EUROPA

Wyspy Brytyjske pod żaglami. Rejs z Irlandii do Szkocji

Karolina Sulej i Mateusz Kubik, 18.02.2016

Szkocja - Loch Ness

fot.: www.shutterstock.com

Szkocja - Loch Ness
Od miasta Ulissesa przez wyspę Man, podzielony Belfast aż po Kanał Kaledoński – podróżując jachtem, można zachłysnąć się różnorodnością tej części Europy – tak bliskiej, a wciąż tak tajemniczej.

Poprzednia załoga wpłynęła w nocy na nieoznaczone sieci, których na wschodnim wybrzeżu Irlandii jest mnóstwo. Obyło się na szczęście bez poważnych uszkodzeń. Naszą podróż zaczynamy więc z niewielkim opóźnieniem, ale dzięki temu mamy szansę pojechać do Howth, miasteczka na północny wschód od Dublina. Idziemy na spacer klifami, z których rozpościera się widok na morze. Zieleń ma niesamowite odcienie, wiatr targa włosy, a w zatoczkach wylegują się foki.

Jak przystało na miasto studenckie, Dublin to przede wszystkim bary, puby i oczywiście przepiękne tereny uniwersyteckie. Szczególnie wyróżnia się monumentalny Trinity College, gdzie kształcili się m.in. Oscar Wilde czy Samuel Beckett. Trzeba wstąpić tu przede wszystkim ze względu na Old Library, która gromadzi ponad 4,5 miliona książek. W skrzydle Starej Biblioteki przechowywana jest słynna pięknie ilustrowana staroceltyckimi grafikami Księga z Kells. W tym samym skrzydle, w tak zwanym Długim Pokoju, znajdują się tysiące innych niezwykle rzadkich woluminów. Jeżeli kiedykolwiek istniała platońska idea biblioteki, to Długi Pokój ze sklepieniem przypominającym katedrę i rzędami popiersi wielkich myślicieli doskonale ją materializuje.

NA TEMAT:

Z portu w podmiejskim Dún Laoghaire wypływamy na noc. Wieje szóstka. Lecimy baksztagami po siedem-osiem węzłów. Jest chłodno, zwłaszcza po dwunastu godzinach drogi, ale płyniemy szybko i adrenalina trzyma nas aż do rana. Wtedy zawiniemy do Peel na wyspie Man. Port w Peel jest malutki, nasza łódka będzie tam jednym z większych jachtów. Martwimy się trochę o zanurzenie, bo z map wynika, że będziemy mieć niewielki zapas. Port oddziela od morza śluza, która otwiera się dwa razy dziennie, mniej więcej dwie godziny po wysokiej wodzie, czyli wtedy, kiedy przypływ osiąga kulminację. O świcie widzimy już wyspę. Chwilę później przepływamy obok ruin zamku wikingów. Za nimi jest wejście do portu.

Wyspa Man

Peel to jedno z najbardziej uroczych miejsc, jakie widzieliśmy w życiu. Atmosfera miasteczka jest senna i spokojna. Żyje tu wielu emerytów i ludzi, którzy uciekli od zgiełku miasta. Miejscowy bosman mówi, że mieszkał w Liverpoolu, ale dwie dekady temu przyjechał do Peel i postanowił nie wracać. Lubi powolność, piękne zachody słońca z widokiem na Morze Irlandzkie, piwo z browaru Bushy’s i kippers – wędzone śledzie przekrajane na pół w kształt przypominający motyla. My też będziemy się nimi raczyć. Podobnie jak queenies – malutkimi przegrzebkami smażonymi z boczkiem i sprzedawanymi w plastikowych kubkach. Są tak pyszne, że co sierpień organizuje się ich festiwal. Wyspa znana jest też z kotów. Tego rasy manx nie da się pomylić z żadnym innym – rodzi się bez ogona.

Cały artykuł o rejsie z Irlandii do Szkocji przeczytasz w marcowym wydaniu miesięcznika „Podróże”.

Podróże - marzec 2016

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.