Galeria zdjęć:
Santeria - łączy wierzenia afrykańskie z katolicyzmem
JAK POZNAŁAM ORULĘ
Wyznawcom santerii nigdy nie było na Kubie łatwo. Od zawsze wiara ta była dyskryminowana jako religia czarnych, biednych ludzi z marginesu. Nie zmieniła też tego rewolucja. "Po upadku ZSRR kryzys na Kubie był ogromny, ludzie poczuli się opuszczeni, Kuba stała się samotną wyspą, na którą nikt nie zwracał uwagi", opowiada Felix. "Ludzie potrzebowali wiary, tylko w kogo mieli wierzyć, w Fidela?", pyta babaloa. "Znów zwrócono się ku orishas, przybywało wiernych, władza też musiała popatrzeć na religię przychylniej. Kiedyś nie można było być jednocześnie członkiem partii i wyznawcą santerii. Na szczęście czasy się zmieniły i ze swoją religią nikt nie musi się już ukrywać". Wyznawców jest coraz więcej, w różnych grupach społecznych niezależnie od koloru skóry czy zasobności portfela. Wraz ze swoim młodszym kuzynem Eduardem, który także został babalao, Felix rozpoczyna sesję, na której poznać mam swojego orishę. Po całym rytuale niezrozumiałych dla mnie gestów i zaklęć wszystko staje się jasne. Orula, czyli św. Franciszek - to on będzie nade mną czuwał.