. Wchodzimy. Po chwili młody chłopak trąca struny gitary, dramatyczny grymas przeszywa twarz pieśniarki. Na scenę wkracza bailaora i zaczyna swój spektakl bólu i namiętności. Starsza pani obok mnie ma oczy wilgotne od wzruszenia.
W Sewilli na każdym kroku wiszą plakaty z informacją o występach flamenco dla turystów, w końcu miasto słynie z tego tańca. Oczami wyobraźni widziałam kiczowate wnętrze, porcję rozgotowanej paelli z lampką taniego wina, tandetny koncert i sztuczne wzruszenie serwowane za kilkadziesiąt euro. W końcu zawsze znajdzie się ktoś, kto chce zarobić na legendzie. Okazało się jednak, że za niewielką sumę można zajrzeć za kotarę i zobaczyć kawałek dawnego świata, kiedy flamenco, tańczone w dusznych salkach i wśród znajomych, wzbudzało prawdziwe emocje. Nawet jeśli tancerka okazuje się Francuzką, a gitarzysta Japończykiem.
Sewilla barowym szlakiem
– Dziś sewilczycy nie oglądają już flamenco – upiera się Javier, rodowity sevillano. To występy dla guiri – w tym słowie objawia się pełnia sewilskiej tożsamości. Dla Javiera guiri to nie obcokrajowiec. Wystarczy być spoza Sewilli, by trafić do kategorii „nie stąd, nie swój, nie tutejszy”. – To nie jest obraźliwe słowo. Ty jesteś guiri, oni są guiri – Javier wskazuje na znajomych z Salamanki, Burgos i San Sebastian.
W sobotnie południe ruszamy szlakiem ich ulubionych barów. Zaczynamy przy placu Campana. Maleńki lokal. Nawet tłumek zamawiających przy barze nie mieści się w środku. Ludzie wpadają tu na szklaneczkę wina pomarańczowego, sherry albo po prostu małe piwo. Zatrzymują się niby przypadkiem, po drodze, zaaferowani, jakby szli gdzieś dalej, a tu akurat spotkali znajomych. To tylko złudzenie – ta droga od baru do baru jest ich sobotnim celem. I nie ma podziału na kategorie wiekowe. Kolejkę wina próbuje zamówić starszy pan w starannie wyprasowanej koszuli i grupa nastolatków w czarnych T-shirtach.
Nasz następny przystanek to Casa Vizcaino, a później hala targowa Mercado de Feria. Przy stoiskach z jedzeniem ścisk, wzdłuż lad tłoczą się zamawiający, a zapłacenie za cokolwiek znów graniczy z cudem. W weekendy sekcja rybna targu zamienia się w klub. Na białych kafelkach, gdzie zwykle wykładane są świeże kalmary, stoi sprzęt didżejski. Muzyka nie zagłusza rozmów.
– Chcieliśmy ożywić ten targ, zrobić miejsce, w którym wszyscy będą się dobrze czuli – opowiada Giovanna, jedna z organizatorek imprezy. Wygląda na to, że cel został osiągnięty.
Co zobaczyć w Sewilli
Mógłby przytłoczyć ogromem i przepychem, razić sztucznością, stać pusty lub odwiedzany tylko przez turystów. Relikt epoki sprzed wielkiego kryzysu, gdy wszystko wydawało się możliwe. Obok katedry i Alkazaru stanowi największą atrakcję miasta. Plaza de España, Plac Hiszpanii, powstał z okazji Wystawy Iberoamerykańskiej w 1929 r. i już wtedy miał za zadanie przyciągać przyjezdnych z całego świata. Pełen zdobień, monumentalny i przytulny zarazem – połączenie, które zdaje się być niemożliwe. Nad ceramicznymi ławkami w niewielkich wnękach wokół placu przedstawione są wszystkie prowincje Hiszpanii. Kiedy przychodzimy, wolne są tylko Asturia i Palencia. W Madrycie para młodych ludzi wystawia twarze do słońca, w Maladze toczy się ożywiona dyskusja, a w Huesce ktoś leży i śpi. Pod arkadami, które półkolem okalają plac, para nowożeńców szykuje się do sesji. Tu też każdy może znaleźć swoje miejsce.
Władze Sewilli mają chyba dobrą rękę do ogromnych założeń architektonicznych. Ukończony w 2011 r. Metropol Parasol, przez sewilczyków nazywany najczęściej „grzybami”, to największa drewniana konstrukcja na świecie. Decyzję o budowie podjęto, by zrewitalizować plac popadający w ruinę. Nie obyło się bez kontrowersji – niecodzienny projekt krytykowano za ekstrawagancję, skalę i koszty.
Dziś „grzyby” mieszczą hale targowe, kawiarnie i sklepy. Położony na szczycie punkt widokowy stał się konkurencją dla słynnej Giraldy, dawnego meczetu, a dziś katedralnej wieży, z której rozciąga się widok na całe miasto.
Dorośli obsiadają szerokie schody, zaś dzieci bawią się, zjeżdżając po gładkich powierzchniach wokół kolumn. I tak w Sewilli powstało kolejne miejsce, gdzie znalazło się dużo przestrzeni na małe przyjemności.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
- Nabrzeże rzeki Gwadalkiwir – najprzyjemniejszy jest odcinek pomiędzy Torre del Oro a Puente de Triana. Najlepiej przyjść tu na zachód słońca.
- Fundacion Valentin de Madariaga – dawny pawilon Stanów Zjednoczonych z Wystawy Iberoamerykańskiej w 1929 r. Znajduje się tu kolekcja sztuki współczesnej.
- Targ Lonja de Barranco – hala targowa z XIX w., niedawno odnowiona. Obecnie ma promować współczesną gastronomię andaluzyjską. Nie jest to miejsce tanie ani szczególnie popularne, ale warto tu spróbować owoców morza i oryginalnych zup.
- Alameda de Hercules – ogromny, podłużny plac, pełen barów i restauracji, tętni życiem od rana do nocy. Ludzie przychodzą tu na śniadanie, na obiad, na drinka czy pospacerować z psem. Młodzi, starsi, rodziny z dziećmi – to miejsce dla wszystkich.
- Plaza de los Terceros – przyjemny plac, pełen winiarni z tradycjami i barów, w których nie ma tłoku. Można zjeść i napić się w dobrej cenie. Cała dzielnica Santa Catalina i sąsiadująca z nią San Marcos mają bardzo sewilską, przyjemną atmosferę.
- Aby zobaczyć spektakl flamenco, najlepiej iść do Cafe Silverio, Sala Garufa, T de Triana, Caja Negra, Pena Nino de la Alfalfa lub El Tablao Casa de la Guitarra de Jose Luis Postigo.
- Un Gato en Bicicleta – księgarnia, galeria sztuki i miejsce spotkań poetów, artystów i aktorów na jednej z najstarszych ulic handlowych Sewilli.
Sewilla praktycznie
Dojazd
Jesienią linia Ryanair rusza z bezpośrednimi połączeniami do Sewilli z Krakowa i Warszawy (Modlin). Można wybrać również lot z przesiadką w Barcelonie realizowany przez linię Vueling. Bilet w obie strony kosztuje ok. 300 EUR.
Nocleg
Wybór noclegów w Sewilli jest ogromny, a ceny zróżnicowane. Spośród hoteli z wyższej półki warto zdecydować się na któryś z urządzonych w zabytkowych kamienicach, w andaluzyjskim stylu pełnym kafelków azulejos. Las Casas de la Juderia: W dawnej dzielnicy żydowskiej, kilka minut na piechotę od katedry, jest prawdziwe miasto w mieście, pełne zaułków, małych dziedzińców i tajemnych przejść. Hotel składa się z ponad dwudziestu dawnych budynków połączonych w całość. Na dachu jest basen z widokiem na starówkę. Najtańszy pokój dwuosobowy od 100 euro. Europa Boutique Sevilla: Hotel w samym centrum miasta urządzony w kamienicy z XVIII w. z oryginalnym patio w stylu sewilskim. Ceny za pokój dwuosobowy od 80 euro.
Ceny w hostelach zaczynają się od 20 euro za nocleg w dormitorium i ok. 40-50 euro za pokój dwuosobowy.
Polub nas na Facebooku!
Zobacz również:
- Natura, design, sztuka – w Sztokholmie wszystko tworzy harmonijną całość
- Śladami baśni braci Grimm. Niemiecki Szlak Baśniowy
- Piza to nie tylko Krzywa Wieża. Ciekawe miejsca w jednym z najpiękniejszych...
- Weekend w Oslo. Zwiedzanie stolicy Norwegii może być tanie. Są na to sposoby
- Amsterdam z dziećmi. Jak spędzić rodzinny weekend w Holandii?
- Włosi wprowadzają opłaty za zwiedzanie Panteonu