Galeria zdjęć:
Uroczystość z okazji urodzin bogini Oshun
WYSPA SANTERII
Niewolników na Kubę przywożono głównie z Afryki Zachodniej, z ziem ludu Yoruba, zamieszkujących tereny dzisiejszej Nigerii. Ich muzyka, tańce, a także wierzenia, choć w zmienionej formie, przetrwały na Kubie do dziś. Nawracani przymusowo na chrześcijaństwo Afrykańczycy, pod przykrywką modlenia się do katolickich świętych, wciąż oddawali cześć swoim orishas, czyli bóstwom z Czarnego Kontynentu. W świętym Piotrze widzieli boga wojny i pracy Oguna, w świętej Barbarze boginię Chango - odpowiedzialną za pogodę. "Każdy ma swojego orishę, opiekuna i przewodnika", mówi mi Felix, babalao, do którego domu trafiam na uroczystość z okazji urodzin jego opiekunki - bogini Oshun, patronki Kuby. Babalao są jak kapłani, szamani, lekarze dusz. "Aby zostać babalao, trzeba być wybranym przez bogów, trzeba też wiele lat studiować, przechodzić przez kolejne stopnie wtajemniczenia", tłumaczy Felix. Co chwila do jego domu pukają nowi goście. Składają życzenia, przynoszą dary, częstują się łakociami, przygotowanymi specjalnie na urodziny Oshun. Dla niej w przedpokoju ustawiono ołtarz z atrybutami, dzwoneczkiem przyzywającym boginię i figurką Maryi, z którą jest utożsamiana. "A czy ja też mogłabym poznać swojego orishę?", pytam Felixa. "Oczywiście. Każdy ma do tego prawo".