Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Amsterdam: Kocham znaczy liefhebben
Moje fantazje można przypisać owej chwilowej niepoczytalności, lecz zapewniam, że Wenecja Północy jest wręcz stworzona dla pary podróżników w romantycznej relacji. Tym bardziej, że potrafi zaspokoić różnorodne zmysłowe potrzeby – i nie nawiązuję tu do dwóch wymienionych rozrywek turystycznych. Amsterdam to naprawdę przepiękne miasto, lecz poza tym, po prostu trudno się tu nudzić. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że wizytę można zacząć od całowania się już na jakiejś kanapie na lotnisku. Schiphol to bowiem jedno z najpiękniejszych i najbardziej relaksujących lotnisk świata: nawet jeśli nie traficie do designerskich lounges to i tak zachwycicie się liternictwem i infografiką tutejszego systemu identyfikacji wizualnej. Możecie też „odpocząć” na dywanowych wyspach z głębokimi, pomarańczowymi fotelami. No dobrze, patrzycie sobie w oczy, atmosfera się zagęszcza, zatem nasuwa się teraz pytanie, gdzie zatrzymać się na noc. Jeśli niekoniecznie w grę wchodzą hotele butikowe (np. świetny The Dylan czy Patou lub apartament John&Yoko w Hiltonie), proponuję wynajęcie mieszkalnej barki. Śniadanie? Przejdźcie się w okolice Albert Cuyp Markt (i koniecznie obejrzyjcie wcześniej filmik o tym, jak targowisko się zapełnia na www.albertcuypmarkt.com). Okolica aż roi się od uroczych knajpek. Znajduje się tu jedno z moich ulubionych miejsc na świecie: kulinarna księgarnia prowadzona przez charyzmatyczną byłą szefową kuchni, kruczowłosą Juliet. Idąc tropem jedzeniowym, odwiedźcie także Abla i jego chłopaka w cukierni De Taart van m’n Tante, gdzie w cudownie kiczowatym wnętrzu zjecie rewelacyjne torty. A nawiązując do innych zmysłowych tematów… Jeśli chcecie zajrzeć w Amsterdamie do sklepów z erotycznymi gadżetami, szczerze odradzam Dzielnicę Czerwonych Latarni – jest rażąco komercyjna i na pewno nieromantyczna. Najprzyjemniejszym sex-shopem, jaki odwiedziłam w Amsterdamie jest mieszczący się nieco poza centrum i prowadzony przez kobiety Female & Partners (www.femaleandpartners.nl). Rudowłosa piękność, przypominająca postać z obrazów prerafaelitów, pokazała mi zaprojektowane przez siebie zabawki erotyczne. „Mężczyźni nie powinni projektować wibratorów, co oni wiedzą o kobiecej anatomii?”, oświadczyła z przekonaniem. „Te, które ja projektuję testują moja mama i siostry”. Chyba niepotrzebne są lepsze rekomendacje?
NA TEMAT:
Oczywiście można też pójść do Muzeum Seksu (www.sexmuseumamsterdam.nl) – zwanego Venustempel – które jest najstarszym tego typu przybytkiem na świecie i co roku po labiryncie jego korytarzy chodzi ponad 500 tysięcy widzów. Jeśli jednak wasz wyjazd ma być poświęcony raczej trzymaniu się za rękę niż oglądaniu frywolnych obrazków, proponuję przejść się na spacer na targ staroci Antiekmarkt De Looier. Wielbiciele tulipanów – z których słynie Holandia – mogą obejrzeć kameralne Tulip Museum i poprzytulać się nad niezliczonymi, bardzo cennymi cebulkami. Nie należy zapominać, że miasto słynie jeszcze z branży, którą tak dobrze przybliżył film „Przekręt”, czyli jubilerstwa. Kupiwszy sobie więc złoty łańcuch z imieniem ukochanej oraz pierścień z brylantem (np. w Coster Diamonds, odpowiedzialnym za parę niezłych diamentowych afer na świecie, lub w Amstel Diamonds – jednej z najstarszych fabryk szlifierskich), możemy udać się na prawdziwie romantyczny, wieczorny spacer po pięknie oświetlonych mostach. Proponuję, aby zarówno opcja romantyczna, jak i bardziej pikantna spotkały się w winiarni zwanej Café Brecht, gdzie na ciocinych fotelach wylegują się przedstawiciele miejscowej hipsterki. Możecie też na kolację pójść do… Nieba. Proponuję dwie lokalizacje: restauracja Ciel Bleu (www.cielbleu.nl) ma nie tylko odpowiednią nazwę i gwiazdki Michelin, lecz też piękny widok na całe miasto. Za to Canvas op de 7e (www.canvas7.nl) to kawiarnia, restauracja, koktailbar i przestrzeń ekspozycyjna w starej siedzibie jednej z amsterdamskich gazet. Z jej siódmego piętra zobaczycie imponującą panoramę…
Polub nas na Facebooku!