Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Iran z dziećmi. Rodzina bez Granic radzi, jak przygotować się do wyjazdu
Anna Alboth, 12.07.2016
Iran chodził nam po głowie od lat. Ale zawsze było jakoś nie po drodze. Aż tu pewnego dnia widzę ofertę taniego przelotu. I to akurat w tym czasie, kiedy nasza starsza córka ma w szkole wiosenną przerwę. Na dodatek z naszego miasta do Teheranu i z powrotem. Za 300 euro dla całej rodziny. Nie czekam ani minuty. Nie mamy czasu na przygotowania ani załatwianie wiz przed wylotem. W ostatniej chwili pakujemy chusty, bluzki z długimi rękawami oraz magnesy, które damy spotkanym ludziom w prezencie, i wskakujemy do samolotu.
NA TEMAT:
Witamy w Iranie
Mieliśmy w planie wypożyczenie auta i samodzielne podróże po kraju. Okazuje się jednak, że wypożyczenie samochodu kosztuje dużo więcej niż wynajęcie kierowcy z samochodem.
Ruch na teherańskich drogach to obłęd. Auta jeżdżą jak szalone, bez żadnego systemu, nie ma pasów poziomych czy ograniczeń prędkości. Wszystkie samochody są poobijane i mają wgniecioną karoserię. Na irańskich ulicach ginie ponoć najwięcej ludzi na świecie. Oj, nie chciałabym tu być kierowcą. Także dziewczynki są przestraszone: – Mummy, możesz powiedzieć panu, żeby jechał wolniej? – prosi Hania.
Po Teheranie poruszamy się głównie metrem. Podczas pierwszej próby zakupu biletu kontroler zabiera nas do bramki, przy której kasuje się bilet, otwiera ją swoim identyfikatorem i mówi: – Proszę, bądźcie moimi gośćmi! Witamy w Iranie!
I właśnie to „witamy w Iranie” towarzyszy nam w trakcie całego pobytu. W stolicy i w każdym innym mieście i miasteczku. Podchodzą do nas prawie wszyscy, witają się, uśmiechają, pytają, w czym mogą pomóc. W wielu miejscach słyszymy, że do Iranu przyjeżdżają turyści z Europy, ale prawie nigdy całe rodziny, i że bardzo ich to cieszy. Nasze dziewczynki wszędzie robią furorę. Otrzymują prezenty, buziaki i zostają bohaterkami każdego zdjęcia. Nawet w niezwykłych meczetach czy urokliwych karawanserajach żaden irański turysta nie patrzy na zabytki, tylko na jasne buźki Hani i Mili. A im zaczyna to przeszkadzać. Pierwszy raz nasze dziewczyny mają dość.
Atrakcje na pustyni
Co jeszcze nas zaskakuje? Jak blisko Teheranu można jeździć na nartach. Wystarczy wjechać kolejką z północnej dzielnicy na górę i hop! Jesteśmy na wysokości 3000 m n.p.m. W Iranie jest kilkanaście kurortów narciarskich. Obiecujemy dziewczynom, że następnym razem przyjedziemy tu na narty.
Hania zarzeka się, że podczas kolejnej wizyty w Iranie będzie już nosić na głowie hidżab zasłaniający włosy. Okazuje się, że Iranki zaczynają go nosić od momentu rozpoczęcia nauki w szkole. – Mummy, oni tu nie wiedzą, że ja już chodzę do szkoły! Powinnam im powiedzieć? Ale nie chcę teraz nic na głowie nosić. Chcę biegać! – Hania po przedpołudniu spędzonym w grupie rówieśnic ma takie dylematy.
A najlepiej biega się… po pustyni! Na Hani i Mili przestrzeń i wydmy robią takie wrażenie, że odzywa się w nich jakiś wewnętrzny zew i biegną przed siebie jak szalone. Pod górę, w dół, z jednej wydmy na drugą. Trzymają się za ręce i głośno krzyczą. Kiedy przejeżdżamy przez pustynię, rozglądamy się za wielbłądami. W końcu, w zagrodzie przypustynnego domostwa, udaje się nam spotkać jednego. A obok niego stoi… dwutygodniowy „baby wielbłąd” – tak maleństwo szybko zostaje ochrzczone przez Milę. Radości nie ma końca. Od tej pory Iran dla nich to spotkanie z maleńkim wielbłądem, który ssał im palce i buty.
Muzeum lalek
Nam, rodzicom, najbardziej zostają w głowach inne spotkania – te z ludźmi. Irańczycy są tak gościnni, że czasem można nabawić się bólu głowy z nadmiaru serdeczności. Zdarza się nam, że kilka obcych osób kłóci się na ulicy o to, u kogo dziś będziemy spać. Albo kto nas zaprosi na obiad. Irańczycy są spragnieni kontaktu ze światem, rozmów i wymiany myśli.
Pewnie dlatego portal Couchsurfing cieszy się tutaj taką popularnością. Jeszcze w żadnym kraju na świecie nie dostawaliśmy tak szybko odpowiedzi na zapytanie o możliwość noclegu. Tutejszy surfing jest raczej po dywanach, a nie po kanapach.
Najciekawszy czas spędzamy na dywanie u Farzaneh i Amira. Trafiamy do nich przez przypadek. Gdzieś na murach miasteczka Kaszan widzimy informację o muzeum lalek. – Idziemy tam! – krzyczą dziewczyny. I całe szczęście, bo założyciel muzeum Amir okazuje się przemiłym pasjonatem, który ostatnie lata swojego życia spędził na podróżach po irańskich wioskach i kolekcjonowaniu lalek oraz historii o nich. Jego muzeum to miejsce szczególne. Lalki nie tylko się ogląda, ale i robi z ziarenek cieciorki. Z Amirem zaprzyjaźniamy się tak bardzo, że wprowadzamy się do jego mieszkania na parę dni. Muzeum robi na Hani ogromne wrażenie. Po powrocie do szkoły wpada na pomysł, by o nim zrobić prezentację.
O czym pamiętać przed wyjazdem:
- Przygotuj dzieci na różnice kulturowe – niech wiedzą, że kobiety będą miały zakryte chustą głowy, że są wagony tylko dla kobiet, a także wagony mieszane. Uprzedź dzieci, że będziecie jeść na dywanie, a toalety to najczęściej dziura w podłodze i warto mieć ze sobą swój papier toaletowy.
- Pomyśl o wizie wcześniej. Kilka godzin czekania w środku nocy ze zmęczonym dzieckiem na chłodnym lotnisku jest do przeżycia, ale nie jest frajdą, mówię z doświadczenia!
- Przemyśl, jak będziesz odpowiadał dziecku na pytania o życie na pustyni, o inny podział ról w rodzinie, o inne zwyczaje. Czasem wcale nie jest tak łatwo.
Podczas wyjazdu:
- Daj się ponieść wiatrowi! Nawet jeśli wszystko dokładnie zaplanujesz, osoby, które spotkasz na ulicy, i tak to zmienią.
- Uciekaj prędko z Teheranu. Stolica Iranu jest tak zanieczyszczona, że bardzo szybko zaczną was boleć głowy.
- Zawsze warto w nowym miejscu nauczyć się czegoś nowego. My całą rodziną poznaliśmy perskie cyferki (czyli też arabskie). Rozszyfrowywaliśmy rejestracje samochodów, numery autobusów i napisy na słupach.
- Szybko rozgryź różnicę między walutą: rial i toman. Im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie. Niektórzy podają stawki w jednej, inni w drugiej, ceny w sklepach czy kantorach mogą się różnić 10-krotnie.
- Między miastami podróżuj autobusami. Są bezpieczne, szybkie i bardzo tanie.
- Jako pamiątkę kup pustynną roślinkę, która nigdy nie umiera. Wygląda jak zasuszony kwiatek, ale kiedy poleje się ją kropelką wody, powolutku się otwiera.
Polub nas na Facebooku!